Całe szczęście powściągliwa jestem w odruchach, choć może trzeba było nauczyć moresu buraka.
A warunki były, umiejętności są, kurka wodna, następnym razem nie popuszczę!
Idę ja sobie z dziatwą, obładowane my dwie, torby z podręcznikami i inne przypadłości, lekko nie jest, wiedza jednak wagę swoją ma.
Chodnik szeroki na falangę, a co najmniej osiem osób z tobołami jak nasze. Pusty, żeby nie było, prawie. I leci taki wypłosz z naprzeciwka. I jak nie trzaśnie w Kudłatą, która akurat szła obok mnie i grzebała w torbie! I słyszę, po angielsku: patrz na drogę!! Odwróciłam się i luz. No mogła patrzeć, ale z drugiej strony widział, że nie patrzy i mógł przejść obok. Gość odszedł na jakąś odległość i usłyszałam soczyste: stupid bitch!!!! Zrobiłam obrót o 180 stopni, z wypełnioną do połowy butelką, zważyłam ją w ręku, ale buraczysko przyspieszyło, widząc co się święci, a mnie się jakoś odechciało rzucać. A taką miałam ochotę! Wierzcie mi, Krokodyl Dundee w wersji polskiej! Kurka, żal mi było picia, bo to Młodego było. A jakbym trafiła, a prawdopodobieństwo było 99,9%, gość miałby się z pyszna. W końcu grałam osiem lat w piłkę ręczną, więc rzut mam nie dość, że celny to jeszcze mocny, nie chwaląc się. Zmieliłam co myślę, gość zwiał, spojrzałam w bok, a tam rowerzysta patrzy na mnie z adekwatną miną i mówi: "kurna, gdyby nie rower sam bym to zrobił. Co za frajer!!!"
Młoda otrząsnęła się z szoku, bo wszystko trwało może minutę. Młody dopytywał co pan powiedział.
Ależ żałuję, że buraka nie nauczyłam kultury!!
Na dziś:
Renata Przemyk & Kasia Nosowska - Kochana
Ja też w szypiorniaka grałam..na bramce!Dobrze,że nie zareagowałaś...z chama się człowiek nie zrobi tak po pierwszym upomnieniu,szkoda zachodu.
OdpowiedzUsuńNie! Ja też stałam na bramce! To wiesz jak się rzuca :D
UsuńNie no, wyrywna nie jestem. Ale korciło...
Wiem wiem i pajacyka jeszcze czuje ;-)
OdpowiedzUsuńRozumiem,bo ja też łatwo nie odpuszczam,pyskata jestem a w rękoczynach też nie lebioda,ale... po co swoje i dziecków nerwy i mięśnie tracić na chamszczydło?
Ech, łza się w oku kręci...Pograłabym sobie..
UsuńAkurat, już się napalaj, że buraka czegokolwiek nauczysz!
OdpowiedzUsuńNieeeee, porzucałabym sobie! Polską butelką w Anglika? Nigdy się nie nauczy :D
UsuńButelki szkoda, oszalałaś? A raczej zawartości. A co za różnica, Anglik, czy Polak? Burak jest burak.
UsuńNo szkoda mi było. :)Tak, burak jest burak. Mógłby chociaż po polsku wyzywać! W Polsce jest!
UsuńO! Widzę, że Twoje myślenie zmierza w dobrym kierunku :)
UsuńTak tak, jest parcie na języki, ale do diabła! Jadąc do takiej Anglii nie spodziewamy się, że ktoś będzie gadał z nami po polsku jak zapytamy o drogę. Może to zły przykład, bo teraz tam nas pełno. A w takiej Norwegii, za kołem podbiegunowym, pan w czymś w rodzaju ichniej biedrony mówił proszę,dziękuję, cześć. A Norwegiem był. Tak samo pani w sklepie w Narwiku. Miłe zaskoczenie. Więc niech się goście też uczą!
UsuńParcie to ja mogę mieć co najwyżej na stolec :)
OdpowiedzUsuńW sumie...;)
Usuń