Ogólnie jestem jakaś rozbita.
Brakuje mi zapału do pisania. Mam mnóstwo pomysłów, ale kiedy siadam do klawiatury, odechciewa mi się. Może świat realny jest tak gęsty, że odbiera chęć dzielenia się sobą. Może przyziemne sprawy przygniatają mi palce i nie chce mi się zwyczajnie pisać. Trzymam fason jeszcze, ale być może któregoś dnia rozsypię się zwyczajnie i znów będę zbierać się w całość. Dźwignę się z poziomu do pionu i znów będę jakiś czas całością. A teraz czuję pierwsze oznaki nadchodzącego. Chaos. Przeskakuję z tematu na temat. Obmyślam plan ewakuacji. Szacuję nadchodzący kataklizm. I...śmieję się z siebie, bo przecież to tylko będzie mały deszcz. Wszystko zakrywam zasłoną dymną z marzeń.
W takich chwilach najbardziej brak mi kogoś obok. Taka samotność jest okrutna. Najgorsze jest to, że była też wtedy, kiedy obok spał ten, wydawało się, jedyny. I chyba wtedy bardziej bolało, że nie mogę na nikogo liczyć. Teraz zasada umiesz liczyć - licz na siebie jest łatwiejsza do zniesienia. Prościej z tym żyć. Łatwiej znosić załamanie koniunktury. Szybciej można się podnieść.
A jutro na obiad placki ziemniaczane.
Na dziś:
Def Leppard - Love bites
Samotnosc przy kims jest 100 razy gorsza niz ta kiedy jest sie naprawde samej. Wiem cos o tym;) Ale to wszystko moze sie zmienic, jak rowniez widac na moim przykladzie:))
OdpowiedzUsuńO tak. Wiem, że może się zmienić. I zmieni się w odpowiednim czasie :)
UsuńMoże to tylko zmęczenie materiału... Nie martw się, Natt.
OdpowiedzUsuńMoże..Nie martwię się. Wszystko mija. Nawet najdłuższa żmija.
UsuńNo proszę, szybko się uczysz, nawet mnie cytujesz :) Czyli nie jest jeszcze z Tobą rak źle. A będzie jeszcze lepiej, głowa do góry! :)
UsuńA nie, to akurat znam od lat, oraz jest to cytat z Miśki :)
UsuńA źle ze mną nie jest, skąd ten pomysł? To tylko chwilowe nagromadzenie elementów niekorzystnych, skutecznie niwelowane optymizmem, który się nigdy nie kończy :)
Aaaa, nic podobnego, to moje powiedzenie, które zresztą rozsiewam tu i ówdzie. Ale może ma po prostu duży zasięg.
UsuńPomysł-nie pomysł, tylko takie znużenie przebija z Twoich słów. To naturalne, nie jesteśmy cyborgami.
A przepraszam Cię bardzo. Przeczytałam to u Leca, zanim ktokolwiek ogarnął myślą coś takiego jak internet, o blogowaniu nawet nie wspomnę :P
UsuńOczywiście, że znużenie, zmęczenie i kumulacja, ale to chwilowe.
A widzisz. Zasięg jest, a dotarło do mnie tak dawno, że zdążyłam zapomnieć.
UsuńTo właśnie miałam na myśli. Organizm ludzki ma tę cudowną właściwość, że się regeneruje, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Zmęczenie, znużenie, zniechęcenie to stan chwilowy, jak sama piszesz. i to jest piękne :)
Wracam do łajdaczenia :)
Plaaaaaacki...Dzisiaj zrobię placki! Tak mi się tych placków zachciało. Smaczka narobiłaś! Serdeczności.
OdpowiedzUsuńTakie proste, a takie radosne :)))
UsuńBuziaki:*
bywa że w samotności życie nabiera kolorów .Pamiętaj że zawsze można rozłożyć ,,parasol na deszcz"
OdpowiedzUsuńA pewnie :)
UsuńOj, a ja mam kotlety z wczoraj. Szkooooda :o) Zrobię jutro.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZapomniałem że taki zespół, z jednorękim perkusistą, istniał ;o)) A facetów trzeba było klepać .... jak konie (wyścigowe?).... oni to lubią ;o))
OdpowiedzUsuńA istniał i istnieje nadal :)
UsuńWiesz, nie moje to nie klepię :)))
no to się rozsyp, wypłacz, wykrzycz a potem pobieraj do kupy wszystkie swoje kawałeczki, już oczyszczone, i wracaj do nas :))))) ... przytulam mocno ...
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czas. Ale przyjdzie w końcu. :*
Usuńpopieram w całej rozciągłości :) ja tez tak miewam, że świat wariuje, a ja razem z nim, wtedy w rozpaczy sięgam dna. nie widzę światełka, chcę, po prostu chcę mieć wszystko gdzieś i przeleżeć życie w łóżku. a potem i tak z niego wyłażę, bo wiem, że nikt tego za mnie nie zrobi nikt za mnie nie powalczy, nie pożyje, nie pocierpi.... i powoli wracam :)))) i TY tez wrócisz :) buziole :))))))
UsuńUwielbiam placki ziemniaczane:)
OdpowiedzUsuńA niechcieja co Cię opanowuję i ja odganiam.:) Z coraz mniejszym zapałem.
ps. Najgorszy rodzaj samotności to ta we dwoje.
mła:)
Ja też uwielbiam. Mój ojciec uwielbiał.
UsuńJa lubię swoją samotność, ale czasem...
Tej we dwoje nigdy więcej.
:*
Nat, ja przyznam Ci się szczerze, też nie mam weny do pisania.... głowa pełna myśli ale przelanie ich na "papier" póki co mnie przerasta...
OdpowiedzUsuńa moje Młode już wywiezione w las, niczym Jaś i Małgosia ::;))))
Ale chatka z piernika z certyfikatem chociaż?
UsuńMoja Kudłata sama się wywiozła, został Młody. Ale damy radę. W każdym razie nie przewiduję huśtawek i głowy w lodówce :>
nigdy nie mów nigdy.... ::)))
UsuńMam nadzieję, że dziś już trochę lepszy nastrój Kochana? każdy z nas ma gorsze dni, kiedy nawet kochane pisanie nie przynosi ukojenia, ale pamiętaj, zawsze wracamy do siebie i się podnosimy. Zawsze:)
OdpowiedzUsuńLepszy, stanowczo :) Chociaż, jak wiadomo, co się odwlecze...
Usuń:*