Sprzątać można. Do wypęku.
No i ja sprzątam jak wyżej. Znaczy przywiozłam ten cały bajzel tutaj, bo nie dość, że przeprowadzka była znienacka, to jeszcze nie miałam serca uporządkować wszystkiego przed. Tak, wiedziałam. Tak, mogłam. I co z tego.
No i właśnie zaczęłam to robić, bo wymówki już nie ma. Znalazłaby się jedna, że regał nie wisi nad biurkiem. Ale bez przesady. Wcale bym go nie wieszała, ale ma takie fajne oświetlenie, które akurat do biurka mi pasuje. Zresztą po to właśnie powstało.
To teraz przewalając miliony przydatnych drobiazgów, potrzebnych niesamowicie, zastanawiam się skąd wezmę faceta z wiertarką, bo takiego urządzenia nie posiadam osobiście, mimo, że umiem się posłużyć. Mam mniejsze, ale do ścian się nie nadaje.
Nic to, uśmiechnę się do jakiegoś sąsiada. A co mi tam. Kupię tylko kołki rozporowe, bo śruby mam.
Kurczę, nawet nie wiecie jak mi łyso bez własnych narzędzi!
Nic odkręcić, dokręcić, skręcić, rozkręcić, odkręcić. Nie mam piłki. Nie mam wiertarki. Lutownicy nie mam. Nawet próbnika nie mam.
Ale mam młotek i gwoździe. I pojemnik na narzędzia. Tak więc wiadomo co kupię niebawem. Wkrętaki płaskie, gwiazdki i krzyżowe, imbusy, próbnik. Brzeszczocik z ramą. Kombinerki obowiązkowo.
Ot, takie podręczne kobiece narzędzia.
No co, do dzisiaj pamiętam jak ojciec wysłał mnie do dziadka na drugi koniec miasta, a byłam niewiele starsza od Młodego, po kulki do suportu. I nic nie poradzę, że z dziewczęcych zabaw uwielbiałam przesiadywanie w warsztacie dziadka, w którym pachniało smarem, benzyną, drewnem i motorami, które naprawiał.
Podaj ósemkę!
Na dziś:
Fatum - Mania szybkości
Płytę Fatum kupiłam sobie właśnie tutaj, w mieście w którym teraz mieszkam.
Czułam ten pęd powietrza....
Zawsze w takiej sytuacji śpiewam sobie: "Chłopiec z wiertarą byłby dla mnie parą" :)
OdpowiedzUsuńWiesz co, Natt? Nie martw się! Doświadczenie życiowe moich koleżanek i moje mówi, że najgorzej jest wtedy, gdy ma się męża. Mąż Ci nie pomoże i nic nie zrobi, a innego faceta nie poprosisz o przysługę, bo odmówi, ponieważ... masz męża. Tymczasem gdy kobieta jest sama, każda jej prośba o pomoc jest chętnie spełniania przez dowolnych znajomych. Przerobiłam to na sobie i ręczę własnym tyłkiem. Poproś o pomoc pierwszego lepszego chłopa z otoczenia i masz ją zagwarantowaną.
Też to przerabiałam. Własny chłop to zamiast pomocy tylko kula u nogi. I straszak na ewentualnych pomagierów. Pewnie, że poproszę. Tyłek możesz zachować :)
UsuńCo fakt, to fakt. Mój Mąż ma wiele zalet, ale ani młotka, ani wiertarki, ani jakichkolwiek innych narzędzi nie posiada. Pamiętam jak mieszkaliśmy w Anglii i chciałam coś powiesić na ścianie, to wysłałam Męża do sąsiada, który przyszedł z całym zestawem narzędzi i zrobił co trzeba w dwie minuty.
UsuńWynagradza takie braki innymi zaletami, więc nie jest źle. Wrzód MIAŁ narzędzia, ale doprosić się o cokolwiek było trudno.
UsuńDam radę :)
Moja droga, wystarczy zatrzepotać bezradnie rzęsami :)
UsuńKurna, tego to ja nie potrafię...mimo, że mam długie rzęsy :)
UsuńNo dobra, potrenuję przed lustrem :):)
Ty to zaradna kobita jesteś:)Warsztatu w prawdzie dziadek nie miał, nie nauczył mnie co jak się nazywa, ale ten zapach smaru, benzyny też w jego garażu lubiłam :)) Wierzę, że wszystko zrobisz sobie na tip top:) Na urodziny dostałabyś ode mnie bukiet narzędzi :)
OdpowiedzUsuńTaki mam zamiar:) A urodziny dopiero w styczniu, pewnie zdążę sobie kupić do tego czasu :)Ale powiem Ci, że taki prezent to fajna sprawa. Lubię przydatne rzeczy :)
UsuńNie kupuj! Nieposiadanie narzędzi to dodatkowy argument przemawiający za proszeniem o pomoc facetów!
UsuńKurczę, narzędzia zawsze mogę schować. I udawać, że nie mam. A jak wypadnie mi w środku nocy potrzebować czegoś pilnie?
UsuńObawiam się, że w środku nocy bywają najczęściej potrzeby innej natury. I młotek raczej bywa nieprzydatny :)
UsuńKto wie, kto wie! Zresztą całego zestawu narzędzi nie podałam :>
UsuńNo nieżle, jestem pod wrażeniem Ciebie i Twoich "podręcznych, kobiecych narzędzi" ;-))
OdpowiedzUsuńSzacun,że się wyrażę! ;-)
Ja sprzątać nie cierpię, ale syfu nie lubię. W kuchni i łazience szczególnie. No więc ja jest w moim domu babcia klozetowa a mój- sprzątacz ogólny ;-)
Widzisz, całe życie musiałam być sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Nauczyłam się z tym żyć i być samowystarczalna. I powiem Ci, że bez narzędzi czuję się jak bez ręki. Serio!
UsuńA co do sprzątania. Nie jestem pedantką. Ale tak jak Ty syfu nie lubię. Szczególnie w łazience i kuchni :) Teraz muszę posegregować moje skarby, których mam mnóstwo. A to ciężka sprawa wyrzucić coś, czego wizję po zmianach mam w głowie.. Heh..