piątek, 10 kwietnia 2020

[434]. Dziennik

Piątek. Sprawdziłam w kalendarzu na pasku na dole ekranu. Bo się gubię w datach i dniach.
Zwyczajnie mnie to nie obchodzi obecnie.
Za oknem pięknie, ciepło i słonecznie. Gdyby ktoś wątpił, tak, jestem w UK. Rzekomo deszczowym i mokrym. Nie wiem o co Wam chodzi.
Opowiem Wam co dzisiaj robiłam.
Otóż po nocy, względnie przespanej, bo nie chciało mi się spać, bo ostatnio wstaję w południe, bo mogę, wstałam dość wcześnie, bo o 9.30.
Nastawiłam chleb do pieczenia. Leżakował nocą w lodówce, potem się grzał i upiekłam go.
Wyrósł mi idealnie, jest odpowiednio miękki. Pychota!
Takiej radości to nie widzieliście jeszcze.
Trzy wcześniejsze próby były zjadliwe, aczkolwiek nie spełniały moich oczekiwań.
A tu proszę. Umiem!
No i dzisiaj zdejmę z haka schabik suszony. Już się nie mogę doczekać. Uwielbiam.
Potem poszłam na siłownię. Jak codziennie. Dzisiaj mam zakwasy, boli mnie dupa i bolą nogi, te tylne mięśnie, ale za to spłaszcza mi się brzuszek. No może tylko ja to widzę, ale skoro ja to widzę, to tak jest! Co prawda muszę zakupić sportowe bra, bo mi prawie cycki urwało, ale to potem, jak już wszystko wróci do normy. Może jutro przykleję je na coś, taśmę malarską, owinę bandażem, żeby nie latały, bo trochę szkoda. Taki żacik.
Fakt jednak jest taki, że ćwiczę.
Ćwiczę też warsztat językowy, chociaż trudniej mi się do niego zmobilizować, niż do wykroków i skłonów. Serio.
Byłam też ostatnio w SPA. Bo wiecie, odrost mam taki, że mogłabym się obciąć i miałabym już swój siwo - nijaki kolor. No to zrobiłam go na róż. Wytargałam połowę tubki, co mi ją Kudłata tu zostawiła, nie wiadomo po co. Mało było, ale co tam. No i czaicie: JA na RÓŻOWY. To już naprawdę głęboki stan zmian umysłowych. Oby na tym się skończyło.
A poza tym jestem zdrowa, tak mi się wydaje. Może tylko niezdiagnozowana. Oczywiście o psychikę chodzi, bo reszta w porzo.
Obejrzałam już trochę zaległych seriali, filmów, nasłuchałam się muzyki do wypęku.
Zdechł mi rybek, niestety. Teraz gadam już tylko do siebie.
Za to Kudłata kupiła królika. Świat zwariował.



4 komentarze:

  1. kalendarza pilnuję, bo we wtorki i czwartki mam lekcje ...
    chyba się rozchoruje, na kilka tygodni, bo marzę, żeby mi się dni zlewały i noce z dniami i poniedziałek z piątkiem ...
    chodzę z kijami a dziś wreszcie rozłożę matę, bo ogarnę sypialnię
    i będę mogła sobie jogować. ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo chleb odpłaca się cierpliwym😉
    Spokojności❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Róż to fajny kolor, ja może też kiedyś go sobie walnę na włosy, ale na końcówki prędzej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, to nie moja bajka :) Ale już zszedł, całe szczęście.

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.