Jedno się przypałętało. A ta siedzi i głupawkę ma. Z czego się cieszyć, to ja nie wiem.
Wczoraj Kudłata usilnie namawiała matkę, żeby ją obcięła. Przy czym do cięcia wzięła nożyczki do papieru..
Przemilczę fakt, bo chyba jaka matka taka córka w tym przypadku..
Tu się cieszę, bo nie chciała córki obciąć zasłaniając się przypadkiem sprzed lat.
A nawet dwoma.
Kiedyś, jeszcze w podstawówce była, obcięła koleżankę. Na jej własne życzenie. Z długich gęstych włosów miała być fryzura do ucha. I byłaby, ale wiecie jak jest, tu poprawić, tam wyrównać, a że na sucho ścinała to wyszło jak wyszło. Koleżanka, wielce przytomna istota, powiedziała pass i została z takimi krótkimi, ale nie dała już sobie "wyrównać", i z jednej strony wyszło nad ucho. Wymyśliła, że będzie sobie loka spinać i będzie ok. Na tym powinny zakończyć się przygody fryzjerskie. Ale nie. Wiara we własny talent popchnęła ją, żeby zrobić krzywdę rodzonej siostrze. Już nie pamięta jak to było, w każdym razie do aktu koszenia doszło, a biedna Sis przesiedziała pół dnia pod szarym wojskowym kocem, płacząc, lamentując i odgrażając się, że wyjdzie dopiero jak włosy odrosną. Nikt nie był w stanie jej namówić. Koledzy pielgrzymki urządzali, a ta wyła.
Dzisiaj Sis nie pamięta. Traumatyczne przeżycia wyrzuciła z pamięci, tak mówi. Dziwię się tylko, że pamięta starszą siostrę.
Tak więc, nawet w ramach oszczędności nie da się namówić na obcinanie kogokolwiek, chyba, że Młodego maszynką na rekruta. Inne wariacje nie wchodzą w grę.
A żeby już dopełnić obrazu nędzy i rozpaczy, wczoraj poszła sobie do fryzjera, poprawić fryz i w sumie może stawiać irokeza, może ciut mniejszego, ale teraz ma już do tego warunki.
Na starość jej odbiło niechybnie. Ale kiedyś zrobi sobie. Może na Woodstock, o ile będzie jej dane w końcu dojechać....
Na dziś:
Houk - Transmission Into Your Heart
Kawał starej dobrej muzyki. Młodość jakby, czasy liceum...
A mnie się zawsze dredy marzyły...:)
OdpowiedzUsuńNo to spotkamy się chyba na tym Woodstocku, co?;-)
Kudłata ma dwa. Fajne są :)))
UsuńTo się spotkamy! Koniecznie!
u mnie z talentem fryzjerskim podobnie ... a może jeszcze gorzej, bo jak maszynką zaczęłam obcinać męża to późnym wieczorem a właściwie już nocą jechał do ojca kolegi, żeby jednak zrobił z niego człowieka bo kolejnego dnia szedł do pracy :)
OdpowiedzUsuńbuziaki :*
Miłego dnia!
Maszynką daję radę, ale reszty już nie próbuję. Chyba, że ktoś zamówi totalną awangardę na głowie :DDDD
Usuń:*
Jak widzę wiele z nas próbowało swoich sił w tym zawodzie. Przyznaję,że też moje próby skończyły się fiaskiem i wizytą u fryzjera w celu poprawek... hi, hi, hi....
OdpowiedzUsuńSerdeczniści
To zawód stanowczo nie dla mnie :))) Jedna z rzeczy, których nie jestem w stanie się nauczyć.
UsuńTylko raz podcięłam mojemu dziecku grzywkę. Na drugi dzień odwiozłam ją do żłobka, a nieoceniona pani Kazia wykrzyknęła: "Nieletnia! Kto ci, dziecinko, taką krzywdę zrobił?". Mamusia przyznała się do winy i ślubowała uroczyście nigdy więcej tego nie robić. Odtąd wjeżdżałam wózkiem do salonu fryzjerskiego i pani, która wie, jak posługiwać się nożyczkami, obcinała dziecku grzywkę za 2 zł.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że chociaż Ty będziesz miała zdolności w tym kierunku...
UsuńOszalałaś?! Ja???
UsuńA kto Cię tam wie, co za talenty w zanadrzu trzymasz :)
UsuńMhm... Niektórych jeszcze nawet ja sama nie odkryłam!
UsuńRaz, raz w życiu chciałam sobie podrównać grzywkę. Nawet nożyczki miałam ostre... no bo co to za filozofia? Przytomnie jednak stwierdziłam, po kilku ciachach, że basta. I poszłam skruszona do fryzjerki pod blokiem i poprosiłam o ratunek. Kazała mi obiecać, że więcej sobie takiego kuku nie zrobię i pochwaliła, że zaprzestałam działań, jak jeszcze było z czego równać. Potem obcięłam grzywkę córce.... i podobna sytuacja. Teraz nie ścinam nikogo - tylko męża maszynką, 4 mm :D
OdpowiedzUsuńJa już nie próbuję. Maszynką mogę, bo tu raczej się zepsuć nic nie da. Ale od fryzjerstwa, w sensie obcinania uciekam. Bo farbuję się sama :))
Usuń:)))
OdpowiedzUsuńA ja mojej siostrze loczki pojedyncze obcinalam, bo pięknie w widoczkach wyglądały ;)))
Przebiłaś wszystko!!! I wszystkich!
UsuńA widoczki fajna sprawa była... echhhh, wspominki :)
Ja sobie grzywkę obcinałam, na co fryzjerka była niezadowolona. Teraz mi przeszło ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba raz w zamierzchłej przeszłości próbowałam. I na tym się skończyło :))) Całe szczęście. To zawód stanowczo nie dla mnie.
Usuńja się tam ze swoim beztalenciem fryzjerskim nie wychylam. lepiej nie. swoje wyczyny zaczęłam i zakończyłam w wieku 6 lat, kiedy to przycięłam sobie grzywke. z jednej strony do samej skóry, a z drugiej jakieś zęby. potem mama dla ratowania mojego wizerunku grzywkę z połowy głowy mi naciągała. :))
OdpowiedzUsuńZaczeska znaczy :))))))
UsuńKudłata sama sobie podcina grzywkę. I wychodzi jej nawet. Kiedyś sobie wycinała dla niepoznaki pod spodem, ale oczywiście ja, ten Sherlock, wiedziałam, że coś robi, bo nigdy po sobie nie sprzątała :>
a ja facetów jadę maszynką równo, niektórym nawet zostawiam coś na kształt irokeza, z nożyczkami też nieźle się obchodzę (obcinałam koleżankę i ciotkę, i obie były zadowolone), siebie notorycznie skracam i równam :) a jej powiedz, że zdjęcie w irokezie ma być już i natentychmiast :) ...
OdpowiedzUsuńJuuuuż? Ten natychmiaaaaast? Niech ona się przyzwyczai:D To jak wróci z wojaży. To ją namówię :D
Usuńno doooobra, niech Ci będzie, poczekam :)
UsuńTalet fryzjerski wypróbowałam na sobie...miałam 5,6 lat i zrobiłam sobie grzywkę strzygąc włos na dwa centymetry od skóry :]
OdpowiedzUsuńA może dasz się namówić na ujawnienie irokeza?Jakieś zdjęcie,bo ciekawośc zżera ...
OdpowiedzUsuńBędzie. Ale w przyszłym tygodniu :))))
Usuń