sobota, 1 marca 2014

[259] Stan umysłu

Natrafiłam kiedyś w bibliotece na książki Guillaume Musso. Pierwsza z brzegu, kiedy zaczęłam ją czytać, wydała mi się zakręcona, ale z każdą stroną dalej chłonęłam słowa, włożone w zdania. Zdania mówiące o tym, czego doświadczamy, a czego nie zawsze jesteśmy świadomi. Cała opowieść, kanwa, na której autor plecie losy i emocje, uczucia i myśli bohaterów jest jakby mało ważna. Ona jest. Sedno sprawy tkwi w przeżyciach i myślach bohaterów. I nie zawsze następuje happy end. Może raczej nie zawsze jest on potrzebny, i nie zawsze zostanie za taki uznany. Polecam tym, którym myślenie o sprawach duchowych, z punktu działania psychiki człowieka i tego co niektórzy nazywają przeznaczeniem, inni przypadkiem, a ja nazywam zbiegiem okoliczności, nie sprawia trudności i nie jest uciążliwe. Bo czasem kiedy zerkamy dalej niż czubek naszego nosa przestajemy zezować i paradoksalnie potrafimy zerknąć w siebie, a wtedy zmienia się całkowicie perspektywa obrazu.
Ale nie o tym chciałam.
A może trochę o tym.
Nie lubię się żalić. Mało kiedy, jeśli w ogóle, jęczę nad swoim losem. Nie potrafię marudzić.Kiedy dopada mnie taki stan, to trwa on zazwyczaj krótką chwilę, bo zawsze zaczynam drążyć i szukać rozwiązania.
Zauważyłam jak wielką siłę ma umysł człowieka. Jak wielką moc ma myśl i słowa. Jak bardzo kształtuje nasze życie. Obserwuję różne osoby. Niektórym mówię co myślę i staram się pomóc wejść na właściwy kierunek. Innych nie tykam nawet palcem. Wszystko zależy od tego co widzę i słyszę.
Jedni narzekają. Jak to im w życiu źle. Jak to się nie układa, jak to dobijają ich troski dnia codziennego. Jak to brakuje do przysłowiowego pierwszego. Uśmiecham się pod nosem. Bo ci ludzie są biedni.
Bieda to nie stan portfela. Bo gdyby tak było, byłabym bardzo biedna.
Bieda to stan umysłu. I w takim wypadku, jestem szczęśliwa, że mnie bieda ominęła.
Nie mam tego, czy tamtego, ale potrafię się obejść bez. Jestem na tyle kreatywna, że daję radę. Wiążę dwa końce mojej egzystencji i nie muszę napinać gumy. Podejmuję decyzje, czy właściwe to weryfikuje czas, ale to są w końcu moje własne autonomiczne decyzje.
Kiedy inni zastanawiają się czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta, ja będę uparcie twierdzić, że jest pełna w całości.
Nauczyłam się widzieć plusy we wszystkim, kiedy rozpoczęłam drogę do dnia dzisiejszego. Spotkałam mnóstwo ludzi, wirtualnie także, a potem te wirtualne znajomości przekształciły się swego rodzaju przyjaźń. Mam taką osobę w zasięgu telefonu. I ostatnio, kiedy rozmawiałyśmy, powiedziała mi, że do dzisiaj pamięta sens jednego z moich komentarzy. Kiedy właśnie narzekała na to, co się dzieje w jej życiu, widziała same szarości i czernie, napisałam jej coś w stylu: w każdym zdarzeniu, w każdej rzeczy która nas spotyka trzeba szukać dobrej strony. Przyzwyczailiśmy się, że te dobre rzeczy nam się należą od życia, ale nie umiemy ich zauważyć i nie doceniamy tego, co mamy. I jeszcze coś w stylu, że wszystko dzieje się po coś, ale to coś dociera do nas, albo i nie jeśli nie umiemy docenić, dużo później.
I moja Przyjaciółka powiedziała mi, że te słowa zapadły jej w pamięć i pomija to, że sama wzięła się w garść (a nie ma lekko, bo nieuleczalnie choruje), a po drugie jest mi wdzięczna, bo mogła tymi słowami poratować kogoś dla niej ważnego, kto stracił dziecko (samobójstwo). Powiedziała, że zadziałało. Że od listopada człowiek zrezygnowany zmienił się w takiego, jakim był wcześniej. Odżył. Tak jakby wrócił mu sens życia.
Kiedy opowiadała mi to, miałam ciarki i gęsią skórkę. Dla takich chwil warto żyć.
Inna osoba, której kładłam trochę do głowy, ale nie chciałam przesadzić, w końcu sama doszła do ściany. Coś co było niemożliwe, nagle stało się możliwe. Odpadła kula u nogi i teraz tylko potrzeba ułożenia wszystkiego od nowa. To też dobry znak. Trzymam za Nią kciuki i Ona o tym dobrze wie.
Moja osławiona już przeze mnie była szwagierka, podczas  naszej rozmowy po raz kolejny dziękowała mi za bycie cerberem i ładowanie do głowy. Musiała sama dojść do wielu spraw, ale gdyby mnie nie było, do dzisiaj użalałaby się nad sobą, w chorym związku. A tak prawdopodobnie spotkała faceta swojego życia.
Na potwierdzenie mojej pozytywnie zakręconej drogi zadzwonił dziś rano telefon. Dzwonił ktoś ważny, kto uciekł śmierci. Ma cztery bypass'y. Opowiedział mi jak to jest w szpitalu i jak zachowują się chorzy ludzie w jego wieku. Jest dokładnie odbiciem lustrzanym mnie, a może to ja jestem jego odbiciem. W każdym razie myślimy tak samo. I tak jak On zrewolucjonizował oddział kardiologii, tak ja rewolucjonizuję moje życie i życie wokół. Oboje widzimy pełne szklanki.
I mimo, że nasze drogi się rozeszły zawodowo, to coś czuję, że znów się zejdą niebawem na zupełnie nowej, innej zawodowej płaszczyźnie. Cieszy mnie to bardzo. Bo ten facet lubi wyzwania.
Zrealizuję swoje plany, bo tego chcę.

Na dziś:
Bon Jovi - (You Want To) Make A Memory




25 komentarzy:

  1. bo jesteś wyjątkowo wyjątkowa :) jestem szczęśliwa że jesteś blisko... i choć nie terytorialnie blisko - to jesteś blisko ;) buziaki wielkie wysyłam :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, chyba jestem zwyczajna. Może trochę bardziej zapatrzona w funkcjonowanie świata i próbująca zrozumieć jego mechanizmy. Poza tym, całkiem zwyczajnie zwyczajna. Dla jednych szurnięta, dla innych wyluzowana, a jeszcze inni stwierdzą, że nudna do potęgi entej.
      Ale jestem sobą
      :******

      Usuń
    2. ani nudna, ani zwyczajna nie jesteś... jesteś niesamowita! :**********

      Usuń
    3. Zobaczysz sama. Nuda jak nie wiem co :))
      :****

      Usuń
  2. a bo Ty, z tym swoim ADHD myślowym, pozytywną energią, optymistycznym nastawieniem do świata, bogatym doświadczeniem i wielką mądrością, to jesteś po prostu KIMŚ... a dla mnie, to już w ogóle ... dzięki Natthi :*..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuj se sobie samej :) Ja jestem tylko czasem trochę upierdliwa :>

      Usuń
    2. A poza tym to ja Tobie dziękuję. I Ty wiesz sama dobrze za co.

      Usuń
    3. no masz, no i tyle o tym dziękowaniu, że się wzięłam i zgubiłam... wiec chyba podziękuję :))))))))))))

      Usuń
    4. No to....dziękuję i proszę. I dziękuję :)
      Jakoś tak :)

      Usuń
  3. Wiesz... Tak sobie pomyślałam, że trzeba mieć wiele pokory wobec życia,żeby zauważyć to, co dla innych niedostrzegalne i spokojnie czekać na to, co dla innych nieosiągalne.
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba nie jest pokora. To jest pogodzenie się z niezmienialnym i współdziałanie ze Wszechświatem w zgodzie z jego rytmem. Nie umiem zbawić wszystkich, bo niektórzy nie potrafią słuchać. Też kiedyś nie umiałam...
      :****

      Usuń
  4. i mnię znowu podbudowałaś :)))) biorę się od nowa za pozytywne myślenie i programowanie i są pierwsze efekty :)
    fajnie, że o tym napisałaś i że tak myślisz :0
    buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skąd wziąć tyle optymizmu? Ba, nawet nie musi być aż tyle, połowa by mi wystarczyła. Pół szklanki i pół szklanki to cała szklana ;-))

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem skąd. Może ze zrozumienia siebie. A może genetycznie mam inaczej skręcony łańcuch DNA :) Chętnie się dzielę z tymi, którzy tego chcą :)
      Pozdrawiam serdecznie.
      PS: Pięknie tam u Ciebie, będę zaglądać :)

      Usuń
    2. Zapraszam serdecznie, miałam nadzieję, że zajrzysz :)
      Lubię pozytywnie zakręconych, bo mnie czasem skręca, ale w drugą stronę. Choć to nie reguła, ale bywa...

      :*

      Usuń
  6. Już raz mnie naprostowałaś i sprzedałaś trochę tego światła. Rób to dalej :) dzisiaj zaczynam nową rzeczywistość, nieco trudniejszą, od poprzedniej, ale... nie ma rzeczy niemożliwych! Po prostu trzeba zebrać dupkę w sobie, spiąć pośladki i iść na przód z wypiętym dumnie cycem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo nie ma rzeczy niemożliwych. I już. A te takie zmiany, to wiesz co.
      Będę prostować i oddawać trochę tego światła, wedle życzenia :)
      :***

      Usuń
    2. Tak, tak, tak! Serio, dobrze działasz :D

      Usuń
    3. Jak plasterek :) Jak się przyczepię to trudno odkleić :>

      Usuń
  7. Natthimlen
    "Zauważyłam jak wielką siłę ma umysł człowieka. Jak wielką moc ma myśl i słowa. Jak bardzo kształtuje nasze życie" - tak. Święta prawda!
    ***
    Wychodzę założenia,że każdy również dostaje od życia to, co jest mu najbardziej potrzebne i czego faktycznie oczekuje. Obecnie potrzebowałam takich słów i ogromnej siły z nich płynącej. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.