niedziela, 20 stycznia 2013

[112] Chyba mam dość

Jestem osobą wierzącą. Wierzę w swoje siły, w to, że mogę sama kierować swoim życiem, że mam prawo wyboru, że dobro zwycięża, że pozytywne myślenie odpędza czarne chmury, że każdy człowiek może być szczęśliwy, że każdy z nas ma w sobie tę energię, która pcha nas w drogę i daje radość. Wystarczy chcieć.
Coraz głośniej i pewniej stwierdzam, że nie jestem osobą wierzącą w sensie wiary w jakiegoś boga, nie jestem chrześcijanką, ani tym bardziej katoliczką. Wierzę, że to ludzie są sprawcami dobra i zła na tym świecie i tylko oni mogą tworzyć i niszczyć. Wierzę w moc umysłu i nauki. Każdy ma taką wiarę jakiej potrzebuje. Ja wierzę w siebie.
Nie neguję tego, że inni mogą wierzyć w o chcą, nie zabraniam nikomu i nie zamierzam nikogo wyśmiewać z powodu obiektu jego wiary. To indywidualna sprawa każdego i nie mnie oceniać, czy dobra, czy zła.
To moja krótka deklaracja.
Natomiast, kiedy czytam o kolejnych akcjach typu:nie damy ateistom zepchnąć się do podziemia, krzyże w miejscach publicznych, prześladowanie chrześcijan i inne podobne to powiem szczerze mam ochotę krzyczeć ave satan! Na przekór, nie z przekonania. Bo szatanem nie jest rogaty satyr z kopytkami i ogonem, a człowiek, który nie uznaje norm etycznych, egoista, który idzie po trupach do celu, kłamie o swej czystości, a prowadzi podwójne życie. Mam ochotę walczyć o swoje prawo do ateizmu, mam ochotę zedrzeć te wszystkie krzyże, które mnie drażnią: w szkole, w stołówce, w urzędach, kawiarniach i innych miejscach. Mam ochotę wtargnąć do ministerstwa oświaty i zażądać usunięcia z książek wszystkich wzmianek o świętach, usunąć ze szkoły religię w takiej formie jaka jest teraz, a wprowadzić religioznawstwo, religię zaś wypierniczyć do salek katechetycznych, które stoją puste. Mam ochotę krzyczeć  na ulicy, że mam dość indoktrynowania mnie, oszustwa, dwulicowości i wysłuchiwania bzdur, które z religijnością i wiarą mają coraz mniej wspólnego. Mam dość ataków na ludzi, którzy odważą się powiedzieć cokolwiek przeciw. Mam dość ataków na młodzież, która bawi się na Woodstocku, bo to złe. Mam dość ataków na Owsiaka, bo inni robią więcej. Gówno prawda! Mam dość wchodzenia z butami do łóżek ludzi, absurdalnego i nierównego traktowania, jak choćby odmowa chrztu, czy pochówku, podwójnego życia w szponach hazardu, alkoholu i panienek, tych, którzy radzili mi przeczekać i wybaczyć, którzy nie idą do przodu z duchem czasu, a gniją w swoim średniowieczu, walcząc z ludźmi piekłem i niebem.
Mogłabym rozpisać się o tym wszystkim, ale nie chce mi się. Oczywiście to generalizacja. A ta generalizacja dotyczy całej "góry". Jak zwykle zarząd korporacji ma się najlepiej i ma w dupie doły.
Jestem jednym z przykładów jak kościół traci wiernych. Jak niszczy wiarę sam z siebie, jak nie potrafi się dostosować i podjąć dialogu w swej ułomności, za to tkwi po szyję w gównie i udaje, że wszystko gra.
Nie jestem chorągiewką, która usłyszy gdzieś lotne hasło to zaczyna je wyznawać, wielbić i głosić, Nie lecę za modą i większością. Myślę, szukam, drążę i dyskutuję. Wyrabiam sobie swoje zdanie, które niekoniecznie musi się komuś podobać. Ale mam to w nosie. Mam gdzieś oburzenie, że nie posyłam dzieci na religię i nie chodzę z nimi do kościoła. Nie będę robiła czegoś przeciw sobie i przeciw swoim przekonaniom.
Z dziećmi rozmawiam otwarcie. Kudłata sama rozumie wiele spraw, z nią rozmowa jest na zupełnie innym poziomie. Z Młodym rozmawiam delikatniej, ale tłumaczę mu wiele spraw, o które pyta. Nie zbywam go stwierdzeniami, że jak dorośnie to zrozumie, albo, że tak jest i koniec. Zresztą ma na to odpowiedź. Na każde bo tak mówi, że to nie jest odpowiedź i mam mu wytłumaczyć.
Nie chcę wychować głupich dzieci, ślepo wierzących w to co im powiem, albo w to, co powiedzą inni. Nakłaniam je do myślenia, bo to jedyna szansa na normalność.

Na dziś:
Papa Roach - Getting Away With Murder


40 komentarzy:

  1. Uuuuuu... Coś Cię nieźle podkurzyło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko czytam debilne wypowiedzi posłów PISu, ale tym razem wkurw mnie garnął nieziemski...

      Usuń
    2. A jednak! :)

      Usuń
    3. Tak z siebie samo nie wyłazi...:>

      Usuń
  2. "Mam ochotę walczyć o swoje prawo do ateizmu"... Walcz więc - apostazja jest możliwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi mi to po głowie od jakiegoś czasu. Tyle, że to tylko papierek. Mi chodzi o coś więcej. O świeckie, laickie państwo, a kościół powinien zająć się wiarą i duchowością człowieka, a nie polityką i mediami.

      Usuń
    2. Tak, jest możliwa, ale to upierdliwa procedura. Zastanowię się nad nią jeszcze. Nie wiem, czy chce mi się udowadniać komukolwiek, że nie jestem wielbłądem.

      Usuń
    3. "Dla chcącego nic trudnego" ;)

      http://www.apostazja.pl/apostazja.html

      Usuń
    4. Rozmawiałam w tej sprawie. To nie jest takie proste jak się wydaje :) Bo księża utrudniają tę sprawę. Ale zastanawiam się.

      Usuń
  3. Jakoś specjalnie mnie nie dziwi, że jesteś ateistką. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie nic dodać, nic ująć. To, co się obecnie dzieje w Kościele, przypomina sranie we własne gniazdo, stąd brudy i smród. I powiedz mi, proszę, co Cię tak podkurzyło? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeden wywiad z posłem PIS. Zagotowałam się zwyczajnie. Najlepsze jest to, że ja, jak i większość ludzi wie, jak powinno to wyglądać, ale przecież my to biedne głupie owce...

      Usuń
    2. Stado baranów, można by rzec, chociaż nie powinnam tak mówić, bom zodiakalny Baran... :) I zawsze nurtowało mnie pytanie, dlaczego chrześcijanie, a katolicy zwłaszcza tak nie cierpią Żydów, a Chrystus przecie Żydem był... Gdzie ten wywiad był?

      Usuń
    3. Na onecie. Aż go znalazłam: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/posel-pis-nie-damy-zepchnac-sie-ateistom-do-podzie,1,5398341,wiadomosc.html.
      Też mnie zastanawia to "miłosierdzie"...Zupełnie nie według przykazań...

      Usuń
    4. Masz rację. Mnie też zgotowało. Zresztą, dość spojrzeć na zdjęcie p-osła...

      Usuń
  5. AMEN i trafiłaś w punkt!!!
    ja lata temu się wypisałam z tego grona a teraz myślę o buddyzmie w kontekście uspokojenia, ukojenia i zachowania resztek wiary w ludzką przyzwoitość i traktowanie innych zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
  6. Toćka w toćkę myślę tak jak Ty. I takich jak my jest coraz więcej. Ja już od kilku lat zamierzam dołaczyć do apostatów, ale nic jeszcze w tym kierunku nie zrobiłam. Najbardziej śmieszy mnie, że dwoje świadków do apostazji potrzebnych...A co tacy świadkowie wiedzą niby o mojej duchowości itp? Juz jakiś czas temu doszłam do wnioslu, że religia nie jest mi do niczego potrzebna. Bardziej wierzę w pozytywne waretości humanistyczne, w człowieka i w naukę. Dla mnie Kościół zawsze był w swoim skostnieniu przeciw człowiekowi, wystarczy poczytać jego historię. Kobiet nienawidzili od poczatku. Szczególnie tych rozumnych i odważnych. Zamykanie ust tym, którzy nie podzielają jego poglądów to klasyka w wykonaniu Kościoła. Jak wierzysz w coś innego, w innego boga, albo nie zgadzasz się z nim, to przemawia przez ciebie zło. To jesteś wrogiem numer 1. Ech, żenada. Mogłabym duuużo pisać w tej kwestii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, a ja od zawsze uważałam, że nie ważne jak nazwiemy tego boga to i tak jest to jedno i to samo - energia nas samych. Zadziwia mnie to, że człowieka nie mierzy się tym jaki jest, tylko w co wierzy. Jeśli jest dobry, to jakie to ma znaczenie?
      Ja się wypiszę. Z dnia na dzień jaśniejsze to dla mnie się staje, że zupełnie nie po drodze mi z tą konkretną religią. Ogólnie z religią jakoś nie tak.

      Usuń
  7. Jestem podobnego zdania, z tym że jednak moim podłożem jest Biblia. O rozdziale kościoła i państwa też w niej jest, ale zarówno tej jak i wielu innych spraw kościół katolicki nie chce widzieć, a co dopiero mówić o przestrzeganiu. Takiej złotodajnej pępowiny przeciąć nie pozwolą. To najbardziej zakłamana organizacja w Polsce i dlatego ludzie odwracając się od kościoła odwracają się od Boga, to dość zrozumiałe. A przecież "jestem Bogiem, uświadom to sobie, Ty też jesteś Bogiem" i od nas wszystko zależy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę! Dokładnie tak "jestem Bogiem, uświadom to sobie...".
      Co do Biblii nie uważam jej za żadną świętą księgę. Nie wierzę w jej treść. Dodam jeszcze, że kościół nie tylko w Polsce jest zakłamany, chociaż tutaj jest strasznie rozpanoszony. I niestety nietykalny. Mam nadzieję, że do czasu. I że zajmie się w końcu tym, co tak wypaczył.

      Usuń
    2. Mimo wszystko każdy z nas opiera się na wierze. Wierze w Boga, w siebie, w drugiego człowieka i to co nam mówi, np w wielki wybuch - przecież to nie sprawdzalne, więc pozostaje tylko kwestia wiary. A że kiedyś najznamienitsi naukowcy twierdzili, że ziemia jest płaska, że Słońce kręci się wokół niej, to jak wierzyć, że teraz na pewno mają rację. Nasze poznanie się zmienia, nie dałbym więc wiary w to co ludzkie.

      Usuń
    3. Dlatego, że nauka to postęp, rozwija się, a nie stoi w miejscu, obala teorie i przyznaje się do tego, szuka nowych ścieżek i jest otwarta na wiedzę, nowe, poznanie, dlatego właśnie wierzę w naukę. Nauka nie twierdzi, że coś jest bo tak. Oczywiście, że w coś zawsze się wierzy, ale ja wierzę w to, co nie jest zakłamane i narzucone, co można obalić, bądź potwierdzić. Poza tym, mam umysł, rozum, który analizuje otrzymane informacje i wyciąga wnioski. Niestety, przy bogu pojawia się error.

      Usuń
    4. Zależy od umysłu... u niektórych już przy samym myśleniu pojawia się error.
      Bóg, jak i imię lub nazwisko piszemy z dużej literki, choćby przez szacunek dla innych.

      Usuń
    5. Zależy co mamy na myśli. Tak samo można powiedzieć, żeby nie nazywać homoseksualistów pedałami. bo to też brak szacunku. Dal mnie, hetero, żeby było jasne.

      Usuń
  8. Kochana w naszym kraju wcale, a wcale Ci się nie dziwie, że nie chcę się wierzyc w cokolwiek, a już najmniej Boga, prędzej inspiracji i wiary odszukamy poza granicami. Po wczorajszym seasne "życie Pi", zaczęłam myslec znów o wierze w kogokolwiek i cokolwiek. Polecam Ci tą "lekturę". Nie lekturuj na pewno posłów PiSu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A muszę sobie to znaleźć w bibliotece.
      Wiesz, wiem od ludzi, którzy mieszkają za granicą, jak tam funkcjonuje protestantyzm i luteranizm. I jestem pod wrażeniem. Pewnie to też nie jest ideał. Na razie mielę. Pisuarów nie czytuję. To mi wpadło na fb i przeczytałam. A potem to już się pokulało.

      Usuń
  9. Niedawno rozmawiałam z babcią i usłyszałam, że dobrzy ludzie chodzą do kościoła. Kiedy powiedziałam jej, że dla mnie ważne jest to, kim jest dany człowiek, co myśli i jak się zachowuje, a nie to czy uczęszcza na mszę, nie mogła mnie zrozumieć. "Źli ludzie nie chodzą do kościoła" - cały argument na moje gadanie, że można co niedzielę siedzieć w pierwszej ławce, a zaraz po wyjściu wtłuc żonie. Ale na mszy taki był i tylko to się liczy. A jeśli nawet sprał żonę, to wyjątek, który o niczym nie świadczy, bo na pewno ci, co chodzą na mszę, to dobrzy ludzie (analogicznie - ci, co nie chodzą, dobrzy być nie mogą).

    Mogę ją zrozumieć, ma swoje lata i myślenia nie zmieni. Przykre jednak jest to, że myślą tak też młodzi, teoretycznie mający otwarty umysł ludzie. I na takich bardzo działają wrzaski o dyskryminacji, wypędzaniu do podziemia i prześladowaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Przykład z mojego ogródka: moja babcia codziennie była w kościele. Ale jak tylko z niego wychodziła, klęła, wyzywała i mieszała w rodzinie tak, że szkoda słów.
      Odcinam się od tego, bo mnie taka postawa 'dobry, bo do kościoła chodzi' nie odpowiada. Nienawidzę dwulicowości i nie zgadzam się na wiele z postanowień kleru wobec wiernych. Są zwyczajnie niesprawiedliwe i nieludzkie, a już na pewno nie miłosierne.

      Usuń
  10. do koscioła nie chodzę, bo nie wierze w koscioł. Miejsce jak każde inne.
    Wierze w - nazwijmy to - Siłę, która ułatwia mi żyć. I nie raz dawała mi dowód swojego istnienia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Tylko ja tę siłę znajduję w sobie i w innych ludziach. Nie gdzieś tam.

      Usuń
  11. Muszę z dumą przyznać, że mnie się udało wychować myślące samodzielnie dzieci. W efekcie z jednego gniazda wyszło jedno wierzące, acz antyklerykalne, a drugie ateistyczne do cna.
    Absolutnie nic mi do tego, co kto jada na śniadanie, jaki krój majtek lubi, jakiej muzyki słucha albo w co wierzy. Jednak wszystkie osobiste dziedziny życia niech trzyma "przy orderach" i nie próbuje mnie zmuszać do oglądania tych przykładowych majtek albo wysłuchiwania zalet np hip hopu. Przestrzeń publiczna, na którą wszyscy jesteśmy skazani oraz mamy do niej prawo powinna być wolna od religii i jej oznak. Nie zgadzam się więc z pomysłami, że skoro w Sejmie wisi krzyż powieśmy symbole wszystkich pozostałych legalnych religii. Po prostu usuńmy krzyż z sali sejmowej, urzędów oraz dostojników kościelnych uczestniczących w uroczystościach państwowych. Jednak jeśli stewardesa na ten przykład ma potrzebę mieć symbol religijny na łańcuszku POD służbowym uniformem to to jest absolutnie jej prawo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż właśnie to. Państwo powinno być laickie. I koniec.

      Usuń
  12. Dopisuję się do Waszej opinii, dziewczęta :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.