A to było tak.
W me skromne progi trafił Artysta, wiek 9 miesięcy. Jak na Niemca przystało, na imię ma Teufel. To jedyne, jak na razie, moje ukochane słowo w języku niemieckim. No i Artysta uwielbia malować (ściany) oraz wykonywać różne instalacje przestrzenne, szczególnie z recyklingu (karton, cegły, plastik - wsio ryba), w którym jest Mistrzem. Do dzisiaj podziwiam jego zacne dzieło na ścianie w technice błotno-monochromatycznej, kiedy zakładam buty.
No i ten Teufel, o minie aniołka, skradł serca nasze. Ponieważ zagościł u mnie tylko na dwa tygodnie w zeszłym roku, popadliśmy w stupor i marazm, poprzecinany biciem się z myślami, argumentowaniem na nie oraz plusami dodatnimi.
I tak jak kiedyś na spontanie przyjęłam pod swój dach kota, co zapoczątkował uzwierzęcenie rodziny, tak w trzy sekundy psipadkiem znalazł się u mnie oficer, Major, kolejny Niemiec, ale ten to już w wieku zacnym, obecnie 3 lata. Ten jest grzeczny w domu, ale na dworze szatan.
No i tak sobie żyjemy pod wspólnym dachem. Zostałam jego Alfą i Omegą, mnie gnojek budzi i wyciaga na spacery.
Dwa tygodnie temu ganiałam się z nim po chacie. On mnie zaczepia ja go gonię, on ucieka do pokoju Młodego i czeka na zabawę. Ale że gotowałam coś akurat, to tylko chciałam go pogonić. No i pogoniłam tak cudownie, że małym paluszkiem znalazłam ikeowski stołek. Najpierw się śmiałam, bo nawet jakoś ekstra nie bolało. Ale jak zdjęłam skarpetkę i chciałam naprostować to się okazało, że paluszek się wygł wziął i już został w tej pozycji dziwnej. Śmiałam się, że mam chwytny.
I hahaha pochwaliłam się Kudłatej i mojej siostrze, hahaha. Kudłata mnie zjechała od góry do dołu, że mam jechać na A&E, tutejszy SOR. Dobra dobra, dokończę odcinek i pojadę.
Pojechałam, spędziłam tam sześć godzin, w tym był triage, rentgen i lekarz. Gipsu nie ma, zabandażowane tylko palce i przykazanie, że nie chodzić, a jak już to na pięcie. Bo pękłam sobie kość, od strony międzypalcowej. Bez przemieszczenia.
Psy kontuzjują.
Ale bez nich to jakoś tak smutno. Wręcz zastanawiamy się z Młodym, jak mogliśmy żyć bez psa.
I pewnie, wiele planów mi to zawaliło, bo teraz podróże będą się wiązały z wożeniem tego potwora, ale z drugiej strony moja antyspołeczność ma uzasadnienie.
Oraz nie potrzebuję dzwonka.
I mam respekt na dzielni.
Teufel i jego dzieło
Major
PS: Teufel to najmłodszy syn Kudłatej. Po króliku, kocie i wężu. Major to mój domownik.
Ona piekne no piekne powiem ci. Zakochałam się od razu. A jeśli chodzi o małe pakcecto jestem ekspertką malam połamane trzy...
OdpowiedzUsuńObstawialiśmy, że wybity. Ale jednak jakims cudem na zdjęciu dojrzeli złamanie. Ja tam im wierzę.
Usuńpisałam telefonem i widzę, że dramat...jakby połamania chyba nie można pomylic, bo noga jak bania i wylewy duże.
UsuńNo ja mam pękniętą kość i lekko mi spuchło. No i siniak tak, pojawił się jak siedziałam w poczekalni.
UsuńZ takim Niemcem to pewnie i ja bym się dogadała😉 Kuruj paluszek, bo siedzenie w domu wiosną szkodzi na głowę😂
OdpowiedzUsuńNa głowę to już mi nic nie zaszkodzi. Ale wczoraj się przeszłam w asyście na krótki spacer z piesełem i było średnio. Miałam nadzieję, że już mogę, ale jeszcze nie.
Usuń