Wszyscy pierniczą.
Właśnie Kudłata piecze swoje pierwsze pierniki w życiu, od A do Z wszystko robi sama. Moje, te o których było w poście poprzednim, zostały w 7/8 zeżarte. Tak, nie zjedzone, nie posmakowane, nie spróbowane. ZEŻARTE. Okropnie mieć dzieci, które - niewychowane jakieś - wkładając do buzi ciacho pytają z pełną gębą: czy mogę ciastko? Tak jakby po fakcie. Chociaż może to, że pytają w ogóle to jednak jakiś ślad wychowania.
Ale nie ma tego złego. Kudłata złożyła deklarację, że od stycznia, raz w miesiącu piecze ciasto, albo ciasteczka, bo w końcu chce się nauczyć.Już się boję i koniec świata! Bo Kudłata w kuchni to kataklizm! Ale niech tam.
Poza tym końca świata nie może być. Mam za dobry horoskop na przyszły rok. Wobec tego nie życzę sobie żadnych takich. Chociaż jak donosi jeden ze szmatławców, w piątek Hel zostanie zatopiony przez falę tsunami. I jeszcze powiedział to jakiś profesor.
Skąd ludzie biorą takie autorytety i wiadomości?
Nic to, przeżyjemy ten koniec. A potem będzie początek.
Dzisiaj zrobiłam sobie prezent. Tak. W końcu zostałam zmuszona do tego. Stanęłam przed regałem z kremami nadzieńinoc. Mam dwie firmy, którym ufam. I które lubię. Ale nigdy jeszcze nie miałam kremu do twarzy. Takiego z prawdziwego zdarzenia. Zawsze używam minimum kosmetyków. A najlepiej, żeby nie pachniały. Nienawidzę też jak coś zostaje mi na skórze w postaci warstewki. Nie dotyczy to tylko moich przesuszonych dłoni.
Ale nie o tym chciałam. Stwierdziłam, walcząc ostatnio ze skórą, bo przesuszona, że potrzebuję już czegoś.
Stanęłam więc i oglądam regały. A ponieważ zatrzymałam się z postanowieniem nabycia przy regale 70+, zastanawiałam się chwilę dlaczego nie ma nic dla młodszych. Chwilę zajęło mi zaskoczenie trybiku, że to wiekowo podzielone i poszłam dalej. Stanęłam jedną nogą przy 30+ drugą przy 40+. I zaczęłam się wahać. Bo w sumie co. Ciągle jeszcze (przez kilkanaście dni) będę miała 30+. Ale 40 to 30+10, więc też się zalicza, nie?
W końcu pani z obsługi chichrała się za mną, a Kudłata pomogła podjąć decyzję. No i mam na dzień i na noc, dwa, suma sumarum kosztowały razem tyle, co większość pojedynczych. No i oczywiście moje analityczne oko wyłapało kilka zabiegów marketingowych. Oglądałam pudełka dwóch firm. Jedno było ciężkie, drugie lżejsze ale większe. Od razu porównałam pojemność, uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam większe i lżejsze. Mimo, że tyle samo specyfiku w środku.
Dziś próba generalna. Jak mi do rana nie odpadnie twarz, będzie dobrze :)
Jeszcze tylko choinka....
Na dziś:
Sex Pistols - Jingle Bells
Kupić dobry krem do twarzy graniczy z cudem w moim wypadku. No bo jak 40+, to nie wiedzieć czemu firmy ubzdurały sobie, że cera ma być normalna albo sucha. Ja mam mieszaną, nawet tłustą. I co? I nic. Muszę nawilżać, a i tak się świecę jak bułka z masłem.
OdpowiedzUsuńNo ja wzięłam 30+, bo też mam sucho tłustą :) Jeszcze ze skłonnościami do wyprysków. Więc będę testować.
UsuńMhm. Jestem zdecydowanie 40+, ale - jako żywo! - żadnych kremów nie używam, a i najmniejszej potrzeby używania nie odczuwam.
OdpowiedzUsuńJa własnie muszę. I tyle.
UsuńA co do końców świata, przeżyłam ich w swoim życiu już kilka, z czego wnioskuję, że jestem nieśmiertelna, więc pierdzielę :)
OdpowiedzUsuńTo samo myślę o sobie:)))
Usuńnie wyobrażam sobie swojej skóry bez kremu. Pomimo tego, że też mam mieszaną, po umyciu jest sucha i ściagnięta, muszę nawilżac i odmładzać :)))
OdpowiedzUsuńwidzę, że piernikowego ludka Twoja córka zrobiła :))) Będziecie je lukrować?
Ja baaaardzo sporadycznie używałam. Najczęściej balsamu cetaphil, z apteki. Postanowiłam spróbować kremu :) Zobaczymy jak szybko mi przejdzie :)))
UsuńTak, będziemy lukrować, o ile zdążę :). Zrobiła też kilka innych rzeczy, np. swoją dłoń :)
moja Juniorka upiekła ciasteczka kruche i jutro ma zamiar je lukrować, muszę więc wszystko w kuchni załatwić przed południem, żebysmy sobie w drogę nie wchodziły
UsuńNo Kudłata zwykle ma chęci, ale szybko jej przechodzi. Teraz zrobiła sama ciasto i sama upiekła. Dumna jestem :)))
UsuńA, jeszcze jedno. Nie wszyscy pierniczą. Na przykład ja nie! :)))
OdpowiedzUsuńStatystycznie rzecz biorąc, ponieważ ja pierniczę zwykle dwa razy, to Ty też pierniczysz :)))) Nie ma, że nie.
UsuńNie!
UsuńTak :)
UsuńA... w sumie wszystko mi jedno. Jestem zrąbana jak koń po westernie i nawet nie mam siły się kłócić...
UsuńAle i tak nie pierniczę :)))
Wyłącznie pieprzę!!!
:))
Też pikantnie :)
UsuńNie bój żaby, uda się jej na pewno. Moje pierwsze rogaliki drożdżowe bardziej przypominały bumerangi niż rogaliki, nie mówiąc już o tym, że z porcji na circa 30 wyszło 8. Ciastem podstawowym był topielec. Pierników jeszcze w życiu nie piekłam, natomiast pierniczyć potrafię doskonale :) Co zaś do kremów, cóż, zaliczam się do 50+, ale często ze względu na ceny kupuję duuuży krem Nivea nawilżający i mam go na dzień, a na noc już stosowny (tani!) "nocny" krem. Na razie zdaje to egzamin. A, i stosowny kremik pod oczy, ale też szukam większych opakowań, co by na dłużej było. Kłaniam się z kremowo - pierniczym pozdrowieniem... :)
OdpowiedzUsuńja się obawiam, bo wszelkie mazidła powodują zatykanie porów, krosty i ogólnie źle mi z tym, ale muszę.
UsuńPierniczki piekę, proste i uwielbiam :)
Za to topielec mnie interesuje bardzo :))))
To zajrzyj do poczty.
UsuńDziękuję! Spróbuję :)
UsuńKremy... zgodnie z podpowiedzią pani dermatolog kupuję zawsze dla...trochę starszych;-))) choć prawda taka, że poza chyba jedną firmą (mówię o średniej półce cenowej, bo co tam na tej wysokiej to nie mam pojęcia)określenie wieku leci co 10 lat, więc trudno dobrać "trochę".
OdpowiedzUsuńA w eksperymentach kulinarnych Kudłatej to co Cię najbardziej przeraża?
Bo mnie, po takowych Latorośli, totalny burdel, który zostaje już po sprzątaniu przez rzeczoną Latorośl
Właśnie o ten burdel na kółkach po działalności kuchennej chodzi :))))
UsuńTak myślałam. No po prostu jakoś różnie jest rozumiane pojęcie "poprzątana kuchnia"
UsuńOgólnie mam wrażenie, że to ma kilka znaczeń. Gdybyś zobaczyła pokój po posprzątaniu, dziewuchy pokój, na moje: miałaś posprzątać wzrusza ramionami i mówi: przecież posprzątałam. Przy czym co najwyżej kupa rzeczy spod biurka przesunęła się pod szafę.
UsuńNo wiesz, gdy Synuś sprząta to polega to na tym, że podniesie ciuchy z podłogi i wyzbiera plastikowe butelki po napojach. Tym sposobem ciuchy są na meblach i zostaje dostawiony kolejny worek z butelkami.
UsuńZa to Córcia sprzątała (gdy jeszcze była w domu) akcyjnie. Bałagan narastał, narastał aż do dnia, który stawał się dniem cudu: wszystko wysprzątane, poukładane od nowa w szafach i w biurku, nawet listwy przypodłogowe wyszorowane. Następnie bałagan narastał, narastał.... itd
O proszę. Moja też ma takie dni przebłysku. I wtedy wszystko wysprzątane jest. A potem narasta...
UsuńZburzyłaś mój spokój, myślałam, że mam takie wyjątkowe dzieci :)
Chociaż Młody sprząta, nie mogę powiedzieć, że nie. Nawet garnie się do pomocy. Ciekawe jak długo...
No wiesz, jest szansa, że Mu tak zostanie i kiedyś dostaniesz koronę Boskiej Teściowej. A zostać Mu może zgodnie z zasadą, że mój Synuś w w/w sposób zawsze pojmował sprzątanie. I też Mu zostało
UsuńMówisz koronę..? To jeszcze go pourabiam, niech się bardziej stara:)))
UsuńA tak serio, mam nadzieję, że się nie zmieni.
Ja nienawidzę takich mazideł, ale jak mus... To mam jedną sprawdzoną firmę. :)
OdpowiedzUsuńCo do pierników... Z braku czasu skądś wykopałam przepis na pierniki błyskawiczne, takie co to nie muszą leżakować, więc będę je robić na ostatnią chwilę, co by nie zostały zeżarte :)))
Koniec świata... To już parę razy przerabiałam... Nie zanosi się :)))
Ja też nie czuję, żeby coś nadchodziło. Chyba, że mróz :)
UsuńCo do pierników, ja nie mam takich co muszą leżeć. Zresztą, Kudłata opędzlowała kiedyś takie ozdobne, z Torunia... Nic się nie uchowa :)
Ja pewnie też bym je zeżarła :))) Wybitnie słodkolubna jestem :)
UsuńOna wpędzlowała dwa. Obawiałam się o jej zęby, ale dała radę.
UsuńJa, niestety na swoją zgubę, też jestem słodkolubna. Ale walczę z tym, walczę. Uzależnienia są ZŁEEEEEE!!!!
Pojutrze to będzie początek nowego świata. Tak myślę! U was pierniczą, a u mnie nie! W tym roku nie piekę pierniczków i tyle!
OdpowiedzUsuńMyślałam, że mi się śliźnie jakoś, zapomną, zniechęcę...Gdzie tam! Normalnie gorzej niż przy certyfikacie ISO! Kiedy i kiedy.
UsuńKoniec świata nam nie grozi. Skoro moja kuchnia przeżyła :)
DD jestem z Tobą;-)))) Ja też nie.....znaczy ja w ubiegłym roku też nie piekłam i..... no dobra.... nigdy tego nie robiłam
UsuńHihihi:) Ale że pierniczków nie? Czy wogle nie?
UsuńPierniczków, pierniczków;-))))
UsuńAle zapewne masz coś pysznego w zamian :)
UsuńNieeeee. Nie umiem piec, wypiekać etc. Ale ciasto robi ciotka T., męża znaczy. Więc na pewno coś słodkiego będzie. Ale jak dla mnie to się nie upieram, żeby było.
UsuńNo i dobrze. Ja nie lubię na siłę czegoś robić. Szczególnie jak nie lubię. Na ten przykład golonki w żadnej postaci nie ugotuję/upiekę :)))
UsuńW przyszłym roku będę pierniczyć;)Brawo dla Kudłatej:)
OdpowiedzUsuńZainwestuj jeszcze w krem pod oczy;)
Nie wiem czy zniosę :)
UsuńMówisz, że tak strasznie wyglądałam? Zastanowię się :P
Kudłata mnie zaskoczyła. Bardzo pozytywnie. Mimo, że jutro będę musiała ogarnąć kuchnię....
No właśnie... Kiedy mówisz, że jesteś po dwudziestce to nie kłamiesz prawda:) Bo 30+ to bez wątpienia po dwudziestym roku życia, czyż nie ? Też niedługo będę ryczącą czterdziechą. Już w kwietniu:)
OdpowiedzUsuńJak tam kremik...sprawdza się:) Najważniejsze,żebyś czuła się nakładając mazidło kobietą zadbaną:)hehe:)
Ja niestety już w styczniu zaliczę przeskok licznika. I to na samym począteczku. Ale mi to, jak Akularkowi, zgniłym kalafiorem, bo się nie czuję zupełnie i mnie nie przeraża :)
UsuńTo my z tego samego, przecudnego roku! No proszę :D
A kremik...mam mieszane uczucia. Ale może muszę się przyzwyczaić :)