Nie wiem, co poszło nie tak.
Ja wiem, że umiem ściągać nieszczęścia i przewidywać, śnić prorocze sny i mieć przeczucia.
Ale muszę się do czegoś przyznać.
Stworzyłam Chodzącą Zagładę.
Kij wie, jakie geny się skumulowały, albo jakie eliksiry zażywałam, że wyszło to to takie.
No to lecimy z tą opowieścią.
Ja, osobiście, doprowadziłam swoją obecnością do upadku ze trzy firmy. Jeśli nie więcej. Po moim odejściu podupadały, aż kończyły żywot. I to wcale bez mojego rzucania zaklęć.
Jedno zaklęcie podziałało i śmieję się z tego do dzisiaj i będę śmiała dalej. Byłam w ciąży z tą Zagładą, z terminem na już, a ten o którym nie lubię wspominać pojechał se na integrację. Wiadomiks, weekendzik zabaw i uciech. To żem się wkurzyła, spięła i wypowiedziałam w głos, brzemienne, nomen-omen, słowa "obyś ty przez cały wyjazd z kibla nie zszedł". No i stało się. Gnojek się struł i rzygał na przemian ze sraczką cały wyjazd. Jaką ja poczułam wtedy moc! I może wtedy uformowała się Zagłada.
Przez lata był spokój. Aż to dziecko wydoroślało.
Jest skuteczniejsza w unicestwianiu pracodawców, niż ja. Ale to pikuś.
Powiedziała, że szykują się na wycieczkę do Ukrainy. Jeb - wybuchła wojna.
Powiedziała, że planuje zwiedzić Europę autem. Włochy. Jeb - zalało to miejsce.
Była ostatnio w delegacji. Jeb - TRZĘSIENIE ZIEMI zaraz po jej wyjeździe.
Ale powiedziałam jej, że lecę do Korei. Wprosiła się i już zaczęłyśmy planować. JEB - najpierw poleciał prezydent. Mobilizacja. Spadł samolot. Potem pożary. Potem zarwana ziemia. Co chwilę jakieś wiadomości.
Powiedziałam, że nie ma bata, lecę SAMA! I niech ona nawet nie myśli o tym, żeby zawitać do Seulu.
Boję się zdradzić jej jakieś plany, bo na bank coś się stanie.
Tylko jedno nie wyszło. Akurat trafia nie tam, gdzie powinna. A przydałoby się doprecyzować cele...
Ja już się boję wyjeżdżać, bo podczas mojego niepobytu w domu zawsze umiera ktoś z rodziny...
OdpowiedzUsuńAż tak to nie, ale regularnie sprawdzamy wiadomości z kraju...
UsuńU mnie to zjawisko znajome 😄 Mamusia lubi "wykrakać", ja mam czasem "złe oczko" i jak coś pochwalę, to ni hu-hu żeby się nie zrypało 🤪 No nie żebym z tego jakoś nagminnie korzystała, bom nie taka znowu zła kobita, ale jak ktoś mnie podkurzy, to... 🤫
OdpowiedzUsuńI sny tak, zdecydowanie miewam zawsze, czasem mniej lub bardziej prorocze. Babcia też w sny wierzyła, pani matka wierzy i ja też. Jak tradycja, to tradycja 🤷♀️😄
Wykrakać i coś palnąć to jedno. Też to mam. Ale ona to już tylko planuje jechać, to masakra. Jak była ostatnio w Pl to w mieście w którym była co chwilę wypadki. A normalnie spokój. Miałam trzy sny prorocze. Uwielbiam śnić. I mam przeczucia.
Usuń