W każdym razie dzień jaki jest każdy widzi. Do 13-tej było pięknie. Trochę wiało, ale spacer na zapomniany cmentarzyk w lesie udał się znakomicie. Nie wiadomo kto tam leży, sześć grobów, starych, zapadających się, jedno dziecko. Prawdopodobnie to cmentarz rodzinny z jakiejś posiadłości, której już dawno nie ma.
Zapaliłam znicze.
Około godziny 15 zdzwoniłam się z mamą, że Kudłata wpadnie do niej i pójdą razem na groby naszych bliskich, bo nie ufam wrzodowi, który obawiam się nie pamięta gdzie, co i jak. Mama powiedziała, że czeka, nie wychodzi.
Godzinę później nastąpił zawał. Serce mi stanęło. Osiwiałam po raz drugi. Wściekłam się jednocześnie. Z niemocy.
Zadzwoniła Kudłata, poinformowała mnie, że stoi pod drzwiami, babci nie ma. Wali w drzwi, dzwoni, cisza. Ani telefonu nie odbiera, ani nie otwiera. Mój stan odrętwienia i sennego ziewania zmienił się w okamgnieniu. Sama zadzwoniłam nie ufając w zapisany numer u Kudłatej. Nic. Raz, drugi, trzeci...
Dzwonię do Kudłatej: przystaw ucho do drzwi, powiesz czy słyszysz telefon.
Słyszę telefon. Nie muszę dodawać, jaką zgrozą wiało z głosu w słuchawce i że nastąpiło po tym siarczyste japierdole co ja teraz zrobię. Wybaczę jej, bo sama nie przebierałam w słowach.
Zbladłam. Oczami wyobraźni nie powiem co widziałam.....
Po moim rozpaczliwym piątym czy szóstym telefonie odbiera...moja matka! Zaspana! Czego się drzesz????
Nikt nie dzwonił, nikt nie pukał! Nie mam połączeń! Już jej otwieram.
Gdybym tam była, zabiłabym niechybnie.
Tak więc adrenaliny mam tyle, że mogę wziąć udział w ekstremalnych zawodach, skoczę nawet z orbity i przebiję przystojniaka. I zrobię to bez skafandra. A co!
Dzisiaj nie zasnę. Nie ma szans.
***
Nie pojechałam do moich bliskich z różnych powodów. Ale pamiętam. I myślę.
I dopóki są w moich myślach, będą istnieli.
Na dzisiaj:
Celine Dion - Zora sourit
Cenię ją za głos, za emocje, za wszystko.
Chętnie bym Cię uszczypnęła, tylko odległość cholerna.
OdpowiedzUsuńNo mówię Ci, pragnę uszczypnięcia, bo nie wiem, czy mam dzwonić po limuzynę...
UsuńDzwoń! Tylko błagam, że żadnego wieśniackiego Lincolna.
Usuń[Bez tego "że".]
UsuńRaczej karawan! To najczęściej vw są :)
UsuńDlaczego chcesz wysłać po mnie karawan???????????!!!!!!!!
UsuńNieeeee, pragnę uszczypnięcia, bo jak nie to dzwonię DLA SIEBIE po limuzynę, ale no przecież lincolnem z kolorowymi drinkami mnie nie zawiozą..
UsuńSądziłam, że chcesz wysłać limuzynę po mnie, żebym zaszczyciła Cię swoją krzepiącą obecnością i uszczypnięciem :)))
Usuń:D Też! Ale na limuzynę mnie nie stać, jeszcze:)
UsuńTo tylko chwilowe, podobnie jak u mnie.
Usuńnie dzwoń, widzimy, że piszesz, to żyjesz :))
OdpowiedzUsuńale Twojemu stanowi się nie dziwię, też mam zatrzymanie krążenia za każdym razem, kiedy ktoś bliski nie odbiera, a powinien, bo na przykład telefon był umówiony :)
Taaaa....potrafię sobie to wyobrazić. A Kudłatej to mi szkoda, chociaż ja chyba pojechałam wyobraźnią trochę dalej, bo znalazłam w domu ojca.....
UsuńNie zazdroszczę..... uf.... to dopiero historia!
OdpowiedzUsuńHistoria...ja już obmyślałam, co mam zrobić, bo kawał drogi mam...
UsuńZabiłabym...po prostu zmiotła z powierzchni ziemii ze złości. Również! a bliscy, pamietają, nie musimy chodzic w ten jeden konkretny dzień, bo czuje się presje, nikt nie powinien.
OdpowiedzUsuńA Celinka to klasyka i historia głosem pisana.
Nie zabiłam tylko dlatego, że za daleko.
UsuńJa bardzo lubię chodzić na cmentarz:)
Dzięki za natchnienie w kierunku Celine. Akurat słucham "Tell him" (+ Barbra Streisand).
OdpowiedzUsuńMMMMMM, Barbrę uwielbiam za jej świetny głos i ...nos. Uwielbiam.
UsuńOraz witam serdecznie w moich skromnych progach :D
Ach, cała przyjemność po mojej stronie :D
UsuńNieprawda, po mojej! ;D
UsuńDobra, po naszej.. :D
UsuńNo niech będzie :D
UsuńOj, ja bym niezłą panikę odstawiła, muszę przyznać, w takiej sytuacji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa nakrzyczałam na mamę okropnie, po czym dzwoniła już do mnie co godzinę...
UsuńLepsze do schodzenia na zawał są tylko sytuacje gdy dziecko nie odbiera... Mam wrażenie, że to jest jak zawał serca wraz z udarem mózgu. Dziecko (dorosłe, co i tak nic nie zmienia) poszło na imprezę. Jako, że do domu w Miasteczku trudno nocą się z Miasta dostać, no to wiadomo, że będzie spało w Mieście, u kolegi. Całą noc OK. Rano (bez przesady, bo ok. 11-tej) piszesz sms z durnym tekstem wprawdzie, ale tak naprawdę chcesz mieć sygnał, że dziecko żyje i do tego nie pobite jest. Cisza. Piszesz, po pół godzinie, następny sms, już z pytaniem wprost czy wszystko OK. Cisza. Już i tak solisz zamiast słodzić sobie kawę, ale przecież wiadomo, że po imprezie, że musi odespać, że może komórkę w kurtce zostawiło... Od 12-tej zaczynasz dzwonić. Najpierw nikt nie odbiera, a po piątej próbie włącza się od razu poczta głosowa. Zawał z udarem murowany. Tylko wyobraźnia pracuje w sposób niezakłócony. Każda matka dołoży sobie w tym miejscu co jej wyobraźnia podpowiada.
OdpowiedzUsuńOk. 14-tej dziecko pisze sms "Telefon mi padł, tyle razy dzwoniłaś. U mnie OK. Będę w domu przed wieczorem"
tak, to też znam. I to nie tylko z Kudłatą. Ale z byłym też. Ile się nadenerwowałam, to ludzkie pojęcie przechodzi...
UsuńJuż mam z głowy. Matka za to normalnie masakra.....
Z głowy to Ty masz z byłym. Przed sobą - z Kudłatą i Młodym. Bardzo mi przykro, że muszę zburzyć Twój spokój, że masz za sobą
UsuńNo toż piszę, że z nim mam z głowy. Z Kudłatą i Młodym mam ciągle:) I się pewnie zacznie jeszcze bardziej :) Ale cóż, chciałam być matką, to teraz mam:)
UsuńUfff aż się sama tą sytuacją zestresowałam....
OdpowiedzUsuń