Doszłam do punktu, w którym zbiegają się różne rzeczy. Muszę podjąć decyzje, które wpłyną na moje życie, ale nie za bardzo. W każdym razie jest to czas na ich podjęcie.
Będę musiała poinformować o nich kilka osób i tego obawiam się najbardziej. Reakcji.
Z drugiej strony wiem, że prędzej czy później, będę zmuszona i tak to zrobić. Teraz chcę, bo sprzyja temu czas i zebrane w jedno sprawy, które rozwiązać i poukładać muszę.
Zastanowię się jeszcze nad wszystkim.
A jutro koniec szkoły.
Dzisiaj dowiedziałam się, że jeden z nauczycieli (opiekował się dziećmi w świetlicy) nie zareagował, kiedy kilku chłopaków uwzięło się na mojego syna. kiedy miało to miejsce, Młody powiedział tylko o szturchaniu. Że pan grał sobie w piłkę i kiedy Młody próbował mu powiedzieć o tym co się dzieje to go odganiał.
Dzisiaj dopowiedział co próbowali zrobić wtedy tamci "koledzy".
Zagotowałam się.
Idę z tym jutro do dyrektorki.
Nie odpuszczę. Tym razem będę tym szurniętym rodzicem, który stanie murem za dzieckiem i będzie wymagał. I będę się kłócić z każdym, kto stanie mi na drodze. A jesli to nie pomoże, pójdę z tym do kuratorium.
Koniec.
Dzisiaj muzy nie ma. Dzisiaj jest wk..rw.
Baran, nie nauczyciel! Walcz!
OdpowiedzUsuńwalcz!!! :****
OdpowiedzUsuńI to jest tak zwany słuszny gniew, w takiej sytuacji trzeba za dzieckiem stać murem, ono musi czuć się bezpieczne.(Wstępnie: poniedziałek, wtorek? Lepiej wtorek, ale poniedziałek też OK).
OdpowiedzUsuńnawet nie pytam, co Młodemu zrobili, skoro tak Cię to wkur...ło... daj im popalić, a "belfrowi" najbardziej ...
OdpowiedzUsuńbuziaki ...
Koniec zmowy milczenia. Najwyższy czas, by zacząć egzekwować normalność.
OdpowiedzUsuńmoże na początek z nauczycielem porozmawiaj?
OdpowiedzUsuńi jemu uświadom, jego zapytaj co zrobił w tej sprawie i dlaczego nic nie zrobił?
doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuń