piątek, 24 sierpnia 2012

[27] Pranie

Ile razy robiliście pranie?
Pytanie retoryczne, bo kto to liczy. Ja na ten przykład nie. Ale właściwie nie o ilość mi chodzi, a o nerwy.
Nieskończone ilości razy wydzierałam się, tłumaczyłam i w końcu sama sprawdzałam kieszenie Kudłatej i reszty domowników.
Bo nie dość, że można się obłowić (Kudłata zawsze zostawia w kieszeniach monety), to można dostać zawału z białą gorączką i wścieklizną. Bo oprócz monet są też chusteczki higieniczne (nie wiem dlaczego, zawsze jak piszę, bądź czytam to zestawienie - chusteczki higieniczne, mam przed oczami huśtawkę z mojego podwórka. Pewnie zastosowałam, ucząc się ortografii w podstawówce, metodę zapamiętywania o której wszędzie trąbią, a za którą grubą kasę płacić trzeba, metodę skojarzeń. Ciekawy przypadek, choć chyba mało drastyczny - chusteczki higieniczne na huśtawce). Które jak wiadomo lubią się bardzo rozwarstwiać i wypływać w postaci trudnej do usunięcia, szczególnie kiedy pierzemy rzeczy czarne i czepliwe. Bo o ile z dżinsów strzepnę to badziewie, to już z takiej czarnej koszuli ciężko, bo mam mnóstwo kłaczków.
Są też czasem kapsle od piwa, kamyczki, patyczki, naklejki, rachunki , metki, śrubeczki i inne skarby mojego syna. O ile kasę Kudłatej mogę niezauważalnie zwinąć, o tyle skarby Młodego muszę zawsze skonsultować, ponieważ pamięć to diabelskie dziecko ma idealną jak mamunia. I w najmniej oczekiwanym momencie, najpewniej przy układaniu ubrań w szafie, bądź zakładaniu ich ponownie wypala: a gdzie kapsle/kamyczki/patyczki/naklejki/rachunki/metki/śrubeczki/inne skarby??!!
Nic to. Sprawdzam te kieszenie namiętnie Nie chcąc kłamać, zabezpieczam więc skarby, albo zanim wypiorę uzgadniam co do śmieci, co nie.
Zazwyczaj nigdy nic do śmieci nie idzie.
Ale zdarzają się wpadki. Szczególnie jak JESTEM PEWNA, że nic w kieszeni nie zostawiłam.
I tak od roku szukałam słuchawek. Zwaliłam na wszystko. Jedną przeprowadzkę, która trwała przez rok, bo się nie rozpakowałam do końca, drugą przeprowadzkę, Kudłatą, która niezliczone ilości swoich i nie swoich słuchawek rozwaliła w ciągu tego jednego roku. Oraz na niewinne skrzaty, które najpierw ukradły rajtuzy młodego, potem mój fartuch, prześcieradło i ileś tam skarpet Kudłatej. O ile wszystko znalazło się przy ostatniej przeprowadzce, o tyle słuchawki zaginęły w akcji.
No i dzisiaj. Od rana pada deszcz. A że trzeba było coś zjeść, poszłam do sklepu. Żeby nie zmoknąć założyłam kurtkę. Szczęśliwa, że moknę tylko połowicznie obeszłam pół osiedla i na ostatnim etapie włożyłam rękę do kieszeni. Wyjęłam słuchawki. Wyprane. I chusteczkę. Wypraną, bo charakterystycznie zwiniętą. Musiałam mieć durnowatą minę, bo pani mi się przyglądała oczekując na dalsze polecenia.
Ale co ciekawe, wyprana elektronika działa! Tak jak wyprany 16GB pendrive :D

Na dziś:
30 seconds to Mars - Stronger



16 komentarzy:

  1. Mnie jest wszystko jedno. Mam w domu tyle kotów i tyle kłaków na wszystkim, że po prostu przekułam to w sukces :) A wobec niego chusteczki higieniczne czy srajtaśma w strzępach na ubraniu to, doprawdy, słodki detal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, z sierści kotów to można wełnę do filcowania zrobić..:)

      Usuń
    2. Albo zgręplować i czapeczkę wydziergać. Jeśli chodzi o filcowanie, to w tym zakresie moje koty są samoobsługowe.

      Usuń
    3. No proszę, kupię sobie może jednak kota, bo się sama bawię w filcowanie :)

      Usuń
    4. Filcuj, filcuj - coś trzeba robić, bo gdy się człowiek nudzi, to mu różne głupoty do głowy przychodzą i po co Ci to?

      Usuń
    5. Nie głupoty i nie z nudów :) Na przeżycie :) Zresztą, nie tylko filcuję :D

      Usuń
    6. O, to brzmi interesująco. Nie masz gdzieś jakiejś galerii swoich wyrobów?

      Usuń
    7. Rób galerię zdjęć i podawaj link, bom ciekawa!

      Usuń
  2. Oj, nie Ty jedna i nie ostatnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyprane chusteczki i monety, skąd ja to znam... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa, ile razy leciałam sprawdzać, czy mi się pralka nie rozsypuje..

      Usuń
  4. Nie będę oryginalny .... też to znam. Chyba wszyscy rodzice (normalnych) dzieci to znają. A wyprana kasa jest taka ..... czysta ;o)) A ten Europe, to całkiem nowy Europe i na prawdę mnie zaskoczył, choć nie zachwycił. Ale zaskoczył bardzo pozytywnie, coś ala Deep Purple.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasa czyta, fakt, ale te cholerne chusteczki!
      Ale jeśli nie miałeś okazji słyszeć Wings of tommorow, to z czystym sercem polecam, bo to taki brudny, nieoszlifowany Europe, garażowy taki, jeszcze bez trwałej :). Nowego nie słyszałam jeszcze, mam newslettera od nich, ale cóż, wszystko przede mną :) Chłonę jak gąbka :) Czytałam, że mózg nasiąknięty muzyką lepiej działa :D

      Usuń
    2. Kasa czysta, oczywiście :D

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.