sobota, 12 października 2013

[226] Synchron do kitu

Nie wyszła mi synchronizacja. Ciała z umysłem.
Nie nie, nic sobie nie zrobiłam. Chyba.
Smażyłam wczoraj naleśniki, nie do końca przytomna. Musiałam zeskrobać gluta, który wyszedł. Albo, zależnie od punktu widzenia, naleśnika, który się nie udał. Bo chciałam szybko, nie pomyślałam, znaczy myślałam, ale chyba mi nie wyszło...
Dzisiaj natomiast szłam takimi długimi schodami, zawsze się na nich zasapię, więc, żeby nie pędzić pisałam sobie smsa do przyjaciółki, odnośnie ciasta, które raz już robiłam, ale nijak się miało do oryginału, jaki zaserwowała nam Emka (:* takie pyszne było, że dzisiaj zrobię je znów, z nadzieją na zbliżenie się do ideału :). Szłam nimi, tymi schodami, z zakupów, z zakupami, i tak byłam zaaferowana masą kajmakową, że przydzwoniłam głową w skrzynkę od gazu, wiszącą na bloku, do którego poręcz jest przykręcona. Dobrze (sic!), że ta skrzynka była lekko zdemolowana i po moim baranku lekko się poddała. Dzięki temu krew mi nie zalała oczu, szyć nie trzeba było, dla odmiany (czyżby?) zaniosłam się takim śmiechem, że facet, który szedł za mną wstrzymał oddech. Nie wiem czy to od odgłosu przydzwonienia, czy też ze strachu o skrzynkę (gazową w końcu), a może raczej ze strachu o swoje bezpieczeństwo. Nigdy nie wiadomo co za wariatka się śmieje w połowie schodów, tuż po zamachu na swoje życie. W każdym razie nawet nie zapytał czy nic mi się nie stało. Zapewne pan nie jeździ na nartach, więc nie wie, że tak trzeba.
W każdym razie żyję.
Na poważniejsze posty musicie poczekać. Mam nadzieję, że nie wybiłam ich sobie z głowy.

Na dziś:
Reamonn - Supergirl






30 komentarzy:

  1. Dzwon w skrzynkę tak mnie rozśmieszył, że miałam problem z uspokojeniem się. Sorry ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ja mam powiedzieć? Stałam na schodach i rżałam.. ;)
      Fajnie, że się pośmiałaś :)

      Usuń
    2. Najpierw się śmiałam, a wracając z pracy bym cmoknęła słupek ;)

      Usuń
    3. No ale nie śmiałaś się ze mnie chyba. Tylko ze zdarzenia. Więc to nie przeze mnie :)

      Usuń
  2. Ja swego czasu grzmotnęłam w przezroczystą ściankę budki telefonicznej. Ale do śmiechu mi nie było. Raczej do siarczystego qrwnięcia :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nie klnę z takich powodów. To po prostu mam wpisane w kodzie genetycznym. Jak jest przeszkoda, to na mur pierdyknę w to coś, choćby obok było mnóstwo miejsca, żeby przeszedł słoń.

      Usuń
  3. Jaaaki buc! Nie zatrzymał się, nie zapytał? Burak! Nattu, mam nadzieję, że taraz też wszystko OK, żeby nie było, że przedtem nic, a teraz jednak coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie, wszystko ok :) A że burak to fakt.
      :***** dziękuję za troskę :***

      Usuń
  4. Kiedyś wychodząc z banku przywaliłam w szklane drzwi, ostatnio idąc z mężem prawie w znak drogowy. uratował mnie ukochany, mocnym pociągnięciem za rękę. Nakrzyczałam zanim zdążył wyjaśnić, że mnie ratował :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich przypadków mojej genetycznie uwarunkowanej (ja po matce, a po mnie Kudłata) przypadłości. Ale dzieje się tego tyle, że tematów byłoby na kilka lat.
      Znak drogowy też zaliczyłam. i szybę też w jakimś banku. Banki są złe :))))

      Usuń
  5. Chichi... Nie wiem, dlaczego, ale po tym zeskrobywanym glucie przypomniało mi się mądre powiedzenie: "Pierwszy naleśnik jest jak pierwszy mąż. Zawsze nieudany".
    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz. Mi taki glut wychodzi raz na 50 smażeń. Więc się nie sprawdza :)

      Usuń
    2. Zazwyczaj dzieje się tak, gdy patelnia nie jest jeszcze dobrze rozgrzana, stąd mowa o "pierwszym".

      Usuń
    3. I raczej tego męża miałam na myśli niż naleśniki :)))

      Usuń
  6. ściskam Cię kochany ty osiołku! Uważaj na głowę....jedną masz! I mam nadzieję, że teraz już ciasto wyjdzie idealne :) Ja ostatnio specjalizuję się w zwykłej Karpatce i okazało się że i na poprzednim i na dzisiejszym spotkaniu znikała z talerza w tempie ekspresowym :))) Fajnie! Lubię piec i gotować dla ludzi, którym to smakuje :)
    Buziaczki wielkie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesu!!!! Nie wybijaj sobie tak gwałtownie z głowy postów, ani innych rzeczy:( Pan to bażant i lemoniada:( No, dżentelmen z przeceny- kobieta szkodę sobie robi a osioł ani drgnie. Eh,,,,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było niezamierzone, wierz mi :)
      A facet cóż. Przemilczę:)

      Usuń
  8. może Twój śmiech brzmiał złowieszczo i pan się przestraszył?
    ale mimo to powinien zapytać, czy dobrze się czujesz. Chhyba, ze bał się też Twojej odpowiedzi ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to wypowiedziane słowa: matko! jaka siara!!! spowodowały, że pan odpuścił. Może gdybym krzyknęła: moja głowa, to by zareagował :)

      Usuń
  9. Ja tak przydzwoniłam w szybę hotelu Victoria, kiedy się namiętnie przyglądałam, jak wygląda luksus. Trzeba Ci było nie patrzeć pod nogi tylko przed siebie... :)
    Zdrowia życzę... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa, z szybą to moja ciotka miała dzwon. Kiedyś narzekała: takie brudne szyby na tych wystawach! mogliby myć! i dźwięknęla w szybę, po czym powiedziała: kurcze! za czysta! nie widać że jest szyba! można sobie krzywdę zrobić! Była autentycznie zła. I nie dogodzisz takiej :)))

      Usuń
    2. Taki obciach wykonał mój tato w Niemczech. Zdziwił się na widok - jak mu się wydawało - otwartego na przestrzał sklepu jubilerskiego z biżuterią na wyciągnięcie ręki. Zbliżył się i... przydzwonił w szybę. Wstyd mu było jak diabli, bo to było lato i się spocił, więc na tej niewidocznej szybie zostawił tłusty ślad po czole :))

      Usuń
    3. Ja od tamtej pory zawsze najpierw w takiej sytuacji wysyłam zwiadowcę czyli wyciągam palec i sprawdzam manualnie {:D} czy to szyba, czy nie...
      A i tak szczytem wszystkiego w moim wykonaniu było stanie pod Mariottem w Warszawie i szukanie, gdzie on jest... :D

      Usuń
    4. Ale nie przydzwoniłaś w hotel. To się nie liczy :))

      Usuń
  10. te naleśniki to były po czy przed skrzynką :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedys pochyliłam się nad czymś w sklepie nie zauważając szyby - i ups -rysa na okularach;/
    Dobrze, że krzywdy sobei nie zrobiłaś!!!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.