niedziela, 25 listopada 2012

[85] Frencz

Jestem w kranie szczęścia.
Zdrapuję farby i klej z rąk. Musiałam obciąć moje i tak krótkie pazury, bo zrobił mi się frencz akrylówką i nijak nie mogłam tego wydłubać. A nienawidzę rękawiczek lateksowych, czy gumowych. Zwyczajnie wolę gołymi łapami, na żywym organizmie.
Tak więc w przerwie między tysięcznym myciem pędzli, obmyślaniem, malowaniem i klejeniem zjawiam się tu, bo odskocznię mieć trzeba.
Kudłata gra w Simsy, Młody milcząc (!!!) przygląda się grze. Dziatwa z głowy.
Zaraz muszę zrobić obiad. Bo że z głowy to jedno, a że głodna to drugie.
Po wczorajszym zgonie, dopadła mnie taka senność masakryczna, że nie wiedziałam jak się nazywam, dzisiaj jest lepiej.
Dzisiaj za to bolą mnie plecy tuż nad mniej szlachetną ich częścią. Pożarłam tabletę ekstra i udaję, że nic mi nie jest. Nie mam czasu.
Idę. Zaczynają zgrzytać zębami. To chyba z głodu.
Wstawiłam, piecze się. Moja najulubieńsza potrawa. Kryzysowa :)
Przy okazji, kiedy obierałam ziemniaki, przypomniałam sobie jak to jeździliśmy na wykopki. Bardzo lubiłam wykopki. Dawali wielkie buły z mielonką, albo drożdżówy z takiej fajnej piekarni społemowskiej. I kawę z mlekiem. Albo herbatę. No i zarobić można było. Oraz nawieźć ziemniaków do domu. Ciekawa jestem czy moja matka kiedykolwiek zauważyła, że tachałam za każdym razem dwie ogromne torbiszcza ze szkoły.

Na dziś:
Płyta, którą miałam nagraną z radiowej dwójki na stilonówkę, ale to nie jest ważne. Kojarzy mi się z.....odkurzaniem tuż przed wigilią. Na kanapie leży kocowa kapa w czerwono-biało-czarne paski, a ja wyciągam kurz z zakamarków. Zimny pokój, tapeta w pociągi, piłki i inne zabawki..
Tak więc przedstawiam:
A-ha - Hunting High and low


30 komentarzy:

  1. W rękawiczkach to już nie to samo :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy w życiu nie byłam na wykopkach, ale za to bardzo chciałabym wiedzieć, co dzisiaj produkowałaś. Nader mnie interesuje rękodzieło, jak je zwał, tak zwał, artystyczne. Możesz opowiedzieć szeroko i barwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A poczekasz aż będzie gotowe?

      Usuń
    2. jeśli muszę, to poczekam, aczkolwiek jestem spragniona opowieści do wypęku.

      Usuń
    3. Ale że technika? Etapy? Materiały? Czy efekty?

      Usuń
    4. Wszystko! Jak nienawidzę krasnoludków, tak kocham robótki ręczne i prace artystyczne!

      Usuń
    5. Hmmm...tak zdradzić swój warsztat?
      Ale to może na maila:)

      Usuń
    6. Nieśmiało przyznaję się do zamiłowania do haftu, zwłaszcza krzyżykowego i richelieu oraz do produkcji swetrów i skarpetek na drutach.

      Usuń
    7. No to widzę, że nie obejdzie się bez pasji numer 4:)))

      Usuń
    8. Bo ja jestem, byłam i będę nieśmiała.

      Usuń
    9. Taaaaaa... A ja jestem chorobliwie wstydliwa.
      Wstydzę się odmówić, gdy mnie do łóżka proszą :)

      Usuń
  3. Malowanie to planuję tak bliżej wiosny, a i to mam zamiar występować w charakterze nadzorcy niewolników, bo mam zamiar zatrudnić (raczej zagnać) do malowania Młodego i jego kumpla. Zaś co do wykopków... Jeździłam, a jakże. momentami więcej w tym było zabawy niż rzetelnej pracy (jak to rozhasana młodzież w podstawówce), były też rozrywki w postaci pierwszych papierosów palonych w ukryciu na leżącym obok polu kukurydzy. Pamiętam też pierwsze zaloty kolegi polegające na rzucaniu we mnie kartoflami tak celnie, że o mały figiel nie rozwalił mi okularów... Odwdzięczyłam się trafieniem go bulwą prosto w czółko :D Gdzieś mam jeszcze stareńkie zdjęcia z tamtych czasów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęć niestety nie mam. Ale wiem, że niezły interes to bł w liceum. W podstawówce koledzy nosili mi te torby :)
      A malowanie to ja mam takie tycie w porównaniu do Twojego planowanego. Ja maluję powierzchnie niewielkie :) Drewniane pudełka np :)

      Usuń
    2. A to zwracam honor. Chociaż, jeśli mieszkanie potraktować w kategorii pudełka... :)

      Usuń
    3. O, znalazłam zdjęcie z wykopków... Hi, hi...

      Usuń
  4. Rękawiczki nie przeszkadzają mi tylko podczas zmywania. Resztę muszę robić gołymi "ręcami" inaczej nie daję rasy, więc doskonale Ciebie rozumiem!
    A muzy z przyjemnością sobie posłuchałam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie lubię nawet do zmywania, bo jakie długie i szczelne by nie były i tak zawsze naleje mi się wody. Jedynie łazienkę sprzątam w takowych. I włosy farbuję. Ale już jak używam tuszów w moich robotach, to mi nie przeszkadza, że upaprana po łokcie jestem :))))

      Usuń

  5. Przybij piątkę w temacie rękawiczek lateksowych. No nie mogię w nich i już:) Tylko przy myciu kibla i w ogródku z takowych korzystam, a potem me ręce cierpią z wysuszenia.
    Do malowania i innych para twórczych prac gdzie się lakieruje i klei nie jestem w stanie używać rękawiczek. Dlategóż stylowy frenczyk oraz różnokolorowa żałoba za paznokciami, jak tez ręce ubabrane w farbie niemal po łokcie są u mnie na porządku dziennym. Na szczęście maniacko pielęgnuję rączki.Czyszczę i szoruję utytłane, a potem nawilżam, nawilżam, nawilżam:)Dlatego wciąż jeszcze dobrze wyglądają pomimo tortur jakim są poddawane:)

    A koleżanka co maluje jeśli mogę tak obcesowo się dopytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A koleżanka to tylko decoupage'm się zajmuje. Znaczy między innymi.

      A rączki to tak, szoruję i myję, i nawilżam. A rękawiczki brrrr...Mam taką przypadłość, że choćby nie wiem co i nie wiem jakie długie były wszystko się do nich dostaje. Na ten przykład jak przesadzam kwiatki to zawsze mam w nich ziemię...

      Usuń
  6. no to przybijam )) tylko w ogrodzie, bo potem nie wypada z żałobą po świecie ...
    za to wypada w kolorach mieć różnych hehehe
    poza tym zadbane znaczy równo przycięte, czyste i skórki zrobione ale lakier z rzadka a manikury-pedikury tylko w wakacje... takam mało trendy
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja też mało trendy.
      I dobrze mi z tym!
      Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń
  7. a ja chciałabym zobaczyć i pracę powodującą frencza i poznać najulubieńszą potrawę kryzysową. Brzmi zachęcająco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm....frencz da się zrobić:)
      A potrawa to pieczone w rękawie ziemniaki z marchewką, papryką, cebulą i czosnkiem.

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.