Przyjaciel od serca.
Prawdziwy przyjaciel.
Szukałam sobie mądrości na temat przyjaźni. Sprawdzam swoje przekonania o niej. Próbuję opisać czym jest dla mnie i czego oczekuję, a co daję sama.
Wniosków mam kilka.
Przede wszystkim taki, że skończyłam z nastawianiem się na przyjaźń już dawno. Nie oczekuję od nikogo poświęcenia i wzajemności. Za dużo rozczarowań mnie spotkało. Nie zmieniły one jednak mojego podejścia do sprawy i dalej skakać w ogień będę, aczkolwiek...z gaśnicą.
Czy przyjacielem jest się cały czas? Zaczynam mieć wątpliwości. Może raczej od przypadku do przypadku. Wtedy widać, kto jest otwarty na drugiego człowieka. I wcale nie musi tej otwartości potwierdzać zjedzona razem beczka soli, ani znajomość od podszewki. Wyciągam rękę i do takich, których znam wcale nie tak mocno, jakby sugerowała definicja przyjaźni.
Może to naiwność. Bo skoro nie znam, to skąd mam wiedzieć, czy moja pomoc jest potrzebna i mnie ten ktoś nie oszukuje?
Ano polegam na intuicji. I jak mogę pomagam. Słowem, opierniczem, gestem, materią, czym potrzeba. Czy można mnie nazwać przyjacielem? Kwestia słownictwa jest bardzo płynna. Czy ważne jest jak nazwiemy osobę, która tkwi przy nas i wspiera, kiedy potrzebujemy tego? Czy patetyczne zwanie przyjaźnią jest nam potrzebne?
Chyba nie. Dla mnie nie jest. Bardziej skupiam się na tym co czuję.
Nauczyłam się szybko pozbywać uczucia żalu i rozgoryczenia, kiedy ktoś, na kogo liczyłam, wystawia mnie do wiatru. Szukam rozwiązań i pomocy niekoniecznie u przyjaciół. Bo coraz mniej osób mogę tak nazwać.
Zresztą nie o słowa chodzi. Kiedy czuję przyjaźń to ją czuję. I jest moja.
Czy przyjaźń musi być obopólna?
To mnie zastanawia od jakiegoś czasu. Czy żeby uznać kogoś za przyjaciela, to on też musi uznać mnie za swojego przyjaciela? Może wcale nie?
Tak naprawdę myślę, że na wszystkie te pytania nie ma jednej odpowiedzi. Każdy przyjaźń traktuje po swojemu. Każdy inaczej ją czuje. I dla każdego z nas jest ona czymś innym.
Na koniec wierszyk (tak jak ja go pamiętam), najczęściej wpisywany do pamiętników w moich czasach:
Tym co wiele o przyjaźni prawią,
nie ufaj, bo w potrzebie oni Cię zostawią.
Lecz tym ufaj i weź ich ze złotem,
którzy są przyjaciółmi i nie mówią o tym.
Na dziś:
Marillion - Sugar Mice
A tak mnie naszło. Kocham TEN Marillion.
Na cześć przyjaźni, która jest dla mnie bardzo ważna w życiu, mogłabym pisać peany i nie zamierzam tego robić, bo zajęłabym Ci cały Twój blog. Nie znałam zacytowanego przy końcu wierszyka i powiem Ci, że spodobał mi się ostatni wers. Tacy właśnie są przyjaciele.
OdpowiedzUsuńNo bo chyba ważniejsze jest, że przyjaźń jest i istnieje, jakkolwiek ją nazwać. Niż pisać peany i się rozdrabniać...
UsuńWierszyk namiętnie wpisywany do pamiętników, a także omawiany na polskim w podstawówce :)
Coś podobnego!
UsuńWygląda na to, że mam braki w wykształceniu ogólnym :(
No proszę! :)
UsuńNie wiem, czy naprawdę miałam przyjaciela czy przyjaciółkę. Było kilka fajnych znajomości dosyć długich, a potem , jak mówisz, wystawiano mnie do wiatru a ja... nie dam sobie grać na nosie. Trudno. Teraz chyba mam przyjaciela- Jaskół. Taaaaa, mój mąż jest moim przyjacielem.
OdpowiedzUsuńNie ilość a jakość. To ważne. W każdej dziedzinie.
Usuń:*
O przyjaźni można bez końca. Tej prawdziwej i tej, na której się zawiedliśmy. I każdy ma tu swoje indywidualne odczucia.
OdpowiedzUsuńA Marillion... genialny
Temat rzeka.
UsuńMarillion genialny, ale, dla mnie-zaznaczam!, tylko ten z Fishem.
potrafisz być wspaniałym przyjacielem, a ja bardzo sobie cenią Twoja pomoc słowną, dzięki Natthi ... :-*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńLeslie ma rację. Pewnie każdy z nas ma za sobą rozczarowanie, co nie zmienia faktu, że przyjaźń jest dobrem cennym. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jest.
UsuńPozdrawiam
przyjaźń to taka miłość, tylko bez seksu :)
OdpowiedzUsuńA z tym pozwolę sobie się nie zgodzić. Nie wszystkich kocham.
Usuńmoże dlatego, że dla mnie przyjaźń to coś bardzo, bardzo ważnego i choć mam 40 lat, to przyjaciela mam jednego. reszta to jednak bardzo dobrzy kumple :)
UsuńMam identyczne przemyślenia... :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest...;)
Usuńlubię Twoje opiernicze, ale i czasami pobłażanie. nie zmieniasz mnie na siłę, tylko próbujesz, nakłaniasz, a najważniejsze, że starasz się rozumieć. po prostu jest mi dobrze wiedzieć, że jesteś gdzieś tam.....
OdpowiedzUsuńbuziaki :)
Ale ja nie mam zamiaru nikogo zmieniać:) Co najwyżej wskazuję inne możliwości.
UsuńA je dziękuję Tobie za to, że jesteś :*
wierzę w przyjaźń, ale niestety, dwukrotnie sprawdziłam, jak trafne jest prawdziwe jest też powiedzenie, że gdy mu pożyczysz- stracisz i przyjaciela, i pieniądze..
OdpowiedzUsuńWszystko jest względne. Widocznie nastąpiła weryfikacja i wcale przyjaźnią ów stan nie był, a jedynie wydawało się, że jest...
UsuńO rany, ja też kocham TEN Marillion, bo ten nowy to już do dupy!
OdpowiedzUsuńw wierszyku samo sedno :))
OdpowiedzUsuń