Pędy roślinek, usilnie szukające dobrych warunków do życia, jak na przykład Stefan, który jest trochę wysoko i jak mnie pędem przez łeb, albo suchym liściem nie potraktuje, to zapominam dostarczyć mu życiodajnej wody. Staram się. On też się stara. Przeżyć.
Albo taki gąszcz czosnkowego szczypioru. Świetna sprawa. Wsadziłam do doniczek w sumie 4 główki czosnku, podzielone na ząbki i mam mnóstwo pysznego szczypioru o smaku czosnkowym. Polecam.
Ale generalnie mam na myśli pęd innego rodzaju. A mianowicie pęd ku przyszłości. A raczej pęd ku czemuś. Albo raczej zwykłe szybkie biegnięcie czasu, skrócony dzień, noc zresztą też.
Zaczęło się. Ten tydzień mi się wykluwa w takim właśnie pędzeniu.
No bo tak. Wczoraj jakoś znośnie było, ale z wizją dzisiejszego bladego świtu. Więc już tak miło i sympatycznie nie było, bo od niedzieli padało. Skończyło całkiem niedawno.
No i zerwawszy się dzisiejszego ranka o 5.00 ruszyłam z miejsca. Czyli o 6 autobus. Circaabout o 6:45 na miejscu. I czekanie.
Jako że Kudłata wybiera się do technikum, trzeba było załatwić w medycynie pracy zaświadczenia. Byłyśmy pierwsze. I zaowocowało to jedynie 1,5 godzinną motaniną między gabinetami neurologa, okulisty, pielęgniarki i lekarza ostatecznego, który przyjmuje od 7, miał być na 8, a zjawił się o 8.15.
Neurologa wprawiłyśmy w osłupienie wyborem kierunku (jednego z dwóch, ale oba wprawiają w osłupienie), po czym lekarz ostateczny przeprowadził wywiad z Kudłatą, a mianowicie dialog wyglądał mniej więcej tak:
- o, KSU na koszulce
- .... (jakieś mruknięcie młodej połączone z uśmiechem - nie zarejestrowałam, bo ciężko dzisiaj łapię)
- a glany gdzie kupiłaś?
- w Poznaniu
- a, bo myślałem, że gdzieś tutaj. Jest taki sklep...siódemka, ósemka?
- trzynastka
- a, no właśnie, ale co? Tam nie było? Jakość nie odpowiada?
- no nie
Koniec wywiadu.
Zaświadczenie jest.
No a jutro. Jutro spotykam się z kolegą z czasów liceum. Będzie ciekawie, mam nadzieję.
A czwartek i piątek będą wyjęte z życiorysu, bo mam roboty po kokardki. Na dodatek w piątek już się ukierunkowuję na południe i wybywam w kierunku dworca autobusowego.
A potem to już same przyjemności :)))
Na dziś:
30 Seconds To Mars - A Beautiful Lie
Tak mi gra od kilku dni...
jakby to powiedzieć... nie dziwię sie że lekarz osłupiał :)))) dobrze, że i ja siedziałam :))
OdpowiedzUsuńale powodzenia życzę z całych sił
i w ogóle buziaki ślę takie wielkie jak nie wiem co :***********
Prawda? Ale trzymam za nią kciuki.
UsuńI ja Tobie też :*********************
tak....
OdpowiedzUsuńnie nadaję się ani na lekarza, ani na pacjenta
ale co ;P
A dlaczego?
UsuńNie no, pacjentem być to żadna przyjemność, nie ma co.
nic nie kumam z tego wywiadu :PPP
UsuńAhahahaha:)
UsuńSerio?
spoko, poczekam do soboty żeby dowiedzieć jakież to słowo (kierunek) wprawia tak wszystkich w osłupienie, bo teraz to ja jeszcze jestem w trakcie prac remontowo - renowacyjnych i muszę być w miarę przytomna... :))))))
OdpowiedzUsuńi się nie mogę doczekać już weekendu...
Poczekaj:)
UsuńJesooo, mam nadzieje, że ścian nie przestawiasz??
w sumie to mogłabym wykorzystać chwile, że teściowej akurat nie ma w domu i poprzestawiać co nieco (nawet mam pomysła jak...) ale.... chyba jednak nie, nie zdążyłabym do soboty, a w gruzowisku Was przyjmować nie będę przecież ... ale co nieco jeszcze zdążę... :))))
Usuńjuż się boję!
UsuńTyż mam do czynienia z pędem, ale nie wiem jeszcze jakim (za czym?). jeszcze nie zdefiniowałam. Sobie wywiad oczami wyobraźni wyobrażam... matko, jak ja się nieskładnie wyrażam...
OdpowiedzUsuńAle zrozumiale. Co tam składnia! Na przeciw wieczności!
UsuńA widzisz, ja to zazwyczaj wiem dokąd pędzę, albo dokąd się lenię :>
tylko się nie zaplącz we własne nogi, jak będziesz tak pędzić :))) miłego imprezowania :)
OdpowiedzUsuńAnie nie, nie grozi. Plączę się w nogach tylko w niektórych przypadkach :)
UsuńCzosnkowy szczypiorek? :) Też chcę :)
OdpowiedzUsuńPolecam całym sercem. Przepyszny! A rośnie jak oszalały.
UsuńStary czosnek wsadź w doniczki i ciesz się smakiem :)