Blondynka, nawet farbowana na inaczej, zawsze blondynką zostanie.
I chociaż blond mój trwał jedynie przez moich pierwszych 10 lat życia, a potem stał się kolorem zwanym szatynowy, zwanym przeze mnie mysio-szaro-burym, znienawidzonym, to jednak wcześniej blondem był. Kiedyś tam, ale był.
Teraz to już siwizna skroń mą przyprószyła, ba, obsiadła cały czerep, ale to nie zmienia faktu, że ten blond pokutuje. A raczej natura walczy o przetrwanie. I na nic nie zda się posiadana wiedza, umiejętności, ani insze zabiegi.
Otóż.
Zabrałam się za...prasowanie papieru. Nie nie, jeszcze tak źle ze mną tak nie jest, żebym prała papier i go prasowała, nie myślcie sobie. Ani aż tak oszczędna, żebym żałowała na nowy. Papier do drukarki prasowałam. I taki w kratkę też. Bo...
dygresja: czasem, nawet częściej niż czasem, tworzę prace w stylu vintage. Najczęściej mają one wyglądać na zdygane przez czas i los, oczywiście są nowiutkie, nówka funkiel, ale mają wyglądać.
Do tego wykorzystuję różnej maści procesy i preparaty, ale o warsztacie opowiadać nie będę.
koniec dygresji.
..właśnie zachciało mi się zrobić pracę retro.
I tak sobie wczoraj wieczorem włączyłam żelazko, zabieram się za prasowanie i....niespodzianka. Włącza mi się i grzeje, dokładnie 2 sekundy, po czym długo nic. Zdębiałam. W sobotę działało! Pokręciłam termostatem, czyli tym tam pokrętłem, ustawiłam i...nic. Kolejna próba i nic. Osiwiałam bardziej. Bo mimo, że żelazka nie używam na co dzień, wręcz od wielkiego dzwonu, to jednak akurat wczoraj było mi potrzebne. Zdążyłam wieczorem się załamać, pośmiać, a dlaczego to za chwilę, oraz załatwić sobie drugie.
Dzisiaj wracam po południu, biorę żelazko do ręki i myślę (logika normalnie aż boli): włączę, może się naprawiło. Po czym trzymam to włączone żelazko, i coś mi nie pasuje. Kręcę termostatem i doznaję olśnienia. Przecież ustawiam go o 180 stopni źle.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że mam to żelazko jakieś siedem lat! Prasowałam setki razy i zawsze ustawiałam dobrze!
Cóż więc się stało?
Ano nie wiem. Mam wrażenie, że blond mi się odzywa.
A dlaczego się śmiałam? Bo ostatnio padła mi suszarka do włosów...Bez suszarki jak bez ręki. Ale dostałam nową od cioci. I od niej też leci do mnie drugie żelazko. Za nic w świecie nie przyznam się, że to moja indolencja, a nie czarna seria.
A zaraz....sprawdzę, bo może suszarka też działa...
Na dziś:
Pearl Jam - Even Flow
Od wczoraj siedzę w grunge'u. Aż zapragnęłam znów mieć kraciastą koszulę flanelową!
:) Zdarza się, nawet najbardziej farbowanej blondynce. Suszarkę sprawdź. Mnie rzekomo wysiadła, by po 5 minutach cudownie ożyć. One mają blokadę przegrzania. Kiedy za długo suszysz, blokada włącza się i ... panika-zepsute:)
OdpowiedzUsuńWiem, że ma zabezpieczenie termiczne, ale ona nie zadziałała zanim zaczęłam suszyć :)
Usuńno właśnie miałam Ci zasugerować, żebyś suszarkę też sprawdziła blondyneczko :))))
OdpowiedzUsuńTy mnie tu od blondynek nie wyzywaj, bo to zamierzchłe czasy i prehistoria wręcz :) A suszarce prawdopodobnie przerwał się kabelek :D Naprawię :) Będą dwie, hehehe :)
Usuńja od dziecka piękny blond posiadałam, który przeszedł dokładnie taką samą ewolucję jak Twój, by stać się myszowatym siwym (bo żeby to chociaż gołębim... albo platynowym... ale nie, myszowatym i już ...) ... i żeby nie być gołosłowną, że ów blond posiadałam, na dowód przytoczę większości znaną opowieść o sprawdzaniu przepływu prądu w ładowarce za pomocą własnego języka... prąd był :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja nie mam takich zapędów :)
UsuńOj, a ja swoją wyrzuciłam... kuźwa, może też działała ;)
OdpowiedzUsuńHaha:)
Usuń:DDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńmam w domu dwie suszarki ... na wszelki wypadek na czas Twojej wizyty jedną schowam... żelazko zostawię bo najwyższy czas już kupić nowe, ale dopóki działa .. sama wiesz :))))))))))
Ale suszarkę to załatwiła chyba Kudłata, po czym cichcem odłożyła, a na kukułcze jajo ja się natknęłam. Nic nie musisz chować, bo jakby co od razu naprawię :) No i jakby co mogę swoje żelazko zabrać. I suszarkę :PP
Usuńno właśnie nieeee :))) żelazka potrzebuję nowego... koniecznie :) a suszarki mam dwie :)) przywieź tylko i wyłącznie swój cudowny optymizm :********
UsuńZdarza sie w najlepszych rodzinach z fortepianem:))) Ja kiedys nie potrafilam wlaczyc odkurzacza i nawet mialam zadzwonic do Wspanialego do pracy po instrukcje, ale sie w pore opamietalam, ze kto jak kto, ale Wspanialy nie powinien o tym wiedziec:)) Zadzwonilam do kolezanki i ta mnie uswiadomila, ze widocznie odkurzacz skoro robi halas a nie ciagnie jest ustawiony na waz a nie szczotke podlogowa. Miala racje, ale kto by sie na tym znal:)))
OdpowiedzUsuńMoja kochana! Tyś PRAWDZIWA KOBIETA! Prawdziwa. Mrugam zalotnie rzęsami i nic więcej nie powiem, hi, hi, hi....
OdpowiedzUsuńMi się zdarzyło 2 razy w życiu być blondynem. Raz około 2 miesięcy innym razem z pół roku. Raz z wyboru a raz bo tak wyszło. Nie czuję się z tego powodu jakoś gorzej :-)
OdpowiedzUsuńJa powoli też staję się blondynem ... cóż łeb siwieje i tego nie zmienię :) A w głowie ciągle MAJ ;)
OdpowiedzUsuń