niedziela, 12 sierpnia 2012

[12] Rozmowa

Nobla temu, kto wymyślił czaty, komunikatory i internet. Nie żebym nie lubiła innych rozmów. Lubię bardzo. Na żywo. Lubię pisać listy i je dostawać (nie ma nic lepszego jak czytać ręcznie napisane słowa - tylko nikt już nie chce do mnie pisać..). Lubię rozmawiać. Może dlatego gadam do siebie jak jestem sama :)

No więc rozmawiam. Żalę się. Krzyczę prawie, że jestem sama, że żałuję przeszłości, że mi źle. Wspominamy i pociesza mnie z drugiej strony. Właśnie mu napisałam, że go kocham. Platonicznie, bo przecież ma żonę. Ale kocham go za wspomnienia. Za te wszystkie lata, które spędziliśmy razem, robiąc takie rzeczy, że kiedy opowiadam Kudłatej to na zmianę patrzy z politowaniem, podchwytuje: a mi to nie pozwalasz!, i słucha z zapartym tchem. Niby nic. Kawałek życia. Przyjaciele. Wspomnienia. A jednak. Ogromna wartość, której nie sprzedam, nie oddam, nie zostawię. Pielęgnuję, ale nie żyję nimi. Są częścią mojego życia. Porzucić wspomnienia to umrzeć w przeszłości. I nie mieć z czym iść w przyszłość.

Konkluzja: jeśli dane mi będzie być z kimś, najpierw sprawdzę, czy umie rozmawiać. I okazywać uczucia.

Na dziś:

Deep Purple - Perfect Strangers


2 komentarze:

  1. Doskonale powiedziane. Wielokrotnie spotkałam się z twierdzeniem, że "nie żyje się przeszłością", "nie ma co oglądać się wstecz" etc. Tylko że to truizmy, bo nikt nie żyje przeszłością, co najwyżej częściej sięga do wspomnie. I jeśli one są dobre, to dlaczego ich nie zachowywać? Na starym blogu napisałam kiedyś o tęsknocie za starymi, dobrymi czasami dzieciństwa i za osobami, które kochałam, a których już nie ma, bo poumierały. I to jest złe? Tymczasem spotkałam się z zarzutem (jak zwykle internetowi znawcy wiedzą o nas więcej niż my sami!), że gadam jak stara, zgorzkniała baba, której jest strasznie źle w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, ja nie umiem się uwolnić od wspomnień. Od przeszłości. Pamiętam i nie chcę sie już uwalniać. Przeszłość pomaga korygować przyszłość. Pomaga czasem ustawić się do pionu i zwyczajnie daje nam żyć. Ja wspominam i to wspominanie dało mi olśnienie: nie idź tą drogą! Gdybym nie zerkała wstecz, dalej gniłabym razem z wrzodem i wyrzutami sumienia. Dalej tworzyłabym bagno egzystencjalne i nie miałabym za grosz do siebie szacunku. A tak, ze wspomnień patrzyła na mnie z politowaniem moja młodsza odmiana i pukała się w głowę pokazując co straciłam. Niech mi ktoś powie, że nie należy wspominać. W ryj!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.