sobota, 28 marca 2020

[432]. Bunt. To grunt.

Po tygodniu totalnego niewychodzenia z domu, wyszłam na świat. Biegiem, chyłkiem, bokiem. Musiałam. Prąd mi się kończy, więc wzięłam wiaderko i pognałam. Mam prąd na doładowanie, a nie można tego zrobić online, więc mus był. Kudłata nie wiadomo kiedy przyjedzie, więc nie mogę zostać bez kilowatów. Tym bardziej, że zaraz będzie piekł się trzeci w mojej karierze kwarantannowej chleb na zakwasie.  (a propos, czy odkładany do lodówki zakwas mam wkładać do czystego słoika, czy zostawiać w tym używanym? Dajcie znaka w komentarzu, bo na razie w czystym wyparzonym wstawiałam, ale ...).
Więc poleciałam. Stres i trauma niebywała. Otworzyć se drzwi przez kurtkę (przycisk) czy łapą? A w drugą stronę? Dałam radę, ręce umyłam potem, jest spoko.
W sklepie pusto. I na półkach i w ludziach. Maksymalnie 2-3 osoby, reszta, jakieś trzy, na zewnątrz w odstępach co dwa metry. Mijany autobus wiózł jedną osobę.
Ulice puste.
Nie będę pisać tu o samej epidemii. Mamy tego w codziennych wiadomościach pełno.
Przeraża mnie tylko, jak się wszystko rozgrywa. Nocne zmiany w prawie. Ignorancja. Kretynizm. Ludzie znani wypisują bzdury na temat tego, że trzeba pracować, nie można się zamykać, bo gospodarka padnie.
Szczerze?
JEBAĆ GOSPODARKĘ.
Ekonomia to ostatnia rzecz, na którą powinniśmy w tym czasie zwracać uwagę.
Gospodarka się podniesie, przejdzie swoje, wszyscy przejdziemy, ale podniesiemy się z tego.
E-szkoła? O kant dupy to rozbić. Co z tego, że dzieciaki nie podeszłyby do egzaminów i matury? Gówno z tego. Nikomu nic by się nie stało. Wiecie co się dzieje w domach, gdzie jest dwoje, troje dzieci w różnym wieku? Np. jedno przedszkole, dwoje w szkole, jeden komputer. Każde ma zajęcia na 8:00. Które jest ważniejsze? A co jeśli zerwie się net w trakcie egzaminu? Zepsuł się nam komputer. Całe szczęście tylko systemowo i serwis to ogarnął, ale wyobraźmy sobie, że pierdolnie coś konkretnie. Nie masz kasy na nowy, bo skąd. Co powiesz w szkole? Kto to uzna za usprawiedliwienie?
Dlatego szczerze mówię, że mam w dupie egzamin próbny, mam w dupie egzaminy, lekcje i wszystko inne. Świat się nie zawali.
Rośnie we mnie bunt. Miałam się nie przejmować tym, co się dzieje w Polsce. Nie mogę. Bo coraz bardziej mnie to wkurza.

czwartek, 26 marca 2020

[431]. I zwolnienie.

Bo boli mnie gardło.
Bo boli mnie głowa.
Bo mam gorączkę.
36,9 w najwyższym punkcie, a to dla mnie jak  38,9.



Tak to jest, jak świeci słońce, ale jest zimno n dworze, a w chacie gorąco, a dziecko podjeżdża pod dom nową furą, a ty nie możesz zejść i pooglądać, ani się przejechać, tylko leziesz na balkon, jak ten dureń, w koszulce na ramiączkach i bez kapci.
A potem pół dnia jeszcze wietrzysz chatę, bo grzeją ciągle i nie ma czym oddychać.
To teraz cierp.
No to cierpię.
Ale drugi chleb wyszedł rewelacyjnie!
Zakwas się starzeje. Znaczy już raz był dokarmiany. Za kilka dni znów go uruchomię, bo chleb mi się skończy.

PS: Gardło mnie boli jak przy anginie. Ten ból rozpoznam zawsze, bo żyłam z nim kilkadziesiąt lat.
Także nie ma strachu :)

wtorek, 24 marca 2020

[430]. Przyśpieszenie

Wszystko nabrało tempa.
Jeszcze tydzień temu społeczeństwo miało się uodparniać poprzez zachorowania, dzisiaj nastąpił zakaz wychodzenia z domu. Tylko po zakupy pierwszej potrzeby, do apteki i ewentualnie do pracy jak trzeba. Niby na spacer w odosobnieniu też można, ale to bez sensu. I zakaz spotkań powyżej 2 osób.
Co za zmiana!
A ja dzisiaj musiałam wyjść. Do urzędu po papiery.
Pojechałam rano.
Papiery mam.
Ale rozwaliło mnie totalnie dwóch staruszków, którzy przyjechali na swoich wózeczkach, żeby gotówką zapłacić podatek. Gotówka to słowo kluczowe. Wywołała ona panikę u pań w okienkach. Bo nigdzie obecnie nie przyjmuje się gotówki, może poza sklepami.
Powiem Wam, że ta podróż, przy okazji dokupiłam mąkę i makaron oraz wędlinę, wykończyła mnie bardzo. Chyba psychicznie. To straszne.
Wieczorem napisała Kudłata. Weszłam na BBC i tak, zamknęli ludzi w domach. W końcu.
Nadszedł sprawdzian dla mojej silnej woli.
Dla mojej systematyczności.
Dla prokrastynacji.
Dla lenistwa.
Zobaczymy.

niedziela, 22 marca 2020

[429]. Apdejt

Ot, mała zmiana.
Fabryka zamknięta na cztery tygodnie. Bo odbiorca stoi.
Na razie 4 tygodnie.
Więc.
Siedzę w domu.
Robię plany.
Ćwiczę.
Próbowałam upiec chleb, ale coś nie pykło, jakoś słabo rośnie, więc podejście drugie będzie zaraz.
Co jeszcze.
Seriale.
Filmy.
Porządki.
Książki.
Muzyka, duuużooooo muzyki. Alexa pomaga. Mówię: Alexa, graj, cyganie jednooki! I ona gra. Na przykład leci właśnie Wodecki Zbigniew - Zabiorę Cię dziś na bal..
Za oknem słońce.
Ale siedzę. Nie wychodzę.
I nie, nie zwariuję. Przeczekam. Nie będę ryzykować.
Co robi reszta UK? Z tego co widzę staruszkowie szlajają się po sklepach i autobusach, po ulicach, wszędzie pełno. Nie wiem jak w galerii, bo nie chodzę. Nigdzie nie chodzę. No chyba że skończy mi się zapas jedzenia, albo to co mam nie da się już ze sobą pożenić w jednym garnku, to pójdę.
Trzymajcie się.
Zostańcie w domach. Serio.

wtorek, 17 marca 2020

[428]. Bez paniki

Nie panikuję.
Nie imaginuję sobie apokalipsy.
Nie ważę lekce jednakże pandemii.
Myję ręce i nie łażę nigdzie.
Oprócz pracy.
Bo praca ciągle jest i no cóż.
Zmiany widoczne są. Na przykład przychodnie pozamykane. Nikogo nie przyjmują, chyba, że to jakieś umówione i ważne. Mnie na przykład odwołali pobranie krwi i nie wiadomo kiedy będzie.
W pracy wywalili wszystkich: ciężarne i przewlekle chorych na domową posiadówkę. I dobrze.
Dużo osób też skorzystało z tego, że skoro za siedzenie w domu płacą to oni na dobrowolną kwarantannę poszli. Z reguły Polacy, dla ścisłości..
Poprzesuwali nam godziny tak, żeby zmiany się nie kontaktowały. Czyli wracam do domu po 23 i to nie jest fajne. Ale ogólnie nie narzekam.
Ostatni tydzień dałam sobie w kość. Nieświadomie. Zostałam na dodatkowych godzinach w niedzielę, 12 godzin. A potem cały tydzień na rano. Z sobotą włącznie. Zajechałam się jak koń na westernie, w sobotę liczyłam minuty do końca i wcale nie odpoczęłam w 1,5 dnia.
Głupia ja.
Dbajcie tam o siebie, zachowujcie rozsądek, nie czytajcie fejków i głupot, przesiewajcie informacje przez sito wiedzy, bo jak widzę co ludzie publikują i co się dzieje, to mnie szlag trafia.

A tu wyjaśnienie, dlaczego ludzie rzucili się na papier toaletowy.


środa, 4 marca 2020

[427]. Dobry dzień

No i wczoraj to ja miałam dzień zakręcony jak kawałek sznurka w kieszeni.
Fryzjerki szukałam z google maps. W końcu zdesperowana napisałam, że ni chu chu nie znajdę, i...stanęłam przed jej drzwiami.
Obcięła mnie tak, jak jeszcze nikt. Jestem bardzo zadowolona. A nagadałyśmy się, jakbyśmy się znały sto lat. Coś czuję, że to będzie miłość. Do kunsztu fryzjerskiego.
Sprzedawca od nieszczęsnej paczki na werandzie oddał mi pieniądze. znaczy czekam, aż wpłyną na konto. W ogóle to smieszny gostek, bo mi napisał, że odda jak wystawię mu pozytywny komentarz. To mu napisałam, że jedyny jaki mogę teraz wystawić to negatyw za brak dostawy. I jak odda, to mu wystawię. Oddał. Dostałam info, że w ciągu kilku dni. To ja poczekam.
A żeby było śmiesznie, to nie pamiętałam jakie dokładnie buty kupiłam i zamawiając na amazonie, bo te pierwsze na ebay, wybrałam dokładnie takie same. Przypadek? Nie sądzę. Za to amazon dostarczył paczkę w niedzielę (tak, ubolewam, że ten biedny kurier musi o 8 wieczorem w niedzielę zapierniczać do mnie z paczkami), bo mam opcję dostawy natentychmiast. Ale nikt mi nic na werandzie w nibylandii nie zostawia. A i moja głowa spokojna. Niestety, nie ma w tym mieście paczkomatu.
I tak się kręci.
Co prawda, paczka do mnie z Polski nie dotrze w tym tygodniu, ale nic nie mogę poradzić. Chociaż zła jestem jak osa.

wtorek, 3 marca 2020

[426]. Lista spraw

Czas był zapisać sobie to i owo.
Na ten przykład ile i za co, komu, kiedy.
A także gdzie i kiedy. No i z kim i jak.
I tak dzisiaj poszłam se zrobić brew, żeby już nie mieć kawałka krzaka bez ładu i składu i bez koloru.
Jutro idę do fryzjera, żeby na łbie też był bałagan kontrolowany, bo w głowie to nie wiem, czy kiedykolwiek się uporządkuje.
W sobotę tradycyjnie na pazurki.
A także może paczka z dobrem wszelkim. O ile kurier zabierze z punktu A do punktu B. Bo w zeszłym tygodniu nie zabrał i cierpiałam z tego powodu.
Jutro jeszcze do urzędu, spróbować załatwić coś ważnego. Za dwa tygodnie na pobranie krwi drugie. Oraz na screening, czyli przegląd, cytologię i wywiad.
Z okazji dzisiejszych brwi odwiedziłam stare kąty i stwierdzam, że ja chcę tam mieszkać. Wrócę tam, choćbym miała se namiot rozbić nad stawikiem.
Z rzeczy mniej przyjemnych, jakiś sku.wesyn za.ebał mi paczkę spod drzwi. No cóż. Inne troszkę zwyczaje, kurier zostawił na werandzie, której nie posiadam i nie zamierzam mu tego odpuścić. A kto sobie przywłaszczył moje buty robocze to ja się domyślam. I jak się wkurzę, to pogonię polską meliniarnię.
Niestety, taki obraz i podobieństwo. Wstyd się przyznać skąd się jest.