Kilka dni temu kazałam kupić Młodemu aspirynę. I pomna tutejszych zwyczajów powiedziałam mu, że jak będą pytać po co, to ma powiedzieć, że na migrenę dla mamy. I co?
Trzy dni łeb mnie bolał, migrenowo oczywiście. Ale że nie wypowiedział tego w aptece, bo się nie zainteresowali, to tylko miałam takie muśnięcie przypominające, żeby sobie uważać.
Od kilku dni też śmiałam się z Młodego. Że kaszle, że udaje, że już niech przestanie się lenić. Oczywiście w formie żartu i nie żeby serio. Wczoraj przyszedł i mówi, że prawie nie mówi. To mu oczywiście pocisnęłam, że zapalenie gardła lepsze niż mutacja i ma taki niski, basowy, radiowy głos.
Taaaa.
Obudziłam się niezbyt. Głosu wydobyć nie mogłam, a jak wylazł to jak z czeluści piekieł. Jakbym noc spędziła na koncercie blackmetalowym i darła japę.
Masz za swoje.
Niczego się nie nauczyłam w tej kwestii. Wiem od podstawówki, że jak nakłamię, że jestem chora, albo boli, to będę chora i będzie boleć. To pewne jak w banku.
Płukanko wodą z solą?
OdpowiedzUsuńJa lubię mieć taki głos, co mi się prawie nie zdarza, bo nie miewam angin, ale że normalnie piszczę, i wiem o tym, i za staram już, żeby to jeszcze zmienić, to jak już chrypię, to pocieszam się, że to bardziej seksi 🤪😄
Nie lubię płukać wodą z solą. I to nie angina. Anginę miałam ostatnio jakieś 18 lat temu przed wycięciem migdałków. Zwykłe przeziębienie. A co do głosu, to niby mam fajny przez telefon, ale nie wiem. Jak się słyszę na nagraniach to jakiś dziwny jest. Niech będzie, że seksi ;)
Usuń