poniedziałek, 20 sierpnia 2012

[23] Przychodzi i odchodzi

Sinusoida. Albo huśtawka. Jak kto woli. Raz lepiej, raz gorzej.. Górka i dolina. Buja się. Niech się buja.
Dzisiaj poszłam i zaszalałam. Zrobiłam zakupy, wydałam całe 23 zł. Przywiozłam trzy wielkie torby ciuchów. Z 10 par spodni pasuje...jedna. Reszta ma rozmiar -10kg. Ale tak czy inaczej moja radość jest wielka. Bo założę je wszystkie za dwa miesiące. Będą jak znalazł. Poza tym mam kurtkę dla Kudłatej, bluzę polarową, około 10 bluzek i bluzeczek, sweter z wełny szenilowej, portki od piżam w kratę i plecaczek :D
Tak. To wszystko za te całe 23 zł. Wyglądałam jak nie powiem kto.
Niech mi ktoś powie, że zakupy nie poprawiają humoru.
Poza tym nabrałam ochoty do życia.
Poza tym przypomniałam sobie, niezależnie od komentarza Devy, że przecież sportowcy mają porządną postawę. Może wyczyn już mi nie grozi, ale przecież jestem pro sportowa. Co prawda wczoraj, zamiast wykonać ćwiczenie z zestawu, wcale nie trudne!, leżałam na macie jednocześnie przerażona własną kondycją i nie mogłam ze śmiechu wytrzymać. Śmiech uruchamia 80 mięśni, więc niech będzie w zamian.
Wiem, że to takie wpadanie ze skrajności w skrajność, ale wiem też, że kiedyś wszystko się ustabilizuje.
Pracuję nad tym.

Na dziś:
Kiss - God gave rock'n'roll to you
Z tego co pamiętam, to był pierwszy teledysk, w którym panowie pokazali się bez makijażu.




20 komentarzy:

  1. Zakupy zawsze poprawiają nastrój. Nieważne za ile kupujesz i co kupujesz. Ja za 23 złote kupiłbym zupełnie co innego. Ale cóż. W wolnym kraju żyjemy :-)
    A na tym teledysku to tylko połowa pierwszego składu KISS. Gene Simmoms i Paul Stanley.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu według potrzeb :) Jednak perspektywa pozostania bez spodni przeraziła mnie na tyle, żeby udać się i zakupić. Jestem zadowolona, bo na nic mi tak kasy nie szkoda jak na ciuchy :)
      A co do KISS, nie śledziłam nigdy aż tak składów zespołów. W każdym razie zapadła mi w pamięć sprawa z makijażem. Może to mniej istotne dla twórczości, a jednak wizerunkowo dużo wnoszące. Tak, czy inaczej lubię KISS, zresztą mało jest muzyki, której nie lubię :)

      Usuń
    2. Ja bym to ujął nieco inaczej. Na nic tak się kasy lekko nie wydaje jak na ciuchy.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Lekko, w sensie, że dużo za jednym zamachem. Ja nienawidzę kupować ciuchów.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Lekko wydane to znaczy bez oporu. Niekoniecznie dużo.
      Jak mi się jakiś ciuch podoba (raczej rzadko) to po prostu kupuję. Byle nie za jakiś majątek. Bo to tylko rzecz użytkowa a nie lokata kapitału... :-)

      Usuń
    5. Wszystko zależy ile grosza na zbyciu jest. Ale to inna sprawa zupełnie :)

      Usuń
  2. Powiem. Mnie nie poprawiają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nadąrzam za Tobą....Ja nawet na zakupy nie mam ochoty.Więc nie żałuj kasy i ciesz się,że się wyrwałaś i dupe tymi spodniami poratowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi nic tak nie poprawia nastroju jak nowa płyta i mogę chodzić z gołą dupą zahartowany jestem..:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu zgodzę się z przedmówcą. Dla dobrej płyty ostatnie grosze wydam.

      Usuń
    2. Z gołą dupą to nieobyczajnie. W bloku naprzeciwko mieszka policjant, więc niejako na celowniku bym była. A kiedy mówię, że nie mam co na dupę włożyć, to tak jest naprawdę. I nie ma tu nic z pełnej szafy. Co do płyt, uwielbiam je kupować. Co prawda z dwójką dzieci ciężko wydać ostatni grosz, ale całe szczęście młoda słucha tego co ja, więc rozbieżności nie ma :)

      Usuń
    3. Żałuję jeszcze, że nie jestem tak szczupła jak ona, na ciuchach bym zaoszczędziła ;)

      Usuń
  5. Cieszę się na widok tej drobnej górki :) mówią, że diamonds are the girl's best friend. Ja myslę, że zakupy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tam jestem typowa kobita, co to jak smutna do ciuchlandu wejdzie (uwielbiam tam chodzić!)to z bananem na twarzy wyjdzie ;-)
    Za 23 zł tez sobie więc humor potrfaię poprawić, choć po zwykłych sklepach chodzić nie cierpię. Nuda, zero oryginalności i ceny z kosmosu. Czasem robie wyjętek, ale rzadko.
    A co do Twojego samopoczucia, o którym piszesz w poprzednich postach- w życiu mamy i falowanie i spadanie, czasem to spadanie trwa lat kilka/ naście,wysysając z nas energię niemalże całkowicie... Życzę Ci, żebyś wraz ze zmianą jak przypuszczam głównego źródła Twojego "spadania" poczuła, że w końcu nadszedł Twój czas, tej prawdziwie radosnej i optymistycznej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci:) Też mam nadzieję, na trwałą i radosną zmianę, która już się odbywa. Tylko czasem tak jakoś.
      A co do lumpów. Odkrywam radość z buszowania tam. Nawet nie jako zagłuszanie doła. Zwyczajnie, jak to mówi Kudłata, rzeczy z przeszłością za przystępna cenę.
      Pozdrawiam

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.