Pomyślę o tym kiedyś.
Bo nie wiem czy to dobrze wrzucać sobie kolejną rzecz do rutyny, kiedy ogarnianie życia chwilami mnie przerasta. Z kolejnej strony byłoby to usystematyzowanie tematu, uporządkowanie, poskładanie, porządeczek w dramowej głowie. Nie nie wiem nie wiem.
Próbuję ogarniać chaos, żeby był kontrolowany, ale marnie mi to idzie. W sensie kontrolę mam, jak zawsze wkładam rękę i wyciągam to czego szukam, czy to z rzeczy, czy to z głowy, ale chciałabym spróbować. Bo nie umiem w systematyczność. Jedyna to psiaszóstarano. To świętość. No, chyba że gad da mi pospać dłużej, ale najczęściej przychodzi mnie osmarkać swoim mokrym nochalem między piątą pół a szóstą. Pasuje mi, bo mało wtedy obiektów do wyrwania mi ręki. Cisza i spokój.
Ale pomijając zwierzęcia, systematyczności brak. A przydałaby się znów, gdyż uczelniane życie zmusza do obecności.
Zapisałam się na szczepienie grypowe. Popytam o inne też przy okazji. A potem spotkanie z moją panią doktor w sprawach bieżących. Depresja, adhd i waga. Z pierwszego leki mnie dość dobrze wyprostowały, ale wydaje mi się, że dawka do zwiększenia.
Coraz bliżej do zanabycia pojazdu. Raz, że to mus, gdyż w poniedziałek mało chwalebny powrót na uczelnię, dwa trzeba Młodego zawozić również. Poza tym oszczędność czasu i kasy, paradoksalnie.
A jeśli o uni chodzi to normalnie masakra. Mieli mi link wysłać do rejestracji, ale nie wysłali. Więc drogą mailową się porozumiałam z ulubioną korespondentką z frontu student - uczelnia, i w drodze tego porozumienia zostałam ręcznie wklepana do rejestru. Ale za tym przyszło trochę zamieszania, bo na platformie nie widziałam, żebym była dopuszczona do tajemnic trzeciego roku. W międzyczasie zmienili wygląd platformy i tfu! Niech ja znajdę tego dowcipnisia! W piątek miała się uaktualnić, czyli miał być plan, moduły w learning zone, a tu dupa. Z łaski pokazał się jeden moduł. I jeszcze z informacją, że poniedziałkowe zajęcia są przeniesione.. Skąd i gdzie nie wiadomo. Nie wiem też w jakiej grupie jestem, bo nie mam planu. Więc w poniedziałek kupię auto. I nie pojadę na uczelnię. W ogóle to zmieniła się nazwa kierunku, doszły mi roboty. Zmniejszyła ilość modułów, bo są cztery. I na razie nie widzę, żeby był jakiś projekt do zrobienia jak rok temu, ale mogę się mylić. Gdyż nie wiem nic. Ciekawie się zapowiada.
Było nie popadać w stupor, nie kupować zepsutego auta i bywać na zajęciach. A tak to teraz powtarza się rok. Trudno się mówi.