Idę z prądem, czasem dla odpoczynku daję się ponieść.
Dzieci są różne. Jedne mają nadmiar energii, inne wręcz odwrotnie. Jedne są ułożone i grzeczne, inne mają milion pomysłów na godzinę i buzie im się nie zamykają.
Definicja dziecka niegrzecznego? Nie wiem. Z góry ostrzegam. Czy jest nim takie, które lata, krzyczy i zwyczajnie wytraca energię? Nie wiem. Czy takie, które zanurzone we własnym świecie nie zwraca uwagi na polecenia rodziców? Nie wiem. Czy takie, które ma w nosie rodzicielskie upominanie? Tego też nie wiem. Dla mnie niegrzeczne jest takie, którego nikt nie uczy, jak powinno się zachować. Co wolno, a czego nie.
Według mnie to wina rodziców.
Dziecko jest człowiekiem i jak do człowieka należy się odnosić. Nie jak do naszej własności. Musi znać konsekwencje i ponosić kary. I bynajmniej nie mówię o laniu. Choć czasem, wierzcie mi, moja bezsilność sięga zenitu i mam ochotę pierdyknąć w przemądrzały łeb. Tyle, że przemądrzały jest przez mnie. Było gówniarza uczyć? To teraz mam.
Ale nie jest niegrzeczny. Czasem zamarudzi przy ubieraniu i jak mnie szlag trafia to wrzasnę. Czasem ma długie ruchy, a tu trzeba lecieć, to też muszę pogonić. Czasem strzeli focha, że tak szybko po niego przyszłam. Ale nie robi mi scen w sklepie, że coś chce. Nigdy w życiu nie miałam problemu z wytłumaczeniem dlaczego mu nie kupię tego czy tamtego. Zawsze się pilnuje i zadaje milion pytań.
Młody miał w przedszkolu kumpla. Trzymali się razem: Młody ułożony, słuchający, grzeczny i poważny, kumpel - problemy z wymową, bardzo poważne, a ponieważ nikt go nie rozumiał, wściekał się i lał inne dzieci, nie słuchał pani i każda sytuacja była dla niego stresowa. Ale Młody z nim rozmawiał. Rozumiał jego półsłowa, dźwięki jakie wydawał, bronił. Kiedyś na podwórku kupiłam im lody. Patrzę, kumpel papierek sru na ziemię, butelkę po piciu tak samo. Zawołałam chłopięta i mówię: pamiętacie zajęcia o ochronie środowiska? I potoczyła się opowieść. Bez wskazywania: TY RZUCIŁEŚ MASZ PODNIEŚĆ. Chłopaki na zmianę mówili co pamiętają. I w końcu kumpel wstał, podniósł butelkę, papierek, i jeszcze dodatkowe inne i wrzucił do kosza. Może miałam więcej cierpliwości i czasu. Może mi się chciało. Ale tak to działa. Nakazy, zakazy i inne sposoby represji, owszem, zadziałają. Chwilowo. Ale można to zrobić inaczej. U tego kumpla miałam posłuch, jak mówiłam, że ma iść, bo mama go woła (na mamę nie reagował) to szedł.
Dlatego nie oburzają mnie dzieciaki jak z Surowych rodziców. Bo to nie ich wina. Pod ścianą ustawiłabym rodziców. Którzy potem piszą w listach, że kochają te dzieci, że chcą, żeby było dobrze. Dlaczego dopiero wtedy? I nie przekonuje mnie wymówka, że nie ma czasu, wszyscy zarobieni, gonitwa za pracą, pieniądzem i przecież wszystko dla tych dzieciaków. Czy naprawdę wszystko? Czy ktoś zapytał czego tak naprawdę te dzieciaki chcą? Oglądałam kilka z tych odcinków, kiedyś tam. I zawsze, ale to zawsze widać było, że oni potrzebują ciepła, miłości, rozmowy o ich problemach, dyskusji jak równy z równym.
Może ten program powinien nazywać się Surowe dzieci? Bo to one są sędziami dla własnych rodziców.
Na dziś:
Turbo - Dorosłe dzieci
Natt, napisalas dobrze o dzieciach i mlodziezy, zgadzam sie z Toba, nie rozumie rodzicow co uwazaja ze szkola czy moze wczesniej przedszkole wychowuje ich dzieci a oni sa zupelnie zwolnieni, nawet nie czuja sie zeby dac dobry przyklad swoim zachowaniem.
OdpowiedzUsuńTutaj w Australii wedlug mnie przesadzaja ze dzieci wszystko moga, zeby nie mialy stresu, niewiele jest zakazow a duzo wolno, ale ogolnie dzieciaki sa ok. Teresa
Widzisz, nie rozumiem idei: wszystko wolno. I to, że nie mają stresu w wieku dziecięcym i młodzieżowym, nie znaczy, że go nie będą miały w dwójnasób w wieku dorosłym, bo zycie samodzielne rozpieszczać nie będzie. Pozdrawiam Cię serdecznie Teresko :)
UsuńBrrrr!
OdpowiedzUsuńWiedziałam.
UsuńJa też! :)
UsuńOstrzegłam na wstępie! Trzeba było nie czytać :)
UsuńWięcej nie będę, ślubuję uroczyście.
UsuńTo Ty kilka razy czytasz jeden post? Twardzielka :>
UsuńBywa, bywa... Czasem mi ktoś miód na serce wyleje swoim tekstem i wtedy wracam do niego po kilka lub kilkanaście razy.
UsuńA chyba że tak. Może jakimś szyfrem ostrzegać Cię będę, żebyś nie czytała, bo temat nie dla Ciebie?
UsuńNie, dziękuję - jeszcze się we mnie telepią resztki przytomności i póki co, jestem w stanie sama dokonać wyboru :)
UsuńNo dobrze, ja tylko nie chciałam, żebyś się męczyła :)
Usuńczym skorupka za młodu, stare mądre przysłowie, bardzo narzekamy na nasza młodzież, ale młodzież jest taka jaką wychowali rodzice, nikt obcy tak naprawdę nam dziecka nie wychowa.. pod jednym z postów napisałam, że nie mogłabym być nauczycielem bo albo palma, albo kałach.. ale nie przez dzieci, bo dzieci to taki produkt już częściowo uformowany, który do szkoły odstawiają rodzice ze swoimi mądrościami.. kiedyś tak można było się starać dziecku coś przekazać, nauczyć w szkole, obecnie rodzice związują ręce, na dodatek prezentując pozę roszczeniową.. tak jakby ślepo stojąc po stronie dziecka starali się nadrobić swoje zaniedbania.. dlatego podziwiam ludzi którzy starają się ogarniać to towarzystwo w placówkach, i wiem, że bez powołania nie ma mocnych.. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nauczyciele, nie wszyscy też, ale to inna sprawa, starają się jak mogą. Ale to nie do nich należy wyłożyć dzieciom zasady i nauczyć ich respektowania tych zasad. Więc wracamy do konkluzji: wina rodziców.
Usuńzawsze...
Usuńwiesz ja zawsze mówię głośno, że wolę najgorsze dzieci niż ich rodziców!! Jazzu ja ogarniam to towarzystwo))))))))))))
OdpowiedzUsuńi właśnie miałam wczoraj rodziców u dyrekcji mej na skargę))))))
na mnie))) no cóż i tak bywa hehehe
wiem, że ogarniasz, Twoje powołanie emanuje z najmniejszej komóreczki;-)
UsuńOtóż własnie, rodzice są głównym powodem dla którego świat narzeka na dzieci. A to przecież taki łatwy materiał do formowania! Tylko trzeba tego chcieć :)
UsuńChylę czoła przed Tobą T., mam nadzieję sama troszkę się zaangażować w działania plastyczne z dzieciarnią, ale wszystko w swoim czasie.
Buziak:*
Ty tak nie chylaj czoła Nat)))bo ja podła baba jestem )))) bardzo i nadpobudliwa!!
Usuńściskam
Ale wiesz, że takich nauczycieli i opiekunów na różnych zajęciach bardzo lubiłam? Większy posłuch i respekt, oraz wzór do naśladowania. Bardzo nie lubię rozmemłanych i przesłodzonych. :)
Usuń:*
przyznam że raz jedyny w dupsko dostał pierworodny , ale to bardziej na ocknięcie się , a było tak :
OdpowiedzUsuńmoje dzieciaki nigdy nie histeryzowały , zapewne z braku potrzeby .Ale , ale gdy pierworodny miał dwa lata , jego roczny brat trafił do szpitala .Listopad , mokro , zimno wracam z pierworodnym ze spaceru a ten fik na glebę i japę wydziera że chce liść z drzewa .Nic nie pomagało i prośby i groźby.wpieniona byłam na maksa , wzięłam krasnala pod pachę i zaniosłam do domu .Przytulony do misia brata usnął. Wieczorem zaczął walić w drzwi wyjściowe , a gdy nie było reakcji klasyka histerii , czyli leżenie, kopanie i darcie japy.wtedy dostał jedynego w życiu klapa .wcześniej nie chciał nic do nas mówić , a gdy dostał , zaskoczony oznajmił : ma DUDICZKA ( niema DUDICZKA CZYLI BRATA).
Natomiast program ,, surowi rodzice " jest nakręcony przez idiotę we mgle . Same absurdy , same nie realne zachowania . Rodzice nie sprawdzeni i nie przygotowani . Przez tydzień nie można zrobić nic dokładnie- to jest bardzo długi etap .
Hmmmm...nie wiem czy się przyznać. Kudłata miała ze mną źle. Powielałam schemat mojej matki. Ale przyszło opamiętanie, zrozumienie WŁASNYCH problemów i zaniechanie złych zachowań. Jestem z tego dumna i blada, bo wiem ile krzywdy zaznała. Młody dostał jednego klapsa, zrobił oczy jak spodki i zapytał dlaczego go uderzyłam. Wyjaśniłam mu swoją niemoc i jego zachowanie, po czym oboje się przeprosiliśmy.
UsuńSamego programu nie śledzę. Gdzieś w pierwszej serii chyba obejrzałam ze 3 odcinki. A to tylko dlatego, że Kudłata podjęła temat. I też był to przyczynek do rozmowy na temat stosunków rodzinnych. Nie lubię programów, które nic nie wnoszą dla większości społeczeństwa. Bo przypuszczam, że większość ludzi mówi: jakie te dzieciaki straszne, dobrze, że moje są inne. Nikt nie widzi problemu głębiej. I dodatkowo jak mówisz: każdemu wydaje się, że zgłosi się do programu i w tydzień zrobią z dzieci aniołki. Masakra.
Oj dzieci są przeurocze, zwłaszcza cudze płci żeńskiej i jak już mają tak ze 20 lat :)No mogą trochę więcej też mieć :)
OdpowiedzUsuńA utworek naprawdę .............. lata mojej młodości ehhhh wspomnień czar :)
O takich dzieciach to stanowczo nie rozmawiamy :> Poza tym, niech no tu przyjdzie Frytka, to Cię pogoni, zobaczysz :P
UsuńA utworek, cóż młodość :)
Oj tam no wiesz ja z po prostu wolę tę bardziej starszą nieco młodzież:)Lepiej się dogaduję niż z tymi maluchami, no bo........ tę starszą młodzież też trzeba hmm wychować prawda :)
UsuńOj tak to prawie taki protest song był!!
Przemilczę, ten wiek :>
UsuńA który z utworów tamtych czasów, nie był protest songiem? To były czasy!
No jak który?? Grupa Bolter i daj mi tę noc, przerabiane przez złośliwych na daj mi w tę noc :)
UsuńA czasy były oj były przeżyj to sam Lombardu cudne !!
ja Ci Desper dam cudze dzieci płci żeńskiej w wieku lat 20-tu!!!... do domu, ino raz, tam pogadamy!!! już ja Cię wychowam i nie będzie to bezstresowe wychowanie :)
UsuńEeee yyyyyy wiesz chodziło o wychowanie młodzieży!! No już lecę lecę :)
UsuńAle Bolter (byłam na koncercie) To nie protest song, ale kultowa muza! Jakby nie patrzeć :)
UsuńUuuuu, przegwizdaneeeee....
No uuuu wiesz no to mniej kultowa pewnie Papa Dance chyba chociaż też byłem na ich koncercie, kuźwa trza było korzystać jak się trafiał jakikolwiek koncert i się zdobyło bilety :) Teraz to przegwizdane, a po co poleciałaś skarżyć na mnie co??
UsuńJaaaa? Skarżyć????? No co Ty! Ona tak sama! Szlabanu i selekcji nie ma, więc co ja mogę. Ale nie martw się. Anioły Nie-Stróże czuwają:D Porozstawiają po kątach i będzie git.
UsuńNa Papa Dance nie byłam, ale dla mnie, takiego małego szczyla wtedy, to kultowy jednak zespół był :) Bo to wczesna podstawówka była:)
Tak, tak sama, jasne jasne aż tu było słychać ten szept :)
UsuńDesper, nikt mi nie musi nic donosić bo ... ja widzę wszystko i nawet jak nie widzę, to widzę... chyba zrozumiałe to dla Ciebie jest?...
Usuńaha, jak już tu jestem, ja kochałam się w Pawle Stasiaku :)
A ja lubiłam Papa Dance z tym, co miał czarny włos.
UsuńAle to nie jest sprawiedliwe ooo!! Widzisz chociaż nie patrzysz, wiesz chociaż nikt Tobie nie mówi i co ja biedny żuczek mam powiedzieć??
Usuńnic nie mów, tylko.... wiesz co :)
UsuńMasz kochana pełną rację - rodziców do poprawki! Nie uznaję czegoś takiego jak wychowanie bezstresowe. Coś takiego robi tylko krzywdę dzieciom i rodzicom. Dziecko, które wszystko ma, nie umie potem poradzić sobie z odmową. Poza tym, szkoła nie wychowa za nas naszych dzieci. Też tracę czasami cierpliwość, też się rozedrę, niepotrzebnie czasami, też mam czasami za mało czasu dla nich, jednak moje dzieci nie są "bachorami". Nie robią scen (młody próbował tych sztuczek przez chwilę, ale szybko się kapnął, że na nas nie działa ta metoda), nie histeryzują, nie biją (się i innych), mają posłuch. Czy tak będzie zawsze? Nie czarujmy się - na pewno nie. Okres buntu z całą pewnością zaliczymy jeszcze nie raz. Jednak to ode mnie zależy, czym on się skończy. Bo dziecko bierze wzór ze mnie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Nic dodać, nic ująć :)
Usuńmoje dzieci parę klapsów na doopy zarobiły ale bez przesady, raczej starałam się tłumaczyć i rozmawiać... i chyba całkiem nieźle mi poszło to wychowanie... WSZYSTKO zależy od rodziców, tylko i wyłącznie
OdpowiedzUsuńJak się nie zgodzić, kiedy to prawda :)
UsuńZnowu ściągasz tematy notek od innych blogerów. Napisz w końcu coś od siebie, a może to za trudne?
OdpowiedzUsuńPodaj przykład może? A tematy u innych blogerów są opatentowane? Nie wolno swojego zdania na dany temat wyrazić? Jeśli nie to przepraszam bardzo!
Usuńelf, praca naukowa od plagiatu różni się tym że w pracy naukowej wskazuje się źródła, jeżeli potrafisz czytać ze zrozumieniem do winieneś dostrzec wskazane na wstępie źródła :)
UsuńDesper, temu Elfu nie podoba się nawet, że chodzę na zaprzyjaźnione blogi i lubię muzykę, którą prezentują :) Więc sam rozumiesz:)
UsuńOooo to pewnie Twój anioł niestróż, czyli wqurw jednym słowem :)Ciekawe czy toto (gdyż płci nie znanej jest)cokolwiek pisze :)
UsuńW profilu nie ma, więc albo nie umie, albo się ukrywa:)
UsuńWiesz, jest taki refren u jednej punkowej kapeli. Zresztą cały utwór jest adekwatny:)
http://www.youtube.com/watch?v=skPjiSzR9n4
Elf, to się nazywa inspiracja! My się tam lubimy czasem natchnąć nawzajem :)
UsuńNati, ja również ściągam - ostatnio niemodnie pisałam o psich kupach, co mi się w oczy (w buty) rzucały i przeszkadzały - podobno nie wolno o tym pisać. O odszczuplaniu się też nie.
Usuńdlatego ja następny post napiszę o teściowej... chyba mi wolno, co?... jest tu ktoś, kto pisał o teściowej ostatnio?
UsuńJa pisałam z rok temu - nie wiem, czy tak szybko możesz się powtarzać...
Usuńeee, rok temu to ja też pisałam ... wiesz, z teściowymi to się sprawy tak szybko toczą, że mus pisać częściej niż raz do roku :)
UsuńFrycia! Masz jak w banku. Następny będzie o teściowej. Ale daj mi prawa autorskie czy coś, żeby się Elf nie czepiał, że zerżnęłam temat :)))
UsuńOraz ja się zupełnie nie przejmuję:)
zaraz, bo się pogubiłam, to kto pisze tego posta o teściowej, ja, Ty, czy obie?... zresztą, czy to ważne?... niniejszym ogłaszam, że wszystkie prawa autorskie związane z postem o teściowej uroczyście i oficjalnie nadaję Natthimlen... ku chwale ojczyzny!!!
UsuńTa jest! Tylko jak pomyślałam o czym miałabym napisać, to ..mi się odechciało :) To mogę opowiadać przy drinku, bo na trzeźwo ciężko :)
Usuńto se zapodamy po flaszce martini, krupnika ( nie myślę tu o zupie..) i sprite'a i... jakoś damy radę, Ty o swojej, ja o swojej.. chociaż mnie to wystarczy tylko wqrw żeby pisać, ale dotrzymam Ci towarzystwa, żeby nie powiedzieli, że do lustra pijesz :)
UsuńDobrze:)
UsuńStrasznie upierdliwy ten elf...
UsuńNat, Ty mądra baba jesteś :):)
OdpowiedzUsuńA Frau Be dostanie hercklekotów jak zobaczy, że temat podchwyciłam, bo byłam ostatnio na wycieczce szkolnej z klasą syna mego....ale reszta w poście, tylko nie wiem jeszcze kiedy :)...
pozdrówka
się nie przejmuj, Frau ma mocne serce, wszystkie złe kobiety tak mają :)
UsuńFrau już brrrrrr-kneła. Ale ja lojalnie, jolajnie i inaczej też ostrzegłam i w tytule i na początku. Więc sumienie mam czyste :)
UsuńFrytko, Frau Be ma wszystko mocne - to tak tytułem uzupełnienia. Zniosę nawet bachoriadę, mimo że z trudem :)
UsuńI to Ci się chwali :) Frau :)
Usuńja w Ciebie wierzę Frau... :)
UsuńNo ba! Powiem więcej: ja sama w siebie wierzę żarliwie!
Usuń:)
Opoko Ty nasza!
UsuńI moja!
UsuńNasza bardziej!
UsuńDobra. W sumie racja, bo Was jest więcej.
UsuńFajny masz język na blogu: dosrać, pierdyknąć, g.ówno... To wiele mówi o Tobie, tak trzymaj. :)
OdpowiedzUsuńSkoro powtarzasz, niczym się ode mnie nie różnisz :)
UsuńZdaje mi się, że to może być mocno zazdrosna osoba ...
UsuńNathi ignoruj trolla :)
OdpowiedzUsuńi elfa :) ... bo wiesz, Desper, elfy i trolle to jednak odmienne byty były, przynajmniej w bajkach... a na blogach, a szczególnie tu, rzeczywiście stało się to synonimem :)
UsuńZgadza się ignoruj trolle i elfy, do jednego wora je :)
Usuńa wór potem do rzeki ... no chyba, że brzydzisz się przemocą, to ewentualnie na wysypisko...
UsuńAle wcześniej kamień do tego wora, wiesz co by pewność była :)
UsuńE tam. Niech sobie żyje. W blogosferze. Jak chce sobie poprawić poczucie własnej wartości, to niech próbuje.
UsuńDo tych bajkowych elfów i trollów to mu/jej daleko. Nie ma czym się przejmować.
Zgadzam się z Tobą :) Wina niestety leży po stronie rodziców, bo skąd taki dzieciak ma wiedzieć to, czy tamto, jak rodzic z nim nie rozmawia, bo np. tłumaczy się wiecznym brakiem czasu?
OdpowiedzUsuńA prawda jest taka, że jak się chce, to i czas się znajdzie :)
Buziaki!
Właśnie.
UsuńBuziak:*
Teksty o dzieciach nie są nudne. I najczęściej nie są o dzieciach jako takich a o... dorosłych. I ich na te dzieci wpływie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tytuł przekorny.
UsuńPozdrawiam.
Zgadzam się w 100% z tobą!!
OdpowiedzUsuńTo rodzice w tym zaganianym świecie wybierają dla siebie odpoczynek
od dzieci, a potem budzą się z ręką w nocniku:)
Dzieciom nie potrzeba wiele. Odrobina zainteresowania. Trochę rozmów. Odpowiadanie na pytania i chwila zabawy. Nie trzeba się"poświęcać". Wystarczy zwolnić...
Usuń