Taka zwyczajna, do szycia, stary Łucznik. No to pojechałam na ratunek, bo jestem technicznie uzdolniona i nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Koleżanka od kota i mleka (gdzieś tam wstecz było), sceptycznie nastawiona, trzęsła się nade mną co chwilę zadając pytania typu:
- a ty to rozkręcać chcesz?
Nie, nie chciałam. Mam różdżkę, robię tak: szast prast i naprawione...
O, ignorancjo!
Tak, rozkręciłam. Poruszałam, działa. Podłącz prąd - nie działa. Szybka analiza i już wiedziałam.
Mam pytanie, na które być może otrzymam odpowiedź.
A mianowicie.
Kto, w Zakładach Metalowych "Łucznik" robi PLASTIKOWE ZĘBATKI????
Ja wiem, że te maszyny to odpad z produkcji kałachów, ale bez przesady!
No więc taka właśnie zębatka palcowa. Plastik fantastik.
Koleżanka zrobiła oczy jak spodki. Oraz załamała się, bo maszyna nie jej.
Rozpoczęła była poszukiwania naprawiacza. Załamała się ceną za część plus robocizna.
Napomknęłam, że mogę ja osobiście wymienić, gdyż azaliż posiadam umiejętności i chęci oraz ciekawam jak się rozkręca maszynę (nie bezinteresownie, o nie!). Olała mnie. Wobec tego rozpoczęłam poszukiwania ja, bo ona udała się tam gdzie król, a chciała pokazać, że na logistyce i szukaniu dostawców się zna (w pracy była). Dorwałam komputer i telefon. Znalazłam pierwszego dostawcę części, ale nie miał. Za to podał mi tajny przez poufny telefon do serwisu w samej macierzy, czyli w Radomiu. Zadzwoniłam, przy czym zastała mnie przy tej czynności psuja, oraz patrzyła z dezaprobatą. Olawszy niedowiarka pogawędziłam z miłym panem z Radomia, uzyskałam jeszcze bardziej tajemniczy numer telefonu i znalazłam części, za...połowę tego co za części chcą tu na miejscu. I to z kosztami przesyłki. Dowiedziałam się przy tym paru ciekawych i przydatnych rzeczy.
Niestety, nie będzie mi dane wymienić zębatek, ponieważ koleżanka ufa bardziej panom Zdzisiom, którzy może nie wiedzą, ale zrobią.
Dlaczego żałuję?
Otóż dlatego, że posiadam dokładnie taką samą maszynę. I chciałam zobaczyć i wypróbować oraz nauczyć się na żywym organizmie (dobra, poniosło mnie) na zaś, jak to zrobić.
Oraz koło nosa przeszła mi butelka wina!
FOCH forewer na pięć minut z przytupem i melodyjką!
Na dziś:
One Republic - Apologize
Cóż, w kwestii maszyny do szycia nie wypowiem się ani na jotę - z tej prostej przyczyny, że... Co to w ogóle jest, u licha, ta maszyna do szycia?!
OdpowiedzUsuńA co ja będę laikowi tłumaczyć ;)
UsuńTeż prawda. Szkoda czasu!
Usuńa ja też mam Łucznika, i też ją sama rozkręcałam.. jeszcze działa :)))) miłego dnia
OdpowiedzUsuń:D Ja umiem, ale ona nie wierzy we mnie! Bo sama nie umie, więc myśli, że inni też nie...
UsuńTu trzeba cały napęd rozkręcić :D
jeden z moich ulubionych kawałków, przez długi czas tłukłam na komórce, co do maszyny hmmmm jedyną rzeczą jaką potrafię przyszyć to guzik, i słowo "potrafię" jest tutaj aż nazbyt;-) a foch jak najbardziej na miejscu;-)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie :) Guzik to i tak więcej niż nic :)))
UsuńPozdrawiam.
no zawsze cóś;-) dlatego chylę czoło przed każdym kto umie obsługiwać igłę, nitkę, maszynę itd..;-)
UsuńAle ci, co nie umieją tego, umieją tamto :) Równowaga w przyrodzie musi być:)))
UsuńNo nie mogę! Nat! Jesteś dla mnie Bogiem! Potrafisz naprawić maszynę????????????????
OdpowiedzUsuńSamochód, komputer też :) No może bez przesady, ale umiem sobie poradzić z większością spraw technicznych. Nie wspomnę o kładzeniu sufitu, malowaniu, tapetowaniu..
UsuńJestem bogiem! Podoba mi się to! A myślałam, że jak córa mówi do mnie Jezuuuuusssssss to na wyrost :D
Skąd! Powinna dodawać najukochańszy! Żeby Ci się nigdy nie odechciało takich prac. Takie rzeczy nie dziedziczą się z pokolenia na pokolenie. Takie cuda robią sobie przerwy pokoleniowe. Stad Kudłata na pewno takich rzeczy nie umie. Domyślam się, że Ona to Jessssssssu w innym kontekście (pewnie przy tym wywraca oczami), ale Ona jeszcze młoda i nie zna świata do końca;-))))
UsuńNo jakbyś była przy tym :) Ale czasem mam wrażenie, że to Jessssuuuuu to z zachwytem i podziwem. Oraz chwali się przed koleżankami i kolegami, którzy nagminnie chcą co by ich wszystkich adoptować :)
UsuńMasz rację, nie dziedziczy się. Na razie mi się chce :)
Tez mam starego Łucznika na plastikowych częściach!;))służył mi ponad 20 lat, poszedł do renowacji;)
OdpowiedzUsuńCoś naplotłam w komentarzu, hehe.
UsuńDowiedziałam się, że plastiki to na licencji Singera i że nikt na zachodzie nie trzyma tak długo maszyn i ich nie naprawia. Dlatego tak.
A ja tam już gotowa jestem i wiem, że dam sobie radę sama :)
ooo, to co ja mam?;)
UsuńNo masz łucznika na licencji singera, dlatego ma plastikowe części:)
UsuńSwojego Łucznika mam od 20 lat. Przez ten czas nie zaglądałam do środka, bo się nie psuł ani razu. Bywał tylko czyszczony okresowo. Zdarzało mi się grzebać w silniku, jak jeszcze miałam samochód. Samochód dosłownie, bo to maluch był... :D
OdpowiedzUsuńMój odpukać też się jeszcze nie zepsuł. Ale pan w serwisie mnie pocieszył, że one tak po 20 latach się psują....
UsuńA muzycznie od lat ulubione to to http://www.youtube.com/watch?v=P-AYAv0IoWI
OdpowiedzUsuńOch, Gunsów to kocham od dawna, po wsze czasy!
Usuńdo napraw się nie zabieram, jeśli chcę tego dalej uzywać, oddaję do serwisu. Malowanie owszem, tapetę też kiedyś kładłam, ale teraz mam znacznie lepszego fachowca, więc oddałam pole bez walki, z wdzięcznością nawet :)))
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja lubię sama. Całe życie musiałam, więc tak mi weszło w krew. A że lubię wiedzieć co i jak, to grzebię we wszystkim :) Prawie oczywiście :)
Usuńale za samochód, to jestem pełna podziwu... ja wiem, gdzie wlewa sie benzynę, olej i płyn do spryskiwaczy
UsuńWymieniałam akumulator. I wiem gdzie co jest. O pomniejszych żarówkach nie wspomnę :) Za wielkie rzeczy się nie łapię i oczywiście nie jest tak, że na wszystkim się znam :) Ale moja dewiza, to nie ma rzeczy niemożliwych, więc lubię sama spróbować.
UsuńHmmm ...aż mi "gupio", bo jak mnie się coś zepsuje, to co prawda najpierw próbuję naprawić metodą na hipnozę, czyli patrzę, mądrze głową kiwam, po czym ....dzwonię po fachowca;-) Gdybym miała taką znajomą, co to się nie boi rozkręcić, a do tego jeszcze usterkę zdiagnozuje, części potrzebne wyszuka, załatwi, spod ziemi wykopie, to wino by się lało hektolitrami ;-))))
OdpowiedzUsuńJednym słowem - szacun wielki!
Chociaż dodam, że jednak mam niewielkie sukcesy, bo parę rzeczy udaje mi się naprawić w razie gdy się zepsują, pod warunkiem jednakowoż, że wcześniej widziałam jak ktoś to robił;-)
Heh, bardzo żałuję więc, że nie mieszkam bliżej. Oraz, że samoloty stąd latają tylko do Anglii i Egiptu. :) Co jak co, ale na wino to bym się pokusiła :D
UsuńNo więc ja obserwowałam, słuchałam i umię, nie boję się oraz to jedno co muszę oddać exowi,żeby być sprawiedliwą, choć wcale nie muszę, że to częściowo, niewiele, ale zawsze, dzięki niemu.
Ja też grzebię w różnych przedmiotach i pojazdach :))) Uwielbiam to! A kumpelę to masz jakąś dziwną... :)))
OdpowiedzUsuńNo nie? Taka jakaś...niekumata :))))
Usuńale pinderynda ta kumpela:P nie wierzyc tak w kobiecie zdolności, a zwłaszcza Twoje!:)
OdpowiedzUsuńCo najlepsze mówiła, że jej mąż nawet gniazdka nie umie przykręcić...
UsuńWspaniały song na ropoczecia dnia:) No szkoda tego winka i że sobie nie "pouzywałaś" na tym łuczniku.Przy okazji nieźle się usmiałam :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że komuś sprawiłam radochę :D
UsuńWinko sobie odbiję, a łucznik cóż, obym nie musiała grzebać w swoim :D
Kiedyś , przed laty zabrałam się za naprawę żelazka. Taki stary typ na spiralę.Coś tam poczarowałam ,chcę włożyć wtyczkę do kontaktu, patrzę a tu mąż stoi z kompletem korków do wymiany. Taki człowiek małej wiary. I co? Nic nie wybiło a żelazko było na chodzie jeszcze parę lat.Koleżanka zrobiła błąd, nic dziwnego, że strzeliłaś focha. Serdeczności
OdpowiedzUsuńO, żelazko też mam w swojej galerii :) I telefon! taki stary, czerwony. Kurczę, muszę zrobić listę co takiego ponaprawiałam:)
UsuńFaceci to ogólnie niedowiarki. Ale ja tam swoje wiem :)
Pozdrawiam :)
Zaradna spryciara z Ciebie;)
OdpowiedzUsuń