czwartek, 10 stycznia 2013

[108] Po co mi przyjaciel?

Ogólnie jestem zwykle widziana z bananem na ryju, że się tak wyrażę niedelikatnie, nadaję się raczej do USA, gdzie wszystko jest fine niż do Polski, gdzie po świetnie patrzą na mnie jak na idiotkę, bo jakie świetnie? Wszystko jest źle. Ale nie dla mnie.
Ja jestem przykładem kobiety samodzielnej, supermenki, siłaczki, praca u podstaw, nasza szkapa...a nie, zagalopowałam się. Poprzestańmy na siłaczce, która jest samodzielna, uśmiechnięta, genialna i wszystko wie najlepiej.
Tak. Wiem najlepiej co siedzi w mojej głowie. Wiem, jak dużo mnie kosztuje ten banan i jak bardzo staram się walczyć ze sobą, żeby nie popaść w czarną rozpacz. Bo mimo, że czarny ulubionym kolorem mym jest, niekoniecznie chcę się pogrążyć.
Tak więc walczę.
Z finansami, które nijak nie chcą się poprawić.
Ze sobą i własną niemocą.
Zajmuję się wszystkim, tylko nie własną duszą.
Potrafię pomóc każdemu, nagadać jak trzeba iść do przodu, jak się podnieść i co zmienić.
Wszystko wiem. Mam na każdą okoliczność rozwiązanie.
Tylko nie zauważam czasem, że jestem już po kolana w bagnie. A jeszcze macham palcem i instruuję innych.
Po to mi potrzebny przyjaciel.
Ktoś kto poda kij, albo tym kijem po łbie nawali, żebym ocknęła się w porę i wylazła na suchy ląd.
Żebym uwierzyła, że mogę zdobyć świat, a nie tylko pokazywać innym, że mogą, sama nie wykonując żadnego ruchu. A bagienko wciąga.
Jak rozpoznać, że czas mi przywalić?
Kiedy milknę. Zamykam się i znikam. Kiedy odwalam życiową fuszerkę. Kiedy tematy zastępcze są po to, żeby zasłonić moją udrękę i wycie do księżyca.
Dzisiaj, zawsze zresztą radziłam sobie z tym sama. Dwadzieścia dwa lata temu pomyliłam się i oddałam pole bez walki. Wiem już jaką siłę ma umysł i wiara, niekoniecznie w boga. Wiem jak bardzo łatwo popaść w apatię i odrętwienie emocjonalne. Jak łatwo zaprzepaścić siły wielkiej armii (że tak zapożyczę z Comy), którą jest nasz własny rozum i dusza, czymkolwiek ona jest.
A wygrzebać się trudno. Bardzo trudno.
Więc po co mi przyjaciel?
Żeby tak jak dzisiaj, najpierw obił mnie kijem, a potem podał linę. Teraz ode mnie zależy, jak mocno tę linę chwycę. Jak bardzo silna będzie moja wola przetrwania.
Nie, nie mam doła.
Jestem zła na siebie, że tak mało robię dla siebie. Że zostawiam siebie na koniec. Że nie dbam o siebie wystarczająco. Że sobie samej nie powiem dobrego słowa.
Czas to zmienić.

Po tym solidnym laniu przegadałam z moim przyjacielem z liceum 1,5 godziny. Przez telefon. Tęsknię za nim. Tak, to facet. Przyjaciel. I dzięki niemu wiem, że przyjaźń damsko - męska jest możliwa. To taki człowiek, z którym mieliśmy kiedyś sporo lat przerwy. Ale jeden telefon do niego i było tak, jakbyśmy rozstali się dzień wcześniej. Od niego usłyszałam na jego weselu, że jestem dla niego bardzo ważna. A od kilku lat dzwonimy do siebie i gadamy. Wiem, że mogę na niego liczyć. To bardzo ważne.
Pionizuje.

Na dziś:
Shinedown - Second chance
Siedzę w tej muzyce bardzo ostatnio. Nie poradzę..
Z ważnym przesłaniem. Ja już swój krok zrobiłam, czas na kolejne...



47 komentarzy:

  1. Na temat przyjaźni mogłabym godzinami. Uważam ją za najwyższą formę miłości - dużo bardziej bezinteresowną od miłości partnerskiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważne mięć koło siebie przyjaciela. Oj, ważne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie mieć koło siebie kogoś, kto wysłucha, doradzi, a czasem potrząśnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem to potrząśnięcie jest ważniejsze od głaskania...

      Usuń
    2. Od głaskania można się tylko bardziej rozkleić... :)

      Usuń
    3. Można:)) Ale to nic nie daje. Nie pcha do przodu i nie ustawia w torach.

      Usuń
  4. Ja się już wypowiadałam w temacie przyjaźni, tak damsko - damskiej, jak i damsko - męskiej. I podtrzymuję to, co powiedziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie? Chętnie przeczytam jeszcze raz, bo nie pamiętam..

      Usuń
    2. U Ciebie to było przy przyjaciółce, co to w tarota wierzyła, a to drugie u Frau Be przy przyjaźni damsko - męskiej i damsko - damskiej.

      Usuń
    3. "A jednak istnieje!" - patrz Frau Be z 2012.

      Usuń
    4. Tak tak, już przeczytałam :*

      Usuń
  5. Fajnie ujęłaś temat przyjaźni, Natt. Dla mnie przyjaźń jest bardzo ważna i zawsze powtarzałam, że nawet może ważniejsza od miłosnej relacji damsko-męskiej. Choć w sumie z mężczyzną w związku też chcę się przyjaźnić, to jednak nie to samo. Przyjaciele nigdy mnie nie zawiedli. Podali rękę, gdy tego potrzebowałam. Nie raz. Mieć przyjaciół to dla mnie ważniejsze, niż przykładowo miec dużo kasy. Choć kase też warto mieć, wiadomo ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy przyjaźń nie jest czasem zdrowszą relacją niż miłość. Mam na myśli stan, w którym nie docierają argumenty i kiedy idealizujemy partnera. Potem fajnie, jeśli wyjdzie z tego przyjaźń w związku, ale nie zawsze się to udaje. Mi się nie udało. Mam nadzieję, że trafię na takiego faceta, który będzie spełniał oba warunki, zakocham się i będę miała przyjaciela.
      Na temat kasy się nie wypowiadam, to ciężki dla mnie temat w ostatnim czasie.

      Usuń
    2. Ja przez ponad 30 lat mego życia nie trafiłam na normalnego faceta, dopiero od paru lat pojawiła się odmiana. Ale i tak świadomość, że mam przyjaciół jest dla mnie priorytetowa. Bo z facetem w gruncie rzeczy nic nie wiadomo. Tej zasady się trzymałam, trzymam i trzymać zamierzam ;-)

      Usuń
  6. A ja na temat przyjaźni MUSZĘ z Tobą pogadać. Koniecznie! :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem do dyspozycji :) Może być jutro ok.12. Będę na skypie. :*

      Usuń
    2. Widzisz - dopiero teraz tu weszłam... Nic to - następnym razem :*

      Usuń
    3. Jak wiesz, nie mogłam...ale do następnego :*

      Usuń
  7. Moja Młoda mówi, że przyjaciel to ktoś, kto pierwszej łzie z Twojego oka pozwoli spaść, drugą złapie, a trzeciej nie pozwoli zistnieć. To ładne ;o) Moja definicja jest bardziej brutalna, to ktoś, kto wie o Tobie wszystko, a mimo to Cię lubi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ta brutalna też bardziej moja :) I chyba...bardziej cenna.

      Usuń
  8. bo czasem tak jest, że emocje wprowadzają nas w błąd, i okazuje się , że przyjacielem okazuje się zupełnie ktoś inny niż ten którego tak nazywaliśmy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc właśnie. Przez tyle lat żyłam z kimś, kogo miałam za męża i myślałam, że przyjacielem też jest. To był ogromny błąd, ta ślepa wiara w to. Bardziej było sypiając z wrogiem niż przyjaźń na zawsze.
      Wolę przyjaciół. Stanowczo :)

      Usuń
    2. to chyba wynika z tego, że w dużej mierze ludzie udają, grają... a życie to weryfikuje, i nagle mamy suprise, niekoniecznie miły..

      Usuń
    3. Z perspektywy czasu widzę, że wolał kiedy byłam grzeczna, zastraszona, a kiedy pokazałam rogi okazało się, że ze strachu nie umie sobie z tym poradzić. A ja tylko zaczęłam być sobą...Cóż, rogata ze mnie baba:)

      Usuń
    4. niestety w większości faceci to tchórze i cieniasy.. imponują im kobiety z 1 stron gazet, a w domu chcieliby mieć zastraszoną sprzątaczko- służącą.. itd..

      Usuń
    5. Zastanawia mnie też to, że oni chcą z 1 stron gazet, a sami w większości wyglądają kiepsko..Oczywiście nie wszyscy.

      Usuń
    6. oczywiście, że nie wszyscy.. rodzynki się wszędzie zdarzają, jak i wyjątki od reguły.. aleeeeeee w pewnym sensie my im na to pozwalamy.. zawsze mówimy, czego chcą faceci.. a kobieta powinna się dostosować, a why?

      Usuń
  9. Przyjaciela tak samo trudno znaleźć jak nim być, a może to po prostu uwarunkowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno, ale jak już się znajdzie, to ma się skarb.
      Czy trudno być..wszystko jest zależne. I zależy czego się oczekuje od siebie i innych.

      Usuń
  10. Przyjaciel to powietrze, bez niego nie da rady...

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko pozazdrośćić takiej osoby!W życiu bym nie pomyślała,że traktujesz się po macoszemu!No to wymaga natychmiastowej korekty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymaga i się naprostowuje, aczkolwiek wiadomo jak jest.

      Usuń
  12. zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia :))
    A przecież dla siebie powinnyśmy być najważniejsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy wiemy jak powinno być :) Ale nie zawsze tak się udaje.
      Jednak postaram się zawalczyć o swoje...o siebie :)

      Usuń
  13. Oczywiście, że przyjaźń damsko- męska jest możliwa :) Ja generalnie odkąd pamiętam mam wrażenie, że tylko facet mnie potrafi zrozumieć..i niekoniecznie TEN facet :P O sobie też trzeba myśleć- święte słowa !

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja za nic w świecie nie wierzę w przyjaźń męsko-damską :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wierzę, bo jej doświadczam :) Od wielu lat. I nie tylko z tym, o którym napisałam.

      Usuń
  15. Fajnie wygląda ten blog, ale strasznie nieczytelnie się zrobiło w komentarzach. Nie wiadomo, gdzie co znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  16. No właśnie to jest ten mankament....

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.