sobota, 11 sierpnia 2012

[11] PHI!!!!

Co tam kluczyki do samochodu. Też mi coś.
Dygresja: uwielbiam, pasjami kocham i dałabym się pociąć za pióra. Takie do pisania. Ale o tym kiedy indziej.
Temat główny: swego czasu, jakieś trzy lata temu, zapodziały się: dwa długopisy i pióro Parkera. Nie jakieś tam wypasy. Ale moje ulubione. Zniknęły wzięły i koniec. Rozpacz ogarniała mnie falami, wraz z przypomnieniem sobie o stanie zagubienia.
I nagle.
Przekładam rzeczy. Chwytam za torebkę, którą (sic!) noszę od czasu do czasu, żeby ją schować. Tak sobie pomyślałam, będę odkurzać zaraz, to wytrzepię z niej śmieci. Wiecie, kurz, okruszki i inne. Osobiście nie lubię torebek. Wolę plecak jakiś. Ręce lubię mieć wolne, choćby po to, żeby szybko chodzić. Ale biorę tę torebkę, wyciągam wszystko, żeby wytrzepać. Długopis, gumy do żucia, chusteczki...Czuję jeszcze jakieś pisadła. Przeszukuję kieszonki - pusto. Pod podszewką! Ale jak? Przecież dziurka jest tylko u góry przy zamku, nie wpadną tam samoistnie żadne rzeczy. Nic to, kombinacją alpejską wyciągam: cztery długopisy, w tym dwa Parkery i pióro.
Jak się tam znalazły? Nie wiem.
Uratowałam jeden długopis, bo wkład wylał. Ale szczęście mnie ogarnęło nieziemskie.
A o piórach będzie później. Jak ochłonę. Z radości.

4 komentarze:

  1. Pióro do pisania posiadam jedno. Gęsie najprawdopodobniej. Farbowane na żółto. Z wkładem długopisowym :)) Ale za to przywiezione z prawdziwego średniowiecznego zamku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam pióro jakoweś, ornitologiem nie jestem, prędzej meteorologiem:) Z inkaustem. W pudełku. Prezent od wrzoda. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. O! To wrzód robi Ci jakiekolwiek prezenty???? W życiu nie dostałam niczego od Eksa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Robił. Teraz robi mi prezent w postaci zapłać za wakacje dzieci a ja nie dam ci alimentów. Tak dostałam od niego kilka rzeczy, ale to opiszę, bo mnie mierzi:>

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.