piątek, 17 sierpnia 2012

[18] Sis

Tak na siebie mówimy. Ona młodsza ode mnie o prawie 10 lat. Dobra, 9 i pól, dla dokładności.
Miała się urodzić w dniu mojej I komunii. Wkurzało mnie to, od kiedy podczytałam mamie kartę od lekarza. Bo taka byłam, musiałam wszystko wiedzieć, przeczytać i zobaczyć. Nie było przede mną schowka w domu, gdzie można byłoby coś schować. Stąd też wiem, gdzie ojciec w stanie wojennym schował pistolet zanim poszedł na patrol. W tej mojej małej mieścinie i tak się wszyscy znali, a on powiedział, że nosić nie będzie.
Ale wracam do Sis.
Miała być chłopakiem. Bartek jej miało być i wszyscy już o tym wiedzieli. Niestety. Moje rozczarowanie sięgnęło zenitu, kiedy wrócili ze szpitala. A potem dali mi wózek i kazali iść na spacer.
Tak się zaczęła moja opieka nad Nią. Która później przerodziła się w matkowanie kiedy postarzałam się o rok.
Sis dostawała regularnie wpiernicz. Oczywiście jak już umiała odpyskować, a nastąpiło to w okolicy 4-5 urodzin. Ja, młodzież, co prawda odpowiedzialna za to, co miało być moim wymarzonym bratem, goniłam ją za wszystko. Za bałagan, brzydkie pismo, przeszkadzanie, do nauki. Ale wyhodowałam sobie żmiję na własnej piesi. Umiało to to odgryźć się jak ten bulterier.
Dzisiaj wiem, że mnie śledziła, czytała moje listy, grzebała w moich rzeczach. Przyznała się trzy tygodnie temu. Ale teraz uścisnęłam ją za to. Bo to kawał mojego dziecka. Moja bratnia, jakby nie było, dusza.
Kocham ją niezmiernie. I wiem, że mimo wszystko, ona też mnie kocha.
Żyć bez siebie nie możemy.
I choć ona siedzi w kraju, w którym ja powinnam żyć z racji mojej bezbrzeżnej miłości do Skandynawii, codziennie ogrywam ją w literaki i codziennie z nią gadam.
Ona też kocha Braci.
Kudłata jest do niej podobna. I z facjaty i z charakteru. W końcu to jej matka. Chrzestna, ale zawsze.

Na dziś:
Dla odmiany. Moja wielka miłość. Teraz już wiadomo, dlaczego na czarno.
The Cure - Pictures of You




5 komentarzy:

  1. Jakoś tak się porobiło, moi bracia jeden w Londynie drugi w Dortmundzie... A The Cure, hm kiedyś w szkole średniej marzyłem by wyglądać jak Robert, tylko jak to zrobić będąc blondynem:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się dlatego...nie czesałam prawie przez całe liceum :) I nosiłam czarny maksymalnie rozwleczony sweter. Zabrakło mi odwagi, żeby się pofarbować, bo i czasy były inne, ale tak, też marzyłam :)

      Usuń
  2. Jako i ja z moim wypierdzielistym bracholem (oby żył wiecznie!). Nie możemy bez siebie. Amen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Kudłata swojego też będzie tak kochać. Na razie ją wkurza. Młody ma 6 lat :D

      Usuń
  3. Mój kiedyś miał 6. A ja 19. Nie mogliśmy bez siebie żyć od samych jego narodzin.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.