Bo jakby wzięło wczoraj. Wzięło i upierniczyło pól palca. Prawie się wykrwawiłam na śmierć.*
A było tak.
Królik jest wredny. Od kiedy okazało się, że jest facetem, a nie babą króliczą, wzmogło się jego wredoctwo. Zawsze wyrzucał z klatki różne rzeczy, ale już ostatnio przesadza nieziemsko. Normalnie rzuca kulkami na odległość, bo odkurzając znajduję je w drugim końcu pokoju. O trocinach i innych przypadłościach nie wspomnę. A także o tym, że królikowi podoba się przesuwanie klatki (rozpędza się i gwałtownie hamuje) i usiłowanie popełnienia samobójstwa poprzez spadnięcie razem z rzeczoną klatką z szafki. Tak, królik stoi na szafce, o ile nie koczuje na balkonie. Teraz właśnie koczuje, bo ciepło jest.
Tak więc wszystko przez królika.
Bo jak zwykle chciałam odkurzyć to co łaskawie wypierniczył za swe domostwo. Wziąwszy odkurzacz, zabrałam się za rozwijanie przewodu i tu nastąpił zonk. Blokada przestała działać i przewód zwijał się z powrotem. Przed oczami, a jakże!, ukazała mi się wizja rozkręcania odkurzacza, żeby naprawić zwijacz, ponieważ już kiedyś się zepsuł, więc wiem, że można. Ale jakoś plany miałam inne. Niż babranie się w odkurzaczu. Więc szarpnęłam raz. Drugi. I...tak, trzeci raz też. Tyle, że za trzecim razem zrobiłam to tak niefortunnie i z furią, że palcem przejechałam po metalowej sprzączce od klapka domowego. Wyrywając sobie kawałek skóry. Zestaw młody sanitariusz mam, więc dałam sobie radę, chociaż zbladłam, kiedy zobaczyłam, że plastra z metra nie mam, bo zużyłam na buty (o tym za chwilę) i do wyboru pozostały mi muminki, hello kitty, auta2 i jakieś ufoludki. Były też plastry na halloween. I jakbym poszperała u Kudłatej, to znalazłabym całą kolekcję innych cudów, gdyż swego czasu zbierała plasterki z obrazkami i..oklejała nimi ścianę przy łóżku. Wybrałam muminki. Młody mi współczuł, chciał oglądać ranę, może lekarzem będzie? Najgorsze, że to prawy wskazujący jest. Tak więc prawie rzecz martwa mnie załatwiła.
Ale ostatnie szarpnięcie naprawiło zwijacz. Rozkręcać nie trzeba było.
Natomiast brak plastra z metra, który zwykle mam na podorędziu spowodowany jest moją przypadłością, z której się nie wyrasta. Przynajmniej ja nie wyrastam. Otóż obcieram sobie stópki. Zanim but, kapeć, klapek ułoży się do mojej stopy, muszę albo oklejać się pro forma na zaś, albo ratuję się, jak ostatnio, po fakcie.
Bo tak, szarpnęłam się na balerinki w lidlu. Płaskie, z materiału, nie powinno być problemu. Jak dla kogo, kurna chata! Obtarłam sobie pięty tak, że wyglądały prawie jak ten ze skóry obdarty palec. Na materiale! No to jak już sobie pięty zaleczyłam, postanowiłam w domu rozchodzić obuw, co by mnie nie maltretował. Zauważyłam, że pięta jak pięta, ale boki też... No to przed wyjściem oklejałam się na piętach i z boku. I działa. Można chodzić. Do bezplastrowego chodzenia dojdzie pewnie we wrześniu, ale co tam.
Tak więc stąd brak plastra i jeno muminki mi się ostały.
Poza tym usiłuję zrobić porządek w swoich rzeczach warsztatowych. Jak na razie ułożyłam ołówki, linijki, cienkopisy, pióra i długopisy, oraz linijki, krzywiki, rapidografy, pęsety, nożyczki..
Zabawiłam się też w kopciuszka, bo oddzielałam dwa dni koraliki kolorami...Mogłam się przy tym bawić w obliczanie prawdopodobieństwa wylosowania igłą czerwonych koralików w mieszance zielonych, żółtych, niebieskich, perłowych, przezroczystych, pomarańczowych i czerwonych. W 9 na 10 losowań czerwone były albo same, albo z innym kolorem. Ciekawe, nie? Może potrenuję losowanie liczb do następnego lotka.
No dobrze, udam się teraz jednak do tego mojego warsztatu, posprzątać trzeba, bo miejsca już nie ma i zaraz znów zaanektuję stół.
*żartowałam :)))
Na dziś:
Maroon 5 - Moves like Jagger
jesusicku, kobieto, wolniej i spokojniej bo bez palca to ten Twój cały warsztat to nie do sprzątania będzie a do wyrzucenia ... i nie bardzo rozumiem, co ma do plastrów z "helloł kiti" :)
OdpowiedzUsuńNie no, nic nie ma w sumie. :))))
UsuńA wolniej, no wolniej. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić.
a Muminki fajne są... mogłabyś z Buką sobie na piętę nakleić i dzieci straszyć :)))))
UsuńW zestawie nie ma. Jest Włóczykij, Mała Mi, Ryjek, Muminek i Migotka. :)
UsuńAle na pewno nie ma Taty Muminka i mamy Muminka i Paszczaka też?? No weź to jakaś bojówka młodzieżowa tylko :)
Usuńooo, Włóczykij, zawsze jakąś sympatię do niego czułam... On był taki spokojny i tajemniczy :)
Usuńnajważniejsze, że Mała Mi jest :DDD to najfajniejsza zołza jakie znam, a na ranie może jadem zdezynfekować :DD tez jak się kiedyś chlasnęłam to tylko plasterki w hipopotamy i żyrafki były, tero to ja mam więcej niż w aptece, nie wspomnę o tasmie malarskiej ;)))
UsuńTaśmę malarską mam. Nie pomyślałam, a przecież mogłam gazę zwinąć i taśmą zakleić. Dzięki, na zaś będzie :D
Usuńhmmm, Włóczykij... zawsze czułam do niego jakąś sympatię, był taki spokojny i tajemniczy :))))
OdpowiedzUsuńI chudy, był :)
Usuńteż :) ...
UsuńTajemniczy był. I fajny miał kapelusz. Echhhh....
UsuńSierotka :) A z butami masz nie Ty jedna - u mnie pierwsze założenie w sezonie jest jakimś plastrem okupione i pęcherzem. Co ciekawe - też tak masz, że za każdym następnym razem obciera w innym miejscu? Nie ma powtórzeń :)
OdpowiedzUsuńA nie. To ja zawsze w tych samych miejscach.
UsuńAle buty raz rozchodzone, nigdy więcej mnie nie kąsają. To też zagadka. Ale zawsze: małe palce, pięty i wewnętrzna strona stopy. Pęcherze to rzadko dotrwają, gdyż zdziera mi się skóra zupełnie. Ale mam na to sposób: tribiotic i plaster. Szybko się goi.
Potwierdzam - tribiotyk i plaster :D I pęcherz, jak się zrobi, to na max 5 minut - potem zostaje niemal dziura :) możesz smarować też czymś na bazie propolisu, np. kremikiem miodowym do ust :)
UsuńNo paczaj... mi też się zwijacz w odkurzaczu biesi. I z tego powoda całkiem niedawno dostała kablem po twarzy kiedy z nagła wyskoczył z impetem z gniazdka.Taki odkurzacz to niebezpieczna "łepon" jest. Trzeba uważać. A najlepiej nie odkurzać...profilaktycznie, w razie cuś:)
OdpowiedzUsuńps. Też ostatnio szarpnęłam się na buty w stylu Lidl. Też balerinki.Za zawrotną kwotę 24,99:)PLN nie EURO. Powiadam Ci. Do obuwia w okazyjnej cenie powinni dodawać plastry w gratisie:)
Powinny! To może dokładnie te same. Białe w drobne niebieskie paseczki z granatową kukardką :)
UsuńAle ja w nieokazyjnej cenie to tylko wojasy znam, które mi krzywdy nie robią większej, ale pięty i tak obcierają. Niestety..
rety! Prawie zemdlałam...jak dojdę do siebie doczytam do końca!
OdpowiedzUsuńOj daj spokój, nie rób scen! Zaraz się zagoi :))
UsuńNo to piknie :)))
OdpowiedzUsuńButy też mnie z reguły obcierają, czego nienawidzę, więc też kleję plastry :)A te plasterki w dziecięce wzorki,chyba najlepiej trzymają :)
Uważaj na się :) :*
Natt, wcale sie nie dziwie ze co niektorzy mdleja, tak dobrze, obrazowo opisujesz palec po wypadku i potem poranione stopy, ze ja doslownie czulam te bole. Ale z Muminkami zupelnie nie dawalam rady zalapac, a jakze czytam, pomagaja mi na smutki, zawsze mam jedna ksiazeczke ze mna w lozku, bo lepiej sie czuje jak troche przeczytam przed zasnieciem...Dopiero jak przeczytalam co napisala Polly Anna dotarlo do mnie, a mala Mi mialaby wielki ubaw co Ty wyprawialas z tym odkurzaczem. Teresa
OdpowiedzUsuńWszystkie króliki to takie szalone, jak Twój? ;-)
OdpowiedzUsuńNie znam się, więc pytam ;-)
To ja chyba bym nie miała cierpliwości do królików...
Mimo dramatyzmu z palcem fajna historia, Natt ;)
Do butów, przeciw obcieraniu są teraz do kupienia fajne silikonowe element ( za pięty, palce itp, czy po prostu kółeczka do podklejenia w dowolne miejsce). Zdają egzamin, znam to z autopsji
OdpowiedzUsuńdramaturgia jak w teksańskiej masakrze piłą mechaniczną, a tu tylko rozczłonkowany jeden z dziesięciu???? nuda...
OdpowiedzUsuń