Także wracamy do gry, przestajemy trząść portkami, spłacamy zaległości i...ostrożnie idziemy do przodu.
Na razie ustalenia są takie, że jadę do Sis w czwartek, wracam w poniedziałek, układam sobie życie na nowo i staję się niezależna. Tak postanowiłam. Co prawda jak ostatnio stałam się niezależna (po podwyżce), to szybko los sprowadził mnie do parteru. Teraz się nie dam i już.
Z innych dziedzin to własnie jestem w trakcie produkcji własnej wędliny, znaczy schabu dojrzewającego, lub suszonego, nie mogę się zdecydować. Przejście do drugiego z czterech etapów produkcji zaskoczyło mnie pozytywnie, jestem zachwycona, zobaczymy jak będzie we wtorek, kiedy to osiągniemy etap trzeci.
Jeśli nic się nie zaśmiardnie, nie zzielenieje to od teraz będę sama robić takie cuda. Poinformuję słownie i obrazowo jak wyszło.
Na tematy polityczne i okołopolityczne nie będę się wypowiadać, bo wystarczy mi, że krew mi się gotuje, a adrenalina wycieka uszami.
Na dziś:
Jonathan Davis - What it is