wtorek, 14 sierpnia 2018

[383]. Ta ostatnia niedziela...

I to dosłownie.
Ostatnia zmiana, dwanaście godzin, dopadła mnie w niedzielę. Posprzątałam wszystko jak należy.
Ale to nieistotne.
Kilka rzeczy sprawiło, że zapamiętam ją długo. Że będę wspominać, kiedy będzie mi źle.
Klienci żegnali się ze mną z żalem.
Jeden poświęcił pół nocy, żeby ze mną pogadać jeszcze.
Drugi, prawie się popłakał. I dokładnie wiem dlaczego, bo mi o tym powiedział. I też długo ze mną stał i rozmawiał.
Kilku było autentycznie smutnych.
Wielu pytało, gdzie można mnie będzie znaleźć.
Paru chciało mój numer telefonu.
Jeden z nich wyniósł za mnie bez pytania śmieci. Taki pan, który zbierał butelki, żeby mieć na karmę dla psa. I któremu te butelki zawsze przyjmowałam, bo tak. Bo widziałam jak dba o swoje zwierzę. Bo nie pije.
A ja, słysząc co mówią, miałam mega uśmiech na twarzy, bo było mi bardzo miło.
Fajne to było pożegnanie.
Ale najważniejsza w tym wszystkim jest mega ulga, którą odczuwam.
Odczuwa też ją zapewne jedna idiotka, która znów się ze mną pożarła w przedostatni dzień.
Ale nie zamierzam tego roztrząsać, bo to już nie mój interes.

Teraz raczę się wolnym tygodniem. Intensywnym wolnym tygodniem.
Zaczęłam od umycia podłogi w kuchni. znienawidzonego linoleum, czy innej wykładziny. Nie mogłam na nią patrzeć. Mycie zwyczajne nie dawało nic, poza zmyciem ciut warstwy brudu.
Strasznie mnie to irytowało. Doszło do momentu, że postanowiłam sobie, że wymienię to gówno, nie będę się męczyć. Ale ponieważ na razie nie dysponuję wolnymi środkami, to musiałam czymś to umyć.
Rozwiązanie podsunęła Kudłata.
Nie dał rady płyn do okien (tak, spróbowałam!), domestos, płyn do podłóg to porażka, cif odpadał w przedbiegach, woda z octem sodą i kwaskiem cytrynowym tak samo.
Padło więc na płyn do piekarnika.
Śmiechy - chichy (sprawdź czy nie przepaliło do sąsiadów), a on podziałał! Zeszło pięknie, podłoga jest czyściutka, jak się wprowadziłam to taka nie była.

Mam cudownie czystą podłogę, z kuchni nie chce się wychodzić.
A teraz czas na przemeblowanie.
Od jutra powalczę o przestrzeń.


10 komentarzy:

  1. o matko czy Ty nie umiesz poleżeć i poodpoczywać dogórydupą, po tej orce dwudziestogodzinnej?? tylko zaraz podłogi, przemeblowania, sprzątania...a tu za chwilkę następna robota się przyplącze...dziewczyno, dziewczyno popraw się!!!
    to miłe, że ludzie za Tobą tęsknią :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiesz! Ale ze wzajemnością :P
      Tak, to miłe :)

      Usuń
  2. Czyli otwierasz nowy rozdział. Dobry rozdziiał, bo nawet podłoga dała się wyczyścić. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie mogłabyś po prostu odpocząć przez ten tydzień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z 3 dzieci się nie da, ale o tym następny rozdział...

      Usuń
    2. Łomatkoboska, kto Cię tak urządził?!

      Usuń
  4. Jesoo, podłogę se już umyłaś, teraz posłuchaj muzy, poczytaj książkę i miejwszystkodzieś. Bo Cię dopadnie, jak mnie ipococito?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystko inne mam wywalone, ale spokój i książka i tydzień wolnego, to taki potrójny oksymoron mi się zrobił. Nic ze sobą nie gra. Natomiast ciśnienie mam powyżej normy i zaraz komuś wyjebię, kolokwialnie rzecz ujmując. Ale się trzymam. Jeszcze!

      Usuń
    2. Nie dawaj nikomu satysfakcji rękoczynami. Nie warto. Dla siebie nie warto.

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.