sobota, 23 kwietnia 2022

[488]. Trzeci

Semestr trzeci. Taki pod górkę trochę. Dużo roboty, intensywny, naszpikowany zadaniami i pracami. A taki wydawał się fajny, nieskomplikowany. Trudno. Przeżyję, bo nie mam wyjścia.
Tak na szybko to mogę powiedzieć, że zmieniłam auto i trochę mi się budżet rypnął. Ale tak znośnie.
Za to samochód! Miód malina!
Trzy opcje były. wybrałam bramkę numer 1. Przejażdżka próbna w stylu: to co, wsiadajcie i na autostradę, zobaczysz jak się prowadzi. No ale jak ma się prowadzić, jak ma napęd na cztery. Skóra. Duży. Krążownik. Pożeracz mil, paliwa i czasu. Bo chciałoby się wsiąść i zwiedzić każdą drogę, ścieżkę i najdalszy zakątek. Wydawca mega dźwięków. I jeszcze nie dojechałam do końca skali.
Ot, mazda cx-7 sport tech.
Tak sobie pomyslałam, że wielka bryka u faceta to...przedłużenie jego..ego.
A u kobiety? Mam nadzieję, że nie dobór na obraz i podobieństwo doopy.
A odnośnie powyższego to właśnie zaczęłam treningi. Na razie domowe. Napisałam też do trenerki i dobierzemy odpowiedni rodzaj treningów. Poza tym siedzę i studiuję przepisy, żeby ułożyć plan. Uwzględniając PCOS, insulinooporność, hashimoto, niedoczynność..
Kto jak nie ja?
Mam niewiele czasu, żeby wygrać zakład ze sobą, że dam radę, ale też z Kudłatą, że przed 50 zmieszczę się w rozmiar 40. 
To jak obstawiacie?

poniedziałek, 21 marca 2022

[487]. A jednak

Mogę. I chcę.
W morzu tego cholernego nieszczęścia dzieją się rzeczy. Pomagają jakoś stać w pionie i pomagają.

W weekend zrobiłam sobie wycieczkę. Rozpoznawczo-krajoznawczo-turystyczną. Inspekcję taką.
Pojechałam do Kudłatej. Ot, takie tam 222 mile. 
To był test dla samochodu, dla mnie i odskocznia.
Więc w piątek, tuż po egzaminie, dopakowaliśmy naszą ciężarówkę i w drogę. Korki koło Birmingham, ale co tam. Jechaliśmy już nocą, ale widok konturów gór na tle czarnego nieba był nieziemski. Już wtedy mi się spodobało.
Na drugi dzień pojechałam z Kudłatą nad jeziora. No powiem Wam, że to przerosło moje oczekiwania, marzenia i napchałam się tymi widokami do rozpuku. Tam będę mieszkać. Po studiach. A co.
Wąskie drogi to pikuś, serio. Zakręty, kamienne mostki, kamienne murki, wszędzie offce, nawet na drogach czasem. 
Miałam ochotę wyjść z samochodu i powiedzieć: JAK TU, KURWA, PIĘKNIE! Tak po polskiemu.
Ale jedyne co wydusiłam z siebie wysiadając, to JA PIERDOLE, ŁEB MI URWIE! Mój piękny prawie i nie czarny już. Taka mała zmiana.
No i dlaczego to piszę?
Bo najważniejszym niusem weekendu nie jest moje wzdychanie do gór i jezior.
Najważniejsze jest to, że czekamy na ukraińską parę. Możemy realnie komuś podać dłoń i pomóc. Niestety, ja nie mam warunków, żeby kogoś wziąć do siebie, ale Kudłata właśnie szykuje pokój, robimy listę potrzebnych rzeczy i czekamy, aż wizowe młyny zmielą podanie i J i N będą mogli przylecieć. Włączam się w to. Gdybym miała jeden pokój więcej, to ja też przyjęłabym kogoś do siebie. Niestety, miejsca nie ma.





niedziela, 13 marca 2022

[486]. Jak

Jak mam napisać o codzienności? O studiach, podróżach, planach.
Jest mi okropnie. 
Tak, cieszę się, że jestem, gdzie jestem.  Tak, oddycham z ogromną ulgą, jednocześnie czując jak ucieka powietrze z płuc, bo tam jest dramat. 
Co mogę napisać?
Zachód nie ma zielonego pojęcia o tym, co się dzieje w Ukrainie. Wiadomości pokazują jakieś tam urywki. Ale widzę co piszą zwykli Anglicy. Narracja podobna: naszym pomoc się należy, bezdomnym Brytyjczykom, a nie jakimś Ukraińcom. Tylko żaden nie pochyli się z refleksją, że te bezdomne osoby najczęściej same wybrały picie/ćpanie, a Ukraińcy nie mają wyboru żadnego.
W pracy słyszę: nie ma żadnej wojny. Bo to niemożliwe. Pokazują fejkowe zdjęcia i filmiki, bo przecież nikt już nie jeździ kamazami...
Jak debilom wytłumaczyć czym jest PKB, bieda tego kraju, bo jeszcze za Jelcyna dali się rozbroić, w zamian za wolność? Kurwa, nie trzeba być orłem, żeby tak proste rzeczy wiedzieć.
A ja słyszę, że wpuszczają Polacy do domów facetów, co po mordach leją kobiety. Że ogień nie niszczy czołgów. Że nie ma wojny i kurwa nie giną ludzie. I gdyby nie to, że mam wsparcie, to lałabym po ryjach, bo przeklinam okrutnie już dawno.


sobota, 26 lutego 2022

[485]. Idź w *uj!

Wszędzie panują popaprańcy. I może nawet byłoby smiesznie, gdyby nie to, co robią ze światem.
Siedzę właśnie w Niemczech i tak jak uwielbiam tutejsze zaopatrzenie w produkty, których nie ma w UK, tak obrzydzenie mnie bierze na myśl, że to, co się teraz dzieje jest udziałem polityków niemieckich.
Czytam z obrzydzeniem o ślizganiu się światowych przywódców w kwestii pomocy Ukrainie.
Brzydzę się komentarzami moich rodaków, bo przecież Wołyń, Bandera i oni nam też!
Rzygać mi się chce. 
I wszystko mnie boli.
Najbardziej serce.
Na Ukrainie/ W Ukrainie urodził się mój ojciec.
Więc mogę czuć się ciut związana z Ukrainą.
A nawet, jeśli nie, to jest mi zwyczajnie po ludzku źle. 
Jestem zdruzgotana.
Brak mi słów.

czwartek, 20 stycznia 2022

[484]. Tak bardzo chciałabym..

Tak bardzo, ciuchutko, bez narzucania, w kąciku, pod miotłą...
Tak troszeczkę tylko...
Ze dwa dni nawet...
Tak, żeby nikt mnie nie widział, niczego ode mnie nie chciał...
Ale przede wszystkim, żeby nie wpadały mi do głowy durne pomysły!
No bo to było tak.
Że piekę, wiadomix.
Że plany w jakieś tam były.
No ale chciałam jeszcze poczekać chwilę.
No bo wiecie, to jednak trzeba ogarnąć księgowość, co można co nie, jak to robić, jak rozliczać. No i tak się szykowałam, zastanawiałam i...
No i w sumie będę prowadzić księgowo trzy firemki. Moją osobistą, którą założyłam, bo chciałam zobaczyć, czy przejdzie online i dlaczego nie przeszło kumpeli. Jejże, bo się wahała, wahała, namówić nie można było, żeby zrobiła certyfikat na żywność, aż nagle sru, polaczki doniosły, kontrola w domu, ale nie jak polski sanepid, tylko mili państwo, powiedzieli co i jak trzeba, co zrobić i poszli. Wtedy rejestracja nastąpiła w trzy sekundy, rezygnacja z pracy w cztery, a chwilę potem usłyszałam w słuchawce: to przez ciebie się zdecydowałam, to teraz ogarniesz mi papiery, bo ja nie umim. 
W sumie powinno być dzięki tobie, a nie przez ciebie, ale wybaczam. W końcu nie umi.
No i że tak powiem zostałam księgową. Teraz wypada zrobić podstawowy kursik, żeby to pociągnąć, chociaż tego się nie boję akurat. No ale.
I jeszcze trzecia firemka, Kaczka Szczęściara. Zięciunio. Pstryk i jest. A namawiać trzeba było pół roku jak nie lepiej.
W ciągu tygodnia zostałam księgową.
No i żeby zainaugurować działalność, dzisiaj wpadło zamówienie na tort...
Pięknie, nie?
To zrobiłam se zakupy biurowe, bo jakoś trzeba to ogarnąć.
O reszcie wydarzeń napiszę jutro, albo niebawem.
***
Covid poszedł se dość szybko i oprócz efektów ubocznych w postaci zasiedziałego tyłka, zwanego płaskodupiem, co za tym idzie zadyszką, po przejściu kilkuset metrów nie mam żadnych powikłań, ani problemów.
Szkoła zaczęta, 
Jest fajnie.
Ale ja to bym se tak w kątku...dwa dni chociaż...

środa, 5 stycznia 2022

[483]. Na ten Nowy Rok..

No to witam się z Wami po Nowym Roku, w Nowym Roku, po urodzinach, w urodziny ukochanego Radia 357.
I wiecie co, jak rozpocząć rok, to przecież nie zwyczajnie. Bo po co.
No to zaczęłam z hukiem! A raczej z kaszlem. Osłabieniem, No wiecie, zwyczajne przeziębienie.
1.01 spamowałam jak co roku, heheszki, dzień przy radiu na Topie. Wieczorem stwierdziłam, że nie chce mi się iść 2.01 do pracy. Chociaż biłam się z myślami.
W końcu koło 23 napisałam maila, że sorki Winnetou, ale na mnie nie liczcie, chora, przeziębiona, ale test negatywny.
Oczywiście to była ściema z tym testem.
A generalnie to było tak, że we wtorek byłam w pracy, w siedlisku antyszczepów i kretynów, niestety, w takim miejscu pracuję. W piątek natomiast przyszedł gościu wymienić mi skrzynkę prądowną, bo tamta to chyba pamiętała Rycerzy Okrągłego Stołu. A przynajmniej Robin Hooda.
I facio cały dzień miał otwarte drzwi na klatkę, bo tamoj rozłożył się ze sprzętem.
Ok, nie było zimno jakoś mocno, ale generalnie kiedy nie działa ogrzewanie a drzwi masz otwarte to raczej ciepło nie jest. Wpadła kumpela pofarbowała mnie. Facet włączył prąd, zmyłam łeb, ale wyłączył znów. I nie było jak wysuszyć. A po nogach ciągnęło.
W końcu ok, zrobione, więc szybkie zakupy i po powrocie do domu tak mi się spać zachciało. Tak jakby bateryjka się wyczerpała. Przzespałam się. W miarę ok, ale wieczorem już mnie zaczęło łapać gardło. No i ok, aspirynka, łóżko, luzik. Rano wstałam rześka i gotowa na spam. I tak z godziny na godzinę coraz gorzej. Ale ciągle przeziębienie. Smak i węch mam.
W niedzielę siedząc przy jakimś filmie stwierdziłam: a, pierdyknę se test, zobaczymy. I....niespodzianka.
No to pojechałam na test PCR. W poniedziałek wieczorem potwierdzenie. No trudno.
Siedzę więc w domu, Zaliczam drzemki bez wyrzutów. Oglądam filmy, seriale i cóż.
Przypuszczam, że gdyby nie dwie dawki, byłoby masakrycznie. 
Musiałam niestety przesunąć trzecią. Ale co się odwlecze..
Bądźcie zdrowi!

piątek, 17 grudnia 2021

[482]. Tis Season

No to moi Państwo szanowni.
Egzaminy zdane, fizyka nawet na 90%. Jest się z czego cieszyć.
A łatwo nie było, momentami darłam szaty, zawodząc: po chuj mi to było???
Dobra, może nie szaty, ale szlag mnie trafiał trochę, że mogłam tak na spokojnie, bez stresów, żyć sobie w swojej wygodnej bańce i zarabiać pieniądzory.
Ale nie, przecież Komplikacja to moje drugie imię.
Jeśli zaś o finanse chodzi, to tu też zamieszanie straszne wynikło. Przyznane, nieprzyznane, zapłacone, odebrane, bo jednak jestem studentem z EU, a nie stąd, więc jednak. 
Kontakt z finansami ograniczony, ale nie przeszkodziło mi to zjebać instytucji na fb i wypełnić ankiety pod tytułem co sądzisz o naszych usługach. 
Czekam na kolejne rozpatrzenie, żeby nie było tak różowo! Bo przecież no. Ale i tak się cieszę, bo tak czy inaczej, z przebojami, stresem czy bez, nie jestem w tym sama i nie jest źle. 
Teraz, kiedy już zaczerpnęłam byłam powietrza, mam do napisania ostatnią laborkę, co zrobię w weekend. Nie mam jakby wyjścia, bo od poniedziałku, tadam!!! Świąteczne wypieki!
Kierowana zeszłoroczną inbą, zamieszaniem i chaosem, w tym roku mam dwa razy więcej klientów i ciast. Dołożyłam sobie do tego jeszcze niech policzę, 10 kg pierogów, w tym 4 to uszka. No i orzeszki sobie dołożyłam. Wczoraj była próba generalna. I powiem Wam, że dobre toto. 
Niestety, przez studia i nadrabianie, można by rzec tylko 3 tygodni, nie zdążyłam zagłębić się w mojej pracowni, nie ma więc żadnych prac niejadalnych. Ale udało mi się ją odgruzować i spędzam w niej czas. Oswajamy się na nowo.
No.
Więc w poniedziałek muszę kupić 70 kostek masła, 33 opakowania jajek po 12 sztuk każde, 8 kg cukru pudru, 5 kg cukru drobnego, 10 kg jabłek.
Bo 15 wiaderek twarogu, 16 puszek maku i pomniejsze drobiazgi to już mam :)
Jak dobrze, że mam samochód!