niedziela, 15 września 2013

[218] Przetwarzamy

Po jabłkach i kabaczkach przyszła pora na przecierane pomidory. Znów pokochałam moje sitko. Cudnie nam się współpracowało. Wyszło mi 5 słoików przecieru.
Półka z przetworami już się zapełnia, ale to jeszcze nie koniec, o nie.
Marzy mi się dom z piwnicą. Oraz ze spiżarnią przy kuchni. Nawet wiem jak będzie wszystko wyglądać.
Młody siedział wczoraj w internecie. Spryciarz z niego jest. Wszedł na stronę sklepu lego i podziwia. Co chwilę słyszę ochy i achy. Odczytuje ceny. Przy tych najbardziej pożądanych głos mu się załamał, bo mimo, że jeszcze wartość pieniądza to dla niego abstrakcja, to jednak umie rozróżnić, dwu i trzycyfrowe kwoty. Omawia zestawy. W końcu mówi:
- wiesz, zbliżają się moje urodziny. Nie chciałbym jechać z tobą do sklepu i wybierać sobie prezentu. Chciałbym, żebyś kupiła wcześniej, schowała w swoich rzeczach, bo ja przecież nie mogę tam szperać i chciałbym dostać taki swój wymarzony zestaw.
No cóż. Fakt, urodziny tuż tuż. Najgorsze, że jedne i drugie. Trzeba będzie pokombinować.
A tak z innej beczułki.
Chyba nawiążę znajomość z panią z zoologicznego. Nie możemy się nagadać, jak się spotykamy. Może się umówimy na jakąś kawę, albo piwo. Bo coś czuję, że to bratnia dusza.
Dzisiaj za to pojechaliśmy na grzyby.
Lało niemiłosiernie. Młodemu przemokły buty, ale tak jakby nalał sobie wody do środka. A to takie nieprzemakalne buty. Załamałam się.
Grzybów na jedną patelnię. Jeszcze za mało deszczu. Ale łażenie po lesie - bezcenne.
Fakt, że teraz boli mnie głowa, zimno mi i takie tam, ale warto było.
Zdjęcia jutro, bo dzisiaj nie mam już siły :)



13 komentarzy:

  1. Ja sobie dziś nazbierałem grzybów ile wlezie przy pięknej, słonecznej pogodzie. Mazowsze zaprasza :-)
    A w zasadzie zapraszało. Bo wieczorem i u nas zaczęło padać...

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie przynieśli dobrzy ludzie (człowiek, bo Młody)
    grzyby do domu... :D Masz jednak rację; chodzenie po lesie - bezcenne. Co do spiżarni przy kuchni - w Niemczech widziałam mieszkania ze spiżarnią przy kuchni i schowkiem na szczotki i odkurzacz w przedpokoju. To by mi wystarczyło w zupełności. Dołączone do tego były dwie sypialnie, salon, jadalnia, spory przedpokój, łazienka, a wszystko w 4-mieszkaniowym, piętrowym bloku bloku. O ogrodzie wokół niego nie wspomnę...Bajka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pasji do zbierania grzybów nie podzielam, bo ...się nie znam na grzybach.Ale o własnej piwnicy i spiżarni marzę od zawsze.U mnie młoda też urodziny nie długo.Na razie nie mam pomysłu;/
    Wiesz..nam się należy medal za przetrwanie w trudnych warunkach:))
    Buziaki;P

    OdpowiedzUsuń
  4. żeby tylko z tego zbierania grzybów w deszczu jakiegoś choróbska nie było ... mnie wystarczyłoby własne mieszkanie, nawet bez spiżarni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. najgorsze są mokre buty :/
    trzymajcie się zdrowo :***

    OdpowiedzUsuń
  6. A u mnie już po przetwarzaniu. W tym roku jakoś kiepsko szło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Spiżarka i schowek= dodatkowe miejsce do sprzątania. Mnie wystarczy piwnica. Przemoczyłaś nogi, boli głowa, oby grybsko się nie przyplątało.
    Pij majeranek z miodem:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja już mam grzybki, ale bez szału. za sucho. buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy moja Juniorka była mała, napisała list do Mikołaja oglądając katalog z zabawkami. "Drogi Mikołaju, chciałabym lalkę do czesania za 70 zł, kuchenkę za 50 zł, zestaw koralików za 40 zł, torebkę za 30 zł, razem 190 zł. Dziękuję" Już umiała liczyć :)))
    zdrowia życzę, jakby co

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam kiedy, nie mam co, w sumie malinówka to też przetwór ;o)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mogę godzinami łazić po lesie i jedyne czego nazbieram, to... muchomory - bo się od razu w oczy rzucają :)))
    Temat urodzin... tak, starzeję się :) Chciałam sobie coś extra zaplanować, ale... też będę musiała pokombinować.
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. witaj grzybiaro - bratnia duszo! :)

    i nie znoszę mieć mokrych butów ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Nat - my też uwielbiamy całą rodziną szukać grzybów, moje dzieci to nie chcą z lasu wychodzić :). Pamiętam wyjście na Błatnią w piękną październikową niedzielę, z głupia frant wzięliśmy jedną siatkę - jakby czasem coś nam się napatoczyło... jesoo, ile było grzybów, dosłownie co krok to grzyb, zapełniliśmy wszysktie nasze kaptury z kurtek przeciwdeszczowych i dopiero wtedy wyszliśmy z lasu :)...
    w tym roku, póki co, posucha, ale mamy nadzieję, że jeszcze coś znajdziemy zanim mrozy przyjdą :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.