czwartek, 4 czerwca 2020

[437]. Światełko w tunelu.

I to nie jest lokomotywa drodzy Państwo!
To jest najjaśniejsze światełko od półtora roku. Szansa, że to już, za chwilę! W końcu!
Ale o tym później. Tak bliżej terminu. Czyli zaniedługo.

A u mnie co.
No to, że wróciłam do pracy, i był to powrót z tych bolesnych. Fizycznie bolesnych.
Dziękuję też sobie codziennie w lustrze, że jednak ruszyłam tyłek z krzesła i ćwiczyłam, bo bez tego zapewne wracałabym do domu czołgając się, albo pełzając. A tak droga, która normalnie zajmowała mi 10-12 minut, zajmuje mi obecnie TYLKO pół godziny!
Okazuje się bowiem, że ćwiczyłam, owszem, ale nie te mięśnie co trzeba! Znaczy tamte też trzeba, tylko nie przewidziałam, że jednak pozycja stojąca wymaga wzmocnienia zupełnie innych, niż te do  wyrabiania kształtnych pośladków, wykroków i deski. Chociaż te do deski jakoś odruchowo spinam, kiedy targam rzeczy w pracy. W każdym razie schemat wyglądał tak:
- poniedziałek: umarłam, ale postanowiłam dostać się do domu i tam już nie wstać. Przynajmniej do rana. Nogi odmówiły posłuszeństwa i każdy krok wymagał ode mnie koncentrowania wszystkich sił i mocy na stawianiu stóp jedna przed drugą. I tak dotarłam do domu.
- wtorek: umarłam mniej. Nogi w dalszym ciągu krzyczały, że chyba oszalałaś, ale udało się doczłapać szybciej do domu. O jakieś dwie minuty.
- środa: nogi już sobie dały spokój, bolą jak cholera, ale już nie krzyczą. Dojście do domu zajęło 25 minut, za to odezwały się plecy, które powiedziały, że nie, one mają w dupie. Dosłownie.
- czwartek: kapitulacja nóg. Odzywają się tylko stopy, stawy skokowe i chyba jakieś mięśnie na piszczelach, nawet nie wiedziałam, że tam coś oprócz skóry i nerwów jest (o nerwach wiedziałam aż za dobrze, szczególnie jak znajdowałam tą częścią nogi jakąś szafkę, czy inny przedmiot). Plecy w ofensywie. Mówią, że mają w dupie jeszcze bardziej. A ja mam lordozę nabytą. Przeprost pleców. Uj wi co, w każdym razie lekko nie jest.
- piątek: a nie, piątek będzie jutro, to może nie będzie tak tragicznie.
W każdym razie jakoś się muszę na nowo przyzwyczaić. Do treningów wrócę lada dzień, chociaż powiem szczerze, że próbuję chociaż trochę, chociaż rozciągnąć, jakieś przysiady, skłony i inne. Najbardziej się cieszę, że to nie korzonki, żadne bóle nerwowe, tylko zwyczajna mięśniowa masakra.
Strach pomyśleć co by było, gdybym się nie ruszała.
I tak o.
A w pracy zmiany, ścieżki jednokierunkowe i labirynty. Weź się udaj do toalety na szybko. Ha ha, powodzenia! Dlatego wycieczkę takową planuję z wyprzedzeniem. Nawet tylko po to, żeby się przejść, ściągnąć maseczkę, umyć spocony dziób, odetchnąć pełną piersią. Zresztą kumpel, który nas zastępuje w takich przypadkach sam nas wygania mówiąc: sio, na spacer!
Bałam się tych maseczek, bo ja nie mogę mieć zakrytej twarzy, żeby oddychać. Nie ma mowy, żebym zakryła się kołdrą cała, albo kocem. Żadne takie. Ja się duszę nawet jak ktoś leży za blisko mnie. A już nie ma mowy o wtulaniu się w czyjąś koszulę. Takam romantyczna.
Ale o dziwo, po pierwszym ataku paniki, zaparowaniu okularów, odparowaniu, dopasowaniu drucika do nosa poszło jakoś sprawnie.
Wiem już od dawna, że nie mogłabym  być chirurgiem. Bo w rękawiczkach nie umiem. A teraz jeszcze ryjówka, która zasłania mi pole widzenia. No way!
I tak sobie żyję.
O całej reszcie polityczno-społeczno-epidemiczno-edukacyjno-kulturalno-społecznej nie gadam.
Ciśnienie mam w normie, nie będę sobie go podnosić. Po co.

3 komentarze:

  1. Poszukaj ćwiczeń na mięśnie głębokie/ core. Nogi zaraz wrócą do normy, ale, jak dużo stoisz to core trzyma Cię w pionie poprawnie.
    P.S.
    Trzymam mocno kciuki za to, co na początku❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam core w zestawie! Jutro zrobię. Dzisiaj już było super, nie bolało już nic w nienormalny sposób. Tak więc szybko doszłam do siebie.
      PS: Trzymaj! Przyda się każda dobra myśl i każdy kciuk. ❤❤❤

      Usuń
    2. i ja trzymam mocno za początki, środki i tak dalej ))))
      o corze nic nie wiem???

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.