poniedziałek, 9 września 2013

[216] Zakochać się w poniedziałek!

Można! Mówię Wam. Mam tylko dylemat, ale o tym za chwilkę.
Spędziłam dzisiaj dzień na bieganiu po urzędach. Ot, takie tam załatwianie różnych ważnych spraw. Jak to zwykle bywa. Szczególnie u mnie, gdyż muszę szukać różnych form pomocy, skoro nie mogę znaleźć pracy. Szczerze mówiąc mam czasem ochotę w tych urzędach zapytać, czy aby może przy okazji nie mają dla mnie jakiejś pracy, bo na ten przykład ja, niekawosz, podobno umiem parzyć kawę znakomicie.
Nie pytam jednak obcesowo, ale co i rusz przeglądam bip. A co.
W każdym razie jechałam sobie autobusem, mając w zamyśle odwidzenie instytucji w liczbie trzy, czytając książkę, i tak zaczęłam rozmyślać gdzie najpierw. Przegląd instytucji zrobiłam, znaczy stopień muru, który przebyć będzie trzeba, czas przeliczyłam i wymyśliłam, że najpierw do skarbówki.
Jak zwykle z bananem na twarzy, bo przecież ja tak mam. Wlazłam na trzecie piętro, weszłam do pierwszego pokoju. Niedobrze. Samem baby. Ale jedna tylko kompetentna i zajęta. Poczekałam więc na zewnątrz. W końcu weszłam, wyłuszczyłam o co mi chodzi (też macie problem ze złożeniem pierwszego zdania?) i zostałam skierowana do pokoju numer dwa. W opcji był jeszcze trzy i więcej. Ale w pokoju numer dwa był pan. Rozmawiał przez telefon. Ok, poczekam na zewnątrz. Drzwi przeszklone, więc pan widział, że ostentacyjnie spaceruję po korytarzu, żeby nie zapomniał, że ja, biedny petencik, czekam na przyjęcie.
Pan do mnie wyszedł. I...
Po pierwsze, był zabawny, a ja z bynajmniej zabawną sprawą tam nie przyszłam.
Po drugie, poradził, pomógł i zaprowadził do lepszego fachowca.
Po trzecie, dał mi swój numer, żebym dzwoniła jak tylko będzie potrzeba wyjaśnienia czegoś, pomocy, w razie jakichś kłopotów.
Po czwarte, cały czas, a zaznaczam, że dzisiaj jest poniedziałek, był uśmiechnięty.
Po piąte, nie pił żadnej kawy.
Pan bardziej obcykany w papierkach o jakie mi chodziło, był natomiast nie dość, że te wszystkie punkty co wyżej, to jeszcze:
Po szóste, niesamowicie przystojny w moim typie.
Po siódme, usłyszałam rady, jakich z ust urzędnika nigdy bym pewnie nie usłyszała
Po siódme, miał imię, które baaaardzo mi się podoba.
I już się cieszę, że niestety, będę musiała jeszcze raz tam iść.

Po wyjściu z urzędu miałam klasyczną głupawkę i wymiana smsów z moją psiapsiółką spowodowała, że śmiałam się całą drogę do kolejnego urzędu. Śmiał się też ze mną pan, który wyszedł na papierosa przed firmę. Bo napisałam jej, że się zakochałam. I napisałam o panach. I że mam dylemat który. Czy ten śmieszny i fajny, co mi dał numer, czy ten w moim typie. I jeszcze się zastanawiałam smsowo, czy jak mi się zatka kibelek, to też wchodzi w zakres usług. Stąd wzięła się głupawka. Mam nadzieję, że zaraziłam kilka osób uśmiechem.
Doszłam sobie do urzędu numer dwa. Wydział Edukacji.
Znów wtelepałam się na 3 piętro. Była mała kolejka, ale wyszedł pan, który zdziwiony zapytał, że czemu wchodzimy pojedynczo, bo tam oni mają cztery stanowiska.
Weszłam więc, usiadłam przy biurku pana i gadamy. O, nie ma pieczątki szkoły. Zbladłam. Zobaczyłam ścianę, w którą walę czołem. I ponowną podróż do miasta...Pan mi jednak powiedział, że spokoooo luuuuzik, mogę też złożyć w sekretariacie szkoły, on tylko pokseruje i sprawdzi wszystko. Wrócił pan do stolika i....na to wchodzi, tadam! Dyrektor Mojej Szkoły. Powiedziałam grzecznie dzień dobry, a pan od razu: a pan dyrektor to pieczątki ma? Bo tu nam potrzeba. I pieczątki się znalazły, papiery złożone.
Prawie wszystko się udało.
Jeszcze tylko walka z bankiem. Ale to już jakby poza konkurencją, bo bank mnie wkurzył niemiłosiernie.
Ale poradzę sobie i z nim. Bo jak nie ja, to kto?

Na dziś:
Eurytmics - Miracle of love




16 komentarzy:

  1. moja kochana wariatko :)))))) a w tym banku będzie...... najfajniejszy facet na świecie :))) i teraz ja mam banana takiego naokoło głowy i dynda mi nad uszami :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, w banku była baba, ale po wizycie zadzwonił pan i mnie wkurzył tak, że powiedziałam, że chyba poszukam innego banku. :))

      Usuń
  2. Pewnie, że można.
    A jaki to jest ten Twój typ? Jaki?
    A imię ładne męskie jakie jest? Jakie?
    Przepraszam, wpadłam w figlarny humorek i podzielam Twój dobry nastrój :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zawsze twierdziłam, ze z facetami - urzędnikami o wiele łatwiej się dogadać niż z babami (sorry kobiety...) ... no to jaki ten typ Twój?... :)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. No,widać nie taki straszny ten źle osławiony poniedziałek ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dołączam do Frau, typ i imię proszę ;o)))

    OdpowiedzUsuń
  6. I takich ziejących optymizmem postòw więcej proszę!

    OdpowiedzUsuń
  7. I tym sposobem wyjaśniło mi się, dlaczego mój poniedziałek był tak totalnie, klasycznie do.... Skoro Ty wszystkie plusy zgarnęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wysoki mruczący brunet, na którego ramieniu pozna się wesprzeć...itd:):)
    Poczekam sobie na resztę:):)

    OdpowiedzUsuń
  9. To może za pozytywne załatwienie sprawy zaprosisz tego pana na dobrą herbatę? Jak nie Ty, to kto? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Natthi... Co szkodzi popytać, cv zostawić? A nóż widelec :)))
    Oraz podzielam twój dobry humor, choć poniedziałków nie lubię niezmiennie. :))
    Ciekawam też, cóż to za "typ" z tego pana... ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. eee To Ty musisz wywoływać w facetach pozytywne emocje! na Bank! :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma to jak się uśmiechnąć w poniedziałek, uśmiech przyciąga drugi uśmiech, potem się robi z tego głupawka i od razu dzień cały należy do udanych! I nawet dyrektor z pieczątką na podorędziu się znajdzie, jak na zawołanie :)
    Gratulacje, pięknie rozpoczęłaś tydzień!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak to przyjemnie dowiedziec sie ze w Polsce w biurze bylo milo i ze mozna dobrze wszystko zalatwic i do tego urzednik byl sympatycznym, przystojnym panem, i od poniedzialku tak udanie, super.
    Pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
  14. głową muru nie przebijesz... mur przebijesz uśmiechem :)
    aby cały tydzień był tak fajny jak poniedziałek!

    OdpowiedzUsuń
  15. mam tylko nadzieję, że jeszcze się nie obudziłaś :))))

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.