wtorek, 18 lipca 2017

[346.2] Krótko

Gdzie to ja skończyłam...
A. Dwa lata temu z haczykiem.
Zmieniło się od tego czasu sporo. I niewiele.
Ze stażystki stałam się pracownikiem multi-kompetentnym, ale o tym kiedy indziej. Bo to bynajmniej nie jest powód do dumy.
Dzieci urosły.
Przybyły mi trzy koty. Tak. Mi. Trzy. Też w to nie wierzyłam. A teraz nie mogę bez nich żyć.
Urosły mi włosy. Mogę jeździć na koncerty metalowe i machać grzywą. Co zresztą czynię, kiedy mogę.
Walczę z tym i owym. Lekko nie jest, bo hashimoto ma swoje zdanie na niektóre aspekty mego życia.
I tak mija dzień za dniem.
Odliczam czas do pierwszego urlopu od dawna. Rzucę wtedy to wszystko i wyjadę w Bieszczady.
To będzie mega budżetowy wyjazd. Coś jak promocja z Biedronki.
Namiot, plecak, góry i ja. Potrzebuję tego.

No to witam się z Wami znów. Zmieniona-niezmieniona.

Na dziś:
Shinedown - Beyond the Sun