Własnie wyjęłam je z piekarnika. Zdążyły przestygnąć. Chrupiące, pachnące, lekko brązowe. To co z tego, że wyszły płaskie. Co z tego, że nie są kwadracikami. Mają...rozwiniętą osobowość geometryczną.
Smakują wybornie. Bo moje własne.
A oto i one. Bohaterki dnia.
Moje pierwsze panini.
Z szynką, twarożkiem, dżemem. Pycha!
Następne zrobię z kminkiem.
Mmmmm, dawno nie jadłam smalczyku. Wolę z cebulką niż ze skwarkami, ale od razu przypomina mi się jak ojciec raczył mnie smalcem na kanapce z cukrem, ogórkami z miodem i innymi przysmakami z jego dzieciństwa..:)
Różne cudaki już jadłam, ale tego nie :) Zaraz sprawdzę co to :) Choć ogólnie nie ejstem fanką wypieków, nie potrafię ich robić i nie mam parcia na ich jedzenie. Choć gotowac lubię raz po raz :)
Szynkę z dżemem to nie, ale żółty ser z dżemem jak najbardziej. Zasmakowałam w tym, jakże niewybrednym, jedzeniu w ogólniackich czasach, na spływie kajakowym, kiedy kończyła się nam spyża, a w myśl zasady, że na bezptaszu i krowa słowikiem... :)
Ja w harcerstwie jadałam tak zwane pancerniki: chleb kroiło się wzdłuż, na to masło i po kolei dżem, paprykarz, kiełbasa, konserwa, znów dżem...albo co tam było:) Jedna kanapka załatwiała cały posiłek :)
hihihi, no bo woda ugotowana. My na obozie w Bieszczadach uparliśmy się ugotować herbatę nad ogniskiem...tak wędzonej wody w zyciu nie piłam :) A spływ...marzy mi się taki fajny, długi :)
No to nasza Rospuda chyba by się nadała albo Czarna Hańcza. Tylko trzeba by zatrudnić armię tragarzy do noszenia sprzętu bo kręgosłup już nie ten... :D
Śliczne rzeczy! Poszłam do wuja googla zobaczyć jak to się robi. Trafiłam na przepis, co to potrzeba na niego dobę chyba i stale się czeka aż wyrośnie. Szukałam dalej i znalazłam taki, co to mniej cierpliwości wymaga. A potem, w komentarzach natrafiłam, że robiłaś wg przepisu długaśnego i jeszcze raz wróciłam do zdjęcia Twoich bułeczek by się napodziwiać jeszcze trochę. Wyglądają bardzo git!
I były bardzo git. A spróbowałam z długaśnego, bo miałam czasu, wolną chatę i tak zachciałam się spróbować :)))) I to nie jest moje ostatnie słowo w tym temacie :)))
Jak ja mam wolną chatę to wprawdzie też gotuję, ale kapuśniak i się modlę, żeby nikt nie zadzwonił ani do drzwi ani telefonem. I oglądam w TV wszystko co ma w nazwie dramat psychologiczny. Jak widać każdemu wolna chata do czego innego służy.
No super, człowiek pójdzie do pracy, a tu go kolejna impreza omija. Nie dosyć, że buły z wczoraj, to jeszcze flaszki po imprezie sprzątnięta i nawet powąchać korka nie dali, phi ;o)))
No i wywołałaś głodek. Zrobiłam dzisiaj smalcyk ze skwarkami i właśnie dojrzałam do spróbowania :)
OdpowiedzUsuńSmacznego!
Mmmmm, dawno nie jadłam smalczyku. Wolę z cebulką niż ze skwarkami, ale od razu przypomina mi się jak ojciec raczył mnie smalcem na kanapce z cukrem, ogórkami z miodem i innymi przysmakami z jego dzieciństwa..:)
UsuńWSZYSTKO NA JEDNYM?!
UsuńNie: chleb ze smalcem i cukrem to jedno, a ogórki z miodem to drugie. Kurcze, próbowałam i było dobre!
UsuńI przepis poproszę, bo to, co znalazłam w sieci to nie na moje nerwy i brak czasu.
OdpowiedzUsuńPrzepis też z sieci. http://www.mojewypieki.com/przepis/panini#dodaj
UsuńLubię tę stronę.
Znalazłam.
UsuńRóżne cudaki już jadłam, ale tego nie :)
OdpowiedzUsuńZaraz sprawdzę co to :) Choć ogólnie nie ejstem fanką wypieków, nie potrafię ich robić i nie mam parcia na ich jedzenie. Choć gotowac lubię raz po raz :)
To są takie małe bułeczki. Powinny być kwadratowe :) Moje nie są.
UsuńA ja zanim przeczytałam to pomyślałam,że to grzyby jakieś haha
OdpowiedzUsuńHahaha! No takie skojarzenie :D
UsuńNo to już wiem, że się na konkurs nie załapię, bo jadę jutro na cały dzień do Warszawy, wrócę do domu około północy i będzie po ptokach.
OdpowiedzUsuńNo szkoda..:) Zobaczymy, czy ktoś w ogóle wystartuje :)
UsuńCzatuj, może jeszcze dzisiaj :) Kto wie:)
UsuńPomyślę, bo rozważam własnie, czy jest sens kłaść się spać (autobus o 3 nad ranem)...
OdpowiedzUsuńNie ma, a już niewiele zostało:)
UsuńOj, pysznie wyglądają :):)
OdpowiedzUsuńI są pyszne:) Nawet Kudłata nie narzeka.
UsuńPanini, czyli co?
OdpowiedzUsuńTak się nazywają te bułeczki.
UsuńA... bułeczki.
UsuńMyślałam, że coś ciekawego. Nie lubię buł...
I za szynkę z dżemem to ja dziękuję.
OdpowiedzUsuńMożesz sobie na tę bułeczkę położyć co chcesz:) Może być samo masło:) Na takiej cieplutkiej..mmm...poezja:)
UsuńSzynkę z dżemem to nie, ale żółty ser z dżemem jak najbardziej. Zasmakowałam w tym, jakże niewybrednym, jedzeniu w ogólniackich czasach, na spływie kajakowym, kiedy kończyła się nam spyża, a w myśl zasady, że na bezptaszu i krowa słowikiem... :)
UsuńJa w harcerstwie jadałam tak zwane pancerniki: chleb kroiło się wzdłuż, na to masło i po kolei dżem, paprykarz, kiełbasa, konserwa, znów dżem...albo co tam było:)
UsuńJedna kanapka załatwiała cały posiłek :)
Na tymże spływie jadaliśmy również jeziorówkę, czyli makaron gotowany w jeziorowej wodzie, okraszony dżemem. Nikt się nie pochorował :)
Usuńhihihi, no bo woda ugotowana.
UsuńMy na obozie w Bieszczadach uparliśmy się ugotować herbatę nad ogniskiem...tak wędzonej wody w zyciu nie piłam :)
A spływ...marzy mi się taki fajny, długi :)
No to nasza Rospuda chyba by się nadała albo Czarna Hańcza. Tylko trzeba by zatrudnić armię tragarzy do noszenia sprzętu bo kręgosłup już nie ten... :D
UsuńZnajdą się :) Można by pomyśleć o wakacjach :)
UsuńZ tego całego zestawu, to ser tylko pasjami, bo nabiałowa jestem okrutnie. Buł nie lubię, mięsa nie jem, dżem - jak już nie ma nic innego.
Usuńw szufladzie mam muffiny...chyba zjem jednego takiego mis maka narobiłaś, że hej)) a daj przepis))
OdpowiedzUsuńA tu jest :)
Usuńhttp://www.mojewypieki.com/przepis/panini#dodaj
Muffinki muszę zrobić, dawno nie robiłam.
A ja siedzę głodny w przychodni i czekam na pobranie krwi. Zaglądam do Ciebie i tylko ślina mi cieknie...
OdpowiedzUsuńNie chciałam! Naprawdę :))))
UsuńŚliczne rzeczy! Poszłam do wuja googla zobaczyć jak to się robi. Trafiłam na przepis, co to potrzeba na niego dobę chyba i stale się czeka aż wyrośnie. Szukałam dalej i znalazłam taki, co to mniej cierpliwości wymaga. A potem, w komentarzach natrafiłam, że robiłaś wg przepisu długaśnego i jeszcze raz wróciłam do zdjęcia Twoich bułeczek by się napodziwiać jeszcze trochę. Wyglądają bardzo git!
OdpowiedzUsuńI były bardzo git. A spróbowałam z długaśnego, bo miałam czasu, wolną chatę i tak zachciałam się spróbować :))))
UsuńI to nie jest moje ostatnie słowo w tym temacie :)))
Jak ja mam wolną chatę to wprawdzie też gotuję, ale kapuśniak i się modlę, żeby nikt nie zadzwonił ani do drzwi ani telefonem. I oglądam w TV wszystko co ma w nazwie dramat psychologiczny.
UsuńJak widać każdemu wolna chata do czego innego służy.
szyje, piecze, gotuje, no ideał;-)
OdpowiedzUsuńHmmmm...tylko jakoś nikt mnie nie chce ;)
Usuńtaaaaaaaaa;-)
UsuńNo taaaa:) Mówię Ci:)
UsuńNat-> bo Ty wszystko umiesz, ze wszystkim dajesz sobie radę sama, a faceci lubią się poopiekować, wyręczyć ....;-)))))
UsuńWiem :)
UsuńZnajdę takiego, który to doceni. O ile będzie mi się chciało szukać :)
Z radości strzeliłam komentarz pod starym postem :D
OdpowiedzUsuńZłapałam 20002 i poszło mailem!!!!!! Hurra!!!! :D:D:D:D:D:D:D:D
Przyszło przyszło :)))) Cieszę się niezmiernie :)
UsuńProszę o odpowiedź :)
No super, człowiek pójdzie do pracy, a tu go kolejna impreza omija. Nie dosyć, że buły z wczoraj, to jeszcze flaszki po imprezie sprzątnięta i nawet powąchać korka nie dali, phi ;o)))
OdpowiedzUsuńBo Ty w najmniej odpowiednich momentach do tej pracy chodzisz:P
UsuńPoszłam pierwszy raz od tygodnia i zaraz dałam plamę ;o)
UsuńPopraw się! Koniecznie!
Usuń;o)
wyglądają cudownie, ale zbyt pracochłonne jak dla mnie :)))
OdpowiedzUsuńRaczej długo się czeka, bo pracy tak naprawdę z nimi niewiele. :))
Usuń