czwartek, 21 listopada 2013

[237] Bo ja...

...że tak powiem bez ogródek, urwanie mam, czego to nie powiem chociaż już po 23 jest, a wręcz przed 24. Bądź też 0.00 Moja kuchenka zdecydować się nie umie, więc pokazuje 24.00 a potem 00.01.
W każdym razie, odpada mi to i owo, nie wspomnę już nawet o chwili wolnej na poleniuchowanie.
Książki czytam w locie.
Bo czytam.
Procederu tego nie zaprzestanę i nie ma możliwości, bym z tej recydywy jakoś wyszła.
Ale za to usłyszałam: ty masz czas czytać książki???
Tak. Mam. Zawsze i wszędzie. Czytam choćby chwilkę. Po to, żeby mi umysł odpoczął. Żeby oderwać się od tego, co nie do końca gra.
A nie gra dużo. Ale zagra. Już zaczyna być tak, jak trzeba.
W przyszłym tygodniu być może zacznie się kończyć rozwód. Mam nadzieję. Najbardziej boję się o Młodego, ale będzie dobrze.
A co mnie tak zajmuje?
Praca społeczna w Radzie Rodziców. Bo jak się angażować, to na całego, co nie? Na pytanie, czy nie mam za dużo czasu, odpowiadam, nie mam. Ale dlaczego mam nie robić nic i potem narzekać? Wolę zrobić tyle ile dam radę, a potem spróbować więcej. Więc sobie działam.
Nauczyłam się też, że należy się szanować. Bo ja nie zawsze umiem wypalić ripostę, powiedzieć co myślę, zawalczyć o siebie od razu. Czasu mi trzeba, przemyśleń, bodźców. Rozmów z mądrymi osobami, które zamiast słodzić walą prosto z mostu, co sądzą na dany temat, nie wydając przy tym opinii, a zmuszają do myślenia. Boli czasem, bo prawda zawsze boli. Ale też oczyszcza. Te rozmowy dają mi do myślenia. Czasem drepczę wokół, szukam luk, ucieczki, odwracam uwagę, ale zawsze, zawsze, zawsze wracam. Bo to jak z ospą. Najpierw pojawia się jedna krosta. Można ją ignorować. Potem kilka. Jeszcze nie stawiamy diagnozy. Ale w końcu swędzi tak cholernie, że trzeba się tym zająć.
I za to Tobie dziękuję bardzo, po stokroć. Za każde słowo. Ty wiesz :*
Wracając do tematu, pewne rzeczy zwolniłam. Przestałam wypruwać z siebie flaki, po to, żeby wszystko było na czas. Dlaczego to mnie ma zależeć.
W każdym razie podzielę się kilkoma spostrzeżeniami na swój temat. Wzorem Fryteczki, aczkolwiek nienominowana, ale co tam.
1. Oduczam się naiwności. Wiary w to, że jak ja coś, to inni też. Zaczynam walczyć o siebie i być egoistką w tym względzie. Dlaczego poświęcać się mam tylko ja, kosztem moich dzieci? Koniec.
2. Nie znoszę, pasjami, osób, które nie robią nic, a udają, że są zarobione po kokardy.
3. Nie podoba mi się, kiedy ktoś sam nie robi nic, ale od innych wymaga szybkości i działania. Przykład: podjęte działanie trwa. I trwa. I trwa. Wykonawca upomina się o plik. Nie ma. Potem nagle, godzina po zamknięciu firmy, wysyła się plik, po czym od 8 rano waruje się przy skrzynce mailowej, czy może już ta osoba odpisała, snując dywagacje na temat olewania klienta, opieszałości, niespełnionych obietnic. Nie umiem nie być wyrozumiała. Może dlatego, że współpracowałam z wieloma dostawcami, producentami i klientami i wiem, jak to wszystko działa. I wkurza mnie, że ktoś jest wymagający tylko wtedy, gdy sam czegoś potrzebuje.
4. Nie znoszę, kiedy coś się obiecuje, ba! wychodzi się z propozycją i nie dotrzymuje słowa. Jestem pamiętliwa, wiem. Mam pamięć słonia i pamiętam czasem słowo w słowo jakąś rozmowę sprzed lat, minę, atmosferę. Upierdliwe to jest, wierzcie mi, szczególnie, kiedy ktoś tego nie pamięta, i zmienia fakty. Nauczyłam się nad sobą panować, ale wiem, że w dogodnej sytuacji wyciągnę akta sprawy i przeprowadzę dochodzenie oraz udowodnię, że to ja miałam rację.
5. Nie wiedzieć czemu, ktoś mi podebrał kilka godzin z doby i, delikatnie mówiąc, nie wyrabiam na zakrętach. Jutro mam taki dzień, że szok.
6. Uwielbiam mieć rację, ale wiem, że niektórych to wkurza :))))

A tak dla rozluźnienia sytuacji przytoczę kilka skeczów na temat podłączania komputera telefonicznie.
Otóż moja mamma otrzymała z powrotem swój sprzęt (w szczegóły się nie wdam, powiem tylko, że zepsuła komputer jakiś czas temu).
Otóż kiedy sprzęt dostał się w jej ręce przystąpiła do podłączania peryferiów.
Ale najpierw zadzwoniła do mnie zapytać (cud!).
To mówię: na górze klawiatura - zielona wtyczka, zielone gniazdo, obok mysz, monitor na dole.
Ona: nie, co ty chrzanisz, klawiaturę mam na dole! Mysz mam na to płaskie takie, monitor na górze
Ja: Na dole? Dziwne...Ale ostrożnie, nie na siłę, delikatnie, wszystko do siebie pasuje...
Ona: nie mogę włączyć komputera! Jakaś inna ta obudowa, nie wiem gdzie! Tu cisnę tam cisnę nic!!! !$@$$!^!$^!$^%$&^&#!@@$^^(**** Po cholerę ją zmienili!!!!
Ja: spokojnie, miałaś przycisk na górze. I nie ma?
Ona: nie ma! k****
Ja: zrób zdjęcie i przyślij mmsa..
Ona: no dooobra!
Ja: postawiłaś komputer do góry nogami..Odwróć go.
Ona: JEST!!!!!!!! Działa! Jest przycisk!!! I c*** klawiatura zapaliła się i zgasła, nie mogę pisać, po ch*** to hasło! Ja nie pamiętam hasła, co oni mi tu zrobili!
Ja: spokojnie, przypomnij sobie, może było jak poprzednio..
Ona: Nie pamiętam jak było!!! Zapomniałam!!!! Nie mogę pisać!!!! Klawiatura nie działa!!!!
Ja: to zmień na tą starą.
Ona: działa.
Po konsultacjach wyszło, że klawiatura miała przejściówkę, więc kazałam odłączyć i podłączyć ją do USB.
I usłyszałam: Działa. Ja od początku wiedziałam, że to przez tą przejściówkę...
W końcu znalazło się w pamięci przepastnej hasło, uruchomiło się wszystko...
Ale oczywiście trzeba było poustawiać w programach różne opcje, głośniki, hasła itp.
I dzisiaj nie działał skype...
Ona: ciotka ma spieprzone a mówi, że to ja!!
Ja: to zaraz skonsultujemy..Ustaw tu i tu, na to i na to. Działa?
Ona: działa!!! Ha ha! Ale zaraz zadzwonię do ciotki i powiem, że to ona miała spierniczone!!!
Cała moja mamma.
Cierpliwości mi trzeba. Dużoooo cierpliwości!!!


Na dziś:
Hallelujah - Leonard Cohen cover
Uwielbiam i nienawidzę...Ze skrajności w skrajność.





18 komentarzy:

  1. To prawda! Wcale nie potrzeba mieć całych godzin wolnego czasu, żeby czytać książki. To tani wykręt. Czytać można wszędzie po kawałku, na przystanku i w autobusie, podczas przerwy w szkole i w fabryce, w kolejce do kasy, pod drzwiami lekarza etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda luka do zagospodarowania. Wystarczy mieć książkę pod ręką. Ale myślę, że nie każdy umie się tak - klik! - przestawić na inny świat. Ja umiem. I cieszę się z tego.

      Usuń
  2. :)))))))))))))) jestem tak samo upierdliwa i pamiętliwa jak słoń :)))
    buziam :))) się stęskniłam, ale czasu mało :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Do góry nogami mówisz? Yhm....

    A pamiętasz, jak mówiłaś, że kiedyś mnie odwiedzisz, albo w ogóle jakoś tam się spotkamy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, pewnie, że pamiętam. I nie znasz dnia, ani godziny :)))

      Usuń
  4. z książkami mam tak samo jak Ty :))) czyttam dosłownie wszędzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo jak nie czytać? Nie umiem nie mieć książki pod ręką.

      Usuń
  5. podobno mądrzy, naprawdę zapracowani ludzie twierdzą, że czym więcej zajęć tym więcej czasu... do zagospodarowania. Nie wiem nie sprawdzałem ale wierzę w mądrość mądrych.
    opowiedz przy okazji czy tak jest :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że im więcej na głowie, tym lepiej się tym czasem gospodaruje i mniej się go marnuje. Prawdę mówią :)

      Usuń
  6. No ale to chyba nikomu nie zaszkodzi jak mama powie ciotce, ze to ona miala spierniczone? No chyba, ze samej ciotce:)))
    Nie smiej sie, bo ja tez mam czesto takie rozmowy z Juniorem, albo jeszcze lepiej, bo ja dzwonie i zadam, zeby sie pokazal natentychmiast i naprawil to co ja spierniczylam:))) On przyjezdza naprawia, a potem ja dzwonie z awantura, ze sie nie moge rozeznac:)))
    Taki juz urok matek, no:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, śmiesznie jest. Tylko mama jest...specyficzna w tej dziedzinie :)))

      Usuń
  7. Trzymam kciuki za rozwód i za spokój domowy:) Młody wytrzyma. Dzielny jest:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak Ci napiszę że dacie radę to kopniesz mnie w tyłek? :)))))
    Dacie radę.... :*******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczegóż mam Cię kopać? Pewnie, że damy. Nie widzę innego wyjścia.
      :*********

      Usuń
  9. i ja od razu nie ślę jobów , ponieważ uważając że szkoda mojej agresji na kretynów .A powinnam wypalić z liścia aż iskry polecą .Jestem klasyczna zodiakalna WAGĄ i to zapewne mnie stopuje .
    Czytam papierowe książki wykorzystując każdą lukę i nie musi to być ortopedyczne krzesełko z biurkiem o stosownej wysokości .Bywa ze zmęczenie sprzyja jedynie trzymaniu książki bez zaglądania w głąb
    z centralnej - Gryzmo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam, ale czasem książka za krótka i nie ogrzewa :>
      Ja jestem zodiakalny koziorożec.

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.