piątek, 24 kwietnia 2020

[435]. Dzień jak każdy poprzedni.

Tak się składa, że wiem, że posiedzę w domu jeszcze miesiąc. A i to nie wiadomo czy nie dłużej. Całe szczęście, że dostaję państwową pensję. Przynajmniej finanse nie spędzają mi snu z powiek.
Właściwie nie ma o czym pisać, bo co ja tu mogę robić. Jeść, gotować, trenować, czytać, uczyć się.
No to gotuję. To, co akurat mogę z tego co mam w swoich zasobach. Odnawianych raz w tygodniu. Ale wiadomo, akurat wtedy, kiedy nie możesz wyskoczyć do sklepu, to akurat potrzebujesz A, B i masz ochotę na C. Też tak macie? Z jednej strony to wkurzające, ale z drugiej każe myśleć, weryfikować, próbować i kombinować.
No i ja odczuwam ogromny, nieskończony, wszechobecny, kosmiczny brak mąki pszennej (bardziej niż papieru toaletowego!). Zwykłej. I chlebowej 720. Mam pszenną 2000, mam orkiszową, ale pszenna zwykła mnie dobija. Do tego stopnia, że idę do kuchni, wazę torebkę, stwierdzam, że jak użyję te 250 g, to jeszcze zostanie mi na naleśniki, ale już nie będzie do chleba, albo do bułek, ale może bułki nie będą dobre z orkiszowej, albo 2000, to może jednak te naleśniki, po czym wracam do kompa i w sumie nie robię z mąką nic. Bo oszczędzam te 368 g, które mi zostało.
No i dzisiaj była pizza, na spodzie z orkiszowej. No coś w deseń paździerza, ale dodatki dały radę: sos z passaty, pieczarki, papryka, mój suszony schabik i tona sera. Uwielbiam angielskie sery. Jestem fanką.
Z innej dziedziny mej marnej egzystencji. Trenuję. Dwa razy dziennie. Już mi to weszło w nawyk. Taki mały nawyczek. Jeszcze czasem próbuję wymyślić, że dzisiaj nieeee, po czym zbieram tyłek, przebieram się w ciuchy sportowe, czyli szorty od piżamy, buty do biegania, ale sportowy stanik, profesjonalnie trzymający to i owo w miejscu, kiedy skaczę, i zabieram się do targania hantli, skłonów, przysiadów i takich tam wygibasów. Zweryfikowałam ostatecznie moje zaufanie do kadry trenerskiej, zwolniłam jedną, zatrudniłam dwóch innych. żeby mieć urozmaicenie. Rano jeden, wieczorem drugi. A co. Facetów do powyzywania, kiedy pot po dupie się leje, nigdy dość.
Byłam też na lekcji w podstawówce. Fizyka akurat była, przedmiot, którego nienawidziłam, ale o dziwo, wiedziałam co kobieta mówi. Zmęczyłam się okrutnie tą lekcją i stwierdziłam, że więcej nie, ja w tym czasie to jednak będę robić w-f i angielski.
No i jak ten angielski wzięłam do ręki wczoraj, jak usiadłam wygodnie, jak zaczęłam czytać, to...przyśniła mi się moja siostra i się obudziłam. Taka intensywna lekcja. Ale zrobiłam od nowa zadania, posprawdzałam z kluczem i jestem gotowa na dalsze przygody w tym temacie.
No i co jeszcze.
Piękna pogoda za oknami. Ciepło. Słonecznie. Nie pamiętam kiedy ostatnio padało. Martwi mnie to.
Jutro kolejny dzień. Taki sam jak dzisiejszy. No może trochę inny, bo przyjadą do mnie dwa razy cięższe hantle. Będzie ogień!
Trzymajcie się tam. Odezwę się jak coś ciekawego się będzie działo. Na przykład przytrzasnę się matą do ćwiczeń, albo strzelę sobie z gumy, bo ta najbardziej heavy to jest jak dętka od roweru, nie wiem kto ma siłę, żeby to rozciągnąć.

9 komentarzy:

  1. normalnie tym gotowaniem i gimnastyką mnie ....ekhm zawstydziłas i tym angielskim to już dobiłaś pointe deska.
    nie żebym ja była totalnym leniem bo przecież siedzę przy kompie aż mi w kręgosłupie chrupie i siedzę w pracowni aż mi dupa zieleniej...kurka wodna nie mam już siły na pola i mate do jogi...ale dość tego. jest coraz ładniej więc w pola i na mate.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Możliwe, że dzięki ćwiczeniom jeszcze do końca mi nie odwaliło. A że zawsze były wymówki, tak teraz nie ma, bo przecież nic nie muszę. No i się zabrałam.

      Usuń
  2. teraz to mi, moja Natt, zaimponowałaś tymi treningami, ja wciąż zaczynam od .... poniedziałku.... :DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, poniedziałków to ja miałam ohoho! Aż przyszedł wirus, zamknął mnie w chacie i też nie od razu się zawzięłam. Ale teraz już tak.

      Usuń
  3. Jak potrzebujesz pomocy w angielskim, to pisz. Jako, że wszystko robię teraz online mam pełne spectrum narzędzi. Mogę Ci coś podrzucić😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję. Jak napotkam problem to się odezwę, ale na razie to odczuwam brak słów po prostu. A bez słów to żadna gramatyka mi się nie przyda. Więc ja te słówka trzepię, nieregularne i regularne też, po czym okazuje się, że znam, tylko nie pamiętam, a potem zasypiam nad czymś...ehhh

      Usuń
    2. Do tego też mamy program😁

      Usuń
  4. Może i ja bym w końcu ruszyła grubą dupę i zaczęła ćwiczyć. Ogólnie szacun! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. I ostrzegam. Najgorsze są dwa pierwsze tygodnie. Ciągle wymyśla się wymówki i próbuje odwlec. Ale jak to przetrwasz, to jesteś wygrana. Uwielbiam ten stan!

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.