A oto sytuacja, która wczoraj mnie zirytowała. I jeszcze nie wiem co zrobię. Ale na pewno nie zostawię tego tak.
W radzie rodziców jest dziewczyna. Miała plan, bardzo fajny i bardzo chciałam się w niego zaangażować. Przeprowadziłyśmy kilka rozmów, przedstawiłam jej moje oddanie sprawie, miałam czekać na ciąg dalszy.
Powiedzmy, że Marta, chciała zorganizować świetlicę dla dzieciaków. Taką z psychologiem, pomocą, z zajęciami, we współpracy z policją, pedagogami (sama jest nauczycielką). Praktycznie wszędzie dostała zapewnienie o wsparciu, praca miałaby charakter wolontariatu, może jakiegoś stowarzyszenia. I wszystko szło dobrze. Pani psycholog zgodziła się wesprzeć inicjatywę i popracować za darmo, inni też. O moim rękodzielniczym zajęciu dzieci wspomnę tylko tyle, że chciałam zająć się tą działką. Wszystko się budowało, nadzieja była, ale na drodze stanął brak lokalu. W spółdzielni, która zawiaduje tym osiedlem, w statucie zapisana jest działalność społeczna i nawet pierwsze rozmowy zostały przeprowadzone, lokal prawie był, wszystko szło gładko i sprawnie. Przed wyborami do rady osiedla. Wszyscy byli na tak. Po wyborach, przestano rozmawiać, odbierać maile i telefony, w końcu przyparta do muru osoba, która tak entuzjastycznie wypowiadała się o pomyśle, stwierdziła, że "w tamtym pomieszczeniu jest sporo rzeczy, których nie mamy gdzie ulokować...szczotki, odkurzacz....". Rozumiecie? Kilka starych gratów, których nie ma gdzie przenieść, bo spółdzielnia ma kilka osiedli pod sobą w tym mieście.
Ręce mi opadły do samej ziemi.
Co mamy zrobić?
Uwaga? TVN24? Wyborcza?
Dodam jeszcze, że rada rodziców zupełnie zlała temat, a w szkole jest domek po cieciu. Stoi. Jest. Dyrektor coś napomknął, ale zamknął się jak ślimak w skorupie.
Jestem pod wrażeniem inicjatywy, oraz pod ogromnym wrażeniem krótkowzroczności decydentów.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak to wszystko działa. Wiem, że ten kto ma władzę, rozdaje karty. Kto ma kasę jest decydującym głosem w każdej sprawie. Kto ma siłę przebicia i jest obojętny - wygrywa.
Ale to tylko jedno pomieszczenie. Pomoc tym najsłabszym.
A potem mówi się, że rośnie przestępczość, strach wyjść na ulicę, a przemoc domowa ma się doskonale..
Na dziś:
Sztywny Pal Azji - Nie gniewaj się na mnie Polsko
Najpierw wszyscy "Hip hip hurra!", a potem, gdy przyjdzie co do czego, to wszyscy się wykręcają tyłem..oto Polska właśnie.. A szkoda, bo pomysł naprawdę ambitny i potrzebny.
OdpowiedzUsuńA to Polska...niestety
UsuńTaaa... Mnie to już nic nie zaskoczy. Wkur...ć się można. :/
OdpowiedzUsuńMożna, Marta pluła wczoraj, jak rozmawiałyśmy....
UsuńTak! Jak najbardziej "Uwaga", TVN, "Wyborcza". Oni tylko czekają na takie rzeczy i chętnie się nimi zajmą. Kurde, szczotki i odkurzacz! Brawo!
OdpowiedzUsuńJeśli inne sposoby nie poskutkują, rozważę zwrócenie się do wyższej instancji, czyli mediów. Tu się tylko tak daje coś załatwić...
UsuńTaką wojnę z wiatrakami prowadzę ja i wiele innych osób od lat. Najbiedniejsi, chorzy i starzy - nie liczą się dla władz. Przypominają sobie wyłącznie wtedy, kiedy są wybory.Ręce opadają.
OdpowiedzUsuńAle nie poddawajcie się, wszak kropla drąży skałę. Próbujcie wszystkiego. Niechaj się wstydzą, iż szczotki są ważniejsze od dzieci! Trzymam za Was kciuki!
To jest przerażające.
UsuńNie poddamy się. Nie możemy.
Nat ja pracuje w klubach osiedlowych.
OdpowiedzUsuńi po pierwsze jeśli ma w statucie to musi prowadzić!!! po drugie każdy członek sp-ni powinien płacić na tę działalność!! u nas 0,7 grosza od metra kwadr. miesiecznie.można mniej, można więcej!
I już są pieniądze na lokal, na na różne fajne działania!!!
I tu nie jest kwestia hurra optymizmu tylko prawa, które się łamie!!!
Idź do Rady Nadzorczej, do prezesa spółdzielni z odpowiednimi pismami przez sekretariat i poproś o odpowiedz))
zobaczymy
teatralna
Dzięki za radę.
UsuńPoszperam, popyta i zbiorę armię :)
Trzymam kciuki, bo wiem, że się nie poddasz ;)
OdpowiedzUsuńA z tematem kojarzy mi się też kawałek Kukiza i Borysewicza "Bo tutaj jest jak jest..."
Ten kawałek też. Ale kurczę, bylejakość mnie nie interesuje.
UsuńCóż, lekko nie będzie, ale poddać się to przyznać im rację i prawo do dalszego omijania problemu.
Wypisz-wymaluj jest tak z wszelkimi inicjatywami. Małymi, dużymi wsio adno. Decydenci przyklaskują, przed wyborami zwłaszcza, a potem jest cisza powyborcza. Każden z nich dupą się zawróci i koryta pilnuje. Rzecz trzeba nagłośnić, ruszyć prawo i nie dać się zepchnąć! Za nic!
OdpowiedzUsuńMnie zastanawia dlaczego tak się dzieje. Ludzie chcą coś zrobić. Chcą dobrych rzeczy. Rozwiązania jakichś problemów, powinno się wspierać takie inicjatywy, a nie odrzucać. Tym bardziej, że to nie miejsce na imprezowanie. I nie wszystko da się przełożyć na zysk. Chociaż z drugiej strony to przecież zaowocuje. Choćby tym, że może komuś się pomoże.
UsuńAle tak jest u nas, potrzebujesz wsparcia to dostaniesz jeszcze po ryju, po kostkach i kopa w dupę, że się wszystkiego odechciewa.
Przypomniał mi się stary skecz Andrzeja Grabowskiego, w którym, jako kandydat na kogoś tam (może na radnego, a może i na prezydenta) mówił otwarcie, że obieca ludziom, co tylko będą chcieli, a po wyborach mogą go pocałować w pędzel.
OdpowiedzUsuńTak mi się przypomniało...
Taka prawda. Niestety.
Usuńwitaj w klubie... ja nie opiszę mojej, naszej sytuacji, bo chyba by się nie zmieściło.. jednak zatrważające zjawisko się szerzy, głupota.. krótkowzroczność, kumoterstwo.. ale trzeba z tym jakoś walczyć... tak myślę.. Powodzenia
OdpowiedzUsuńTrzeba, tylko to nawet nie wiatraki, to jak walka z mgłą...
UsuńBrawo za inicjatywę piękną!! oraz rzeczywiście - ręce opadają!:(
OdpowiedzUsuńPłakać się chce...ale mam nadzieję, że damy radę...
UsuńWierzą, że Ci się uda! Straszne,że ktoś , kto mógłby pomóc woli sprawę zlekceważyć;/
OdpowiedzUsuń