sobota, 6 września 2025

[509]. Egzystencjalne rozkminy.

Przychodzę dziś z głupim pytaniem. 
Z lenistwa ono powstało.
Z powodu mojego niechciejstwa i odkładania, nie chciało mi się wyjąć nowego mydła z szafki.
I tak Młody mnie atakował wyrzutem, że trzeba by kupić nowe.  
A ja twardo, że jest w szafce. Na mydelniczce leżał kawałeczek, potem mniejszy, potem już dwa, bo się złamał. I wtedy na kolejne pytanie Młodego odkrzyknęłam, że przeprowadzam doświadczenie i chcę pierwszy raz w życiu zmydlić mydło do samego końca. Jego zatkało na kilka sekund i stwierdził, że faktycznie, nigdy nie dotrwaliśmy do ostatniej bańki.
I przeczesując myślami swoje życiowe doświadczenia w tym względzie to nigdy nigdzie u nikogo nie widziałam czegoś takiego. Bo albo resztka szła do kosza, albo była przyklejana do nowej kostki i tak znikała, ale nigdy samotnie.
A jak jest u Was?


Mały update. Trzy dni deszczyku, chwilowa ulewka i oto wraca.




PS: Głupie rozkminy to dlatego, żeby nie wpaść w rozpaczanie nad sytuacją współczesnego świata. Ale nadejdzie ten czas.

25 komentarzy:

  1. używam myło w płynie ;-))
    oraz mam taką wielką ceramiczną mydelnicę w kształcie ryby, z ostatkami mydeł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie przepadam za mydłami w płynie, nawet nie wiem czemu. W domu czasem się zbierało resztki i prało skarpety, czy coś, ale właśnie nigdy nie myło się mydłem aż do jego zniknięcia. Zaciekawiło mnie to.

      Usuń
  2. Staram się wymydlić do końca, głównie z powodu lenistwa (nie chce mi się rozpakować nowego mydła :D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to mnie lenistwo dopadło teraz. I zmydlę te resztunie, choćby nie wiem co!

      Usuń
  3. Nie lubię takich mydeł, jeżeli kupuję to tylko pachnące żeby do szafy włożyć, dla zapachu właśnie 🙂 Ostatnio kupuję mydło w płynie, ale takie co wychodzi z butelki w formie piany. To już totalny szczyt lenistwa, bo nawet zbytnio rękoma nie trzeba pocierać o siebie żeby piana powstała 😆🤦‍♀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, ja mam jakiś sentyment do takich. Ale najbardziej lubię białe, bezzapachowe. Ogólnie lubię jak wszelkiego rodzaju myjadła (żele pod prysznic, czy inne szampony) NIE PACHNĄ. Tak samo kremy, balsamy i smarowidła. Taki odchył mam.

      Usuń
  4. Mydło w płynie załatwia sprawę. Kiedy jeszcze używałam tego w kostce, przyklejałam resztki do nowej kostki, ale powiem Ci szczerze, że spokój osiągałam
    dopiero, kiedy się ten frędzel wymydlił😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ale nigdy sam. Więc prowadzę doświadczenie. Mam wrażenie, że TO SIĘ NIE ZMYDLI DO KOŃCA! Mydło w płynie toleruję tylko w publicznych miejscach, gdzie nie przeszłaby kostka dotykana przez każdego. W domu natomiast w płynie lubią wszyscy, oprócz mnie. Młody używał w płynie, ja miałam swoją kostkę. Takie jakieś zboczenie mam.

      Usuń
  5. Uzywam 2 naprzemiennie - w plynie i w kostce:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze, ale to w kostce zmydlasz do końca, czy jednak nie?

      Usuń
    2. Nie,Zawsze zostaje - raz wiecej,raz mniej,ale zostaje. Zdecydowanie jednak wolę takie mydła czyli w kostce.

      Usuń
    3. To jak ja. Mój kawałeczek ma teraz 1 x 2 cm i cienki jest bardzo. Mamy ubaw z tego z Młodym. I coś mi się zdaje, że wyłożenie nowego mydła będzie jak święto narodowe, haha.

      Usuń
  6. I only use liquid soap, it works fine for me. I used to use bar soap but I stopped several years ago. Warm greetings from Montreal, Canada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you very much for visiting. I'm curious how you found me. Hugs from the UK.

      Usuń
  7. Końcówki mydeł ścieram na tarce i wrzucam do miski z wodą do wymoczenia stóp i zrobienia pedicure'u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym zapomniałam. Tak robiła moja babcia. Matka czasem prała w tych starkowanych* resztkach. Albo niektórzy zbierali resztki do takiej siatki plastikowej po owocach i używało się jako mydło.
      * u mnie się tak mówi - to a propos Twojego posta ;)

      Usuń
  8. prokrastynacja przykleiła się do mnie na dobre, więc rozumiem Twoje mydlane eksperymenty u nas mydeł jest zawsze nadmiar, bo każdy ma swoje, mąż nie znosi mojego, jego jest mi obojętne, a córka z wnuczką wybierają jeszcze inne. w efekcie mam całe pudełko resztek, które potem moczę i wykorzystuję przy robieniu stóp. żadna kostka nie umiera u nas samotnie, raczej kończy życie w towarzystwie innych kawałków, trochę jak w domu wielopokoleniowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prokrastynacja zaprowadziła mnie już w takie rejony, że nic mnie nie dziwi. Z wiekiem tylko bardziej się wybija na pierwszy plan. A mydło, cóż. Powoli znika.

      Usuń
    2. z tego powodu zaczęłam kupować małe kostki, miałam takie ulubione, było o zapachu figi i inne, ale moje źródło przestało je sprowadzać i teraz wszedł na salony biały jeleń, bez zapachu.

      Usuń
    3. Biały jeleń rządzi! Ja nie lubię zapachów.

      Usuń
    4. To jak mój mąż, a figa nie była mocna, subtelna, taka delikatność i świeżość, nic ponad.

      Usuń
  9. Mam lekkiego bzika na punkcie mydełek. Nie kupuję, córa przywozi ze swoich wojaży, miałam też z Korei:). Nie grymaszę, niektóre są piękne z wyglądu, inne zachwycają zapachem...Zużywam niemal do końca, mini końcoweczki rozpuszczam.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.