niedziela, 5 kwietnia 2020

[433]. The Wall

Miałam się już nie wyzewnętrzniać odnośnie tego co się dzieje. A w szczególności w polityce. I edukacji.
Ale nie mogę. Z kilku względów nie mogę. Choćby dlatego, że ciągle dotyczy ona mojego syna.
Wiemy wszyscy, co leci w telewizji. Tej misyjnej. Rządowej.
Nie jestem dyplomowanym nauczycielem. Jestem prawie nauczycielem.
Moją obroną na to, co się tam dzieje jest śmiech. Często przez łzy i często z takim wkurwem, że aż boli.
Na dodatek zarzucono mi hejt. Bo biedne te panie tam.
Otóż nie. Hejt to byłby wtedy, gdybym napisała, że pani A ma krzywy zgryz, jest gruba i brzydka, a pani B sepleni. Pani C wygląda jakby miała się porzygać, albo coś ją bardzo boli, a pani D to już w ogóle odjechała, bo nawąchała się bezołowiowej.
Moja ocena dotyczy przekazu merytorycznego. Nauki (to są w końcu lekcje, które mają czegoś uczyć). Błędów karygodnych, które nie powinny być puszczone w eter.
Owszem, ktoś to spieprzył, nie sprawdził, nie zastosował korekty, ani merytorycznej, ani technicznej. Może celowo, w końcu lekarzom zamyka się gęby, to i strajkującym nauczycielom też można. A kiedy jest najlepiej? Kiedy się ich ośmieszy. A teraz wszystkie oczy rodziców skierowane są na wątpliwej sławy naukę online.
Z drugiej jednak strony nie wyobrażam sobie iść do telewizji, czy gdziekolwiek, nawet jeśli mam mało czasu na przygotowanie (do tego jeszcze wrócę) i nie umieć sklecić poprawnie zdania, nie poprawić się, jeśli się przejęzyczę, czy też nie przygotować poprawnie slajdów.
Nie wyobrażam sobie pójść przed kamerę i gadać byle co.
Teraz jest płacz i zgrzytanie zębów, bo nie wyszło na całej linii. Bo ktoś to zauważył, zapewne rodzice siedzący w domu z dziećmi i z przymusu oglądający to gówno, które zaserwowała nam telewizja.
Bo to nie jeden błąd w wypowiedzi, tylko seria błędów, w wielu wypowiedziach, wielu ludzi.
Czas na przygotowanie był zapewne kluczowy. Z tego co czytałam to było praktycznie z dnia na dzień, bez pomocy, bez zaplecza. Ale byli tacy nauczyciele, którzy odmówili! Dlaczego? Bo może mają swoją godność? Bo może nie są z łapanki i nie zgadzają się na wypromowanie swoją twarzą bubla. Dodatkowo, czas na przygotowanie. Nauczyciele występujący przed kamerą nie wyglądali, jakby dopiero co skończyli studia. Nie wiedzą zatem czego uczą? Nie potrafią ze swoich konspektów, które piszą przecież do każdej lekcji, czy tematu skleić sensownego przekazu?
Nie zgadzam się na takie coś. Nie zgadzam się, że należy współczuć tym biednym paniom. Popełniasz błąd, robisz gówno, to nie dziw się, że obrywasz za to, i że to gówno przyklei ci się do podeszwy.
Uczeń za takie coś dostałby pałę, połączoną często z poniżaniem i wyśmianiem przed całą klasa*. Może dobrze się stało?

PS: są też bardzo fajne lekcje, które są bez błędów, ciekawe i nauczyciele dali radę przygotować się do nich. Więc skoro mogli, to znaczy, że można. Nie ma przeproś.
*tak, to się ciągle zdarza. Na przykład przytyki z powodu długich włosów, szczupłej figury u chłopca i jego wygadania. Kiedy nauczyciel ze stażem kilkudziesięciu lat nie ma nic do zaoferowania dzisiejszej młodzieży, poza odpytywaniem, musi się bronić przed trudnymi pytaniami. Czym? Własnie tym. Rzuceniem jednego z uczniów na pożarcie. Bo klasa zapamięta słowa: wyglądasz jak dziewczynka. Albo: Rysujesz? zupełnie jak dziewczynka.




8 komentarzy:

  1. O tak, złote myśli nauczycieli... 'kochanie rysowaniem obrazków na życie nie zarobisz'- zgadnij czym zarabia?
    13 marca w piątek o 19 wyszłam z biura z myślą 'nie mogę narażać ich i siebie', w poniedziałek o 12 poprowadziłam pierwsze zajęcia online. Mam wrażenie, że przygotowywałam się do nich od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja już dawno zrozumiałam, że to nie liczba dyplomów i tytułów robi z człowieka fachowca. Jeżeli sprzątasz kibel z zaangażowaniem i sprawia to radość z dobrze wykonanej pracy, to chwała!

      Usuń
    2. Jest takie powiedzenie 'najbardziej wartościowe jest to, czego nas nigdy nie uczono'.

      Usuń
  2. a ja już nie mam siły....
    ale tylko powiem wam, że gdybym tak poprowadziła lekcje w tv, jak uczę moje dzieci, to by mnie wylali z hukiem z roboty...

    OdpowiedzUsuń
  3. po pierwszych "lekcjach" miałam takie same odczucia jak Ty, Natt, ale potem przeczytałam wywiad z jedną z tych nauczycielek i patrzę na to trochę inaczej, w wielkim skrócie, panie są z Białegostoku, dostały polecenie od dyrektora szkoły ( w domyśle albo to robisz, albo do widzenia), na jakiekolwiek przygotowanie nie miały za wiele czasu, poza tym, pierwotnie te lekcje miały trwać 15 min, przed nagraniem okazało się, że jednak 25 min, czyli musiały jakoś wypełnić pozostały czas, nagrania trwały bez jakiegokolwiek przygowania, kobiety bez obejścia z kamerami, nikt im nie powiedział, jak mają sie ubrać, jak umalować, jak zachowywać, nie było żadnych dubli, poprawek, zaraz po nagraniku taśmy szły do W-wy, bez sprawdzania czy nie ma błędów, bez możliwości skorygowania czegokolwiek, kobiety, po prostu, zjadł stres, a teraz.... mówią, ze boją się wyjść z domu, że czują się zaszczute.... biorąc pod uwagę, co stało się z lekarzem z Lublina bodajże, wydaje mi się, że czasami warto powstrzymać niektóre słowa... nie bronię ani tych kobiet, ani, tym bardziej, samych lekcji, ale warto czasami spojrzeć drugi raz, bo pozory czasami mylą...
    buźka Natt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fryciu, w dalszym ciągu nie zmieniam zdania. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla błędów merytorycznych. Nie ma i koniec. Są nauczyciele, który odmówili. I też o tym piszą. Buźka.

      Usuń
    2. z tym się zgadzam, spokojnych świąt Natt :*

      Usuń
  4. Trochę śmieszne jak ktoś myli ewidentnie obwód ze średnicą. To nie hejt, to wytknmięcie błedu Żenada, nie że się nada :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.