W ciąży byłam, to się tak nie czułam. Nawet jak na dolegliwości spowodowane pochłanianiem winogron w zawrotnych ilościach. Nawet wtedy było do przetrwania i już.
A teraz czuję się jakby kto mi nawrzucał kamieni w żołądek. Normalnie mam ochotę zrobić sobie lobotomię żołądka i gardła, w którym to czuję to blee, i nie ważne, że to nie lobotomia, mam w nosie jak się to ...a resekcja. Dobra, mam ochotę resekcję sobie zrobić. Bez znieczulenia. Chociaż nie, jakieś znieczulenie by się zdało. Ogólne. Kij z kacem na drugi dzień. Chociaż po resekcji kaca być nie powinno. Wyrwę se zaraz to wszystko normalnie własnoręcznie. Będzie podobnie jak wyjmowanie serca na "Poszukiwaczach zaginionej Arki", czy której tam części przygód Indiany.
A propos Indiany Jonesa.
Kudłata miała swego czasu, w poprzedniej szkole, nauczycielkę polskiego, której nie lubiła. Kudłata z polskiego jest dobra, rzekłabym nawet bardzo, i ilością przeczytanych lektur, nie tylko obowiązkowych, obdzieliłaby tamtą klasę, a może i kilka. Bo mimo, że gimnazjum na poziomie, jedno z czołówki, to klasa miała ją za dziwaczkę, gdyż czytała książki. Walczyła z bibliotekarkami o możliwość wypożyczania książek "nie dla niej". Po prostu, Kudłata nie dość, że wyglądem nie przypomina dziewczyny w jej wieku, tylko o kilka lat starszej (kiedyś będzie płakała, dzisiaj się cieszy), to i umysł za wyglądem podążył i lepiej czuje się wśród starszych, z którymi może porozmawiać, bo dorasta do ich poziomu. Chociaż w tej klasie, w której jest, czytających jest dużo. I tu się nie wyróżnia, chyba, że tematyką. Ale do brzegu, jak mawiacie.
Zestaw lektur obowiązkowych i nie jest jakoś odgórnie przydzielany, nauczyciel dokonuje wyboru, strzelając w tematykę testów, czy innych egzaminów, bądź zaleceń odgórnych. Ale był przypadek, kiedy to znielubiona polonistka poprosiła, żeby młodzież wybrała, każdy sam, jeden tytuł, który opisze, a potem opracuje go cała klasa. I moje dziecko wybrało. My, dzieci z dworca Zoo. Raz, że chciała tym baranom, jak powiedziała, którzy tak lekko traktują prochy i inne świństwa pokazać co i jak, po drugie chciała pokazać pani, że Harry Potter to nie wszystko, a po trzecie, był to czas naszych rozmów o temacie.
Przyszła ze szkoły wkurzona. Bo pani stwierdziła, że to temat dla 13-latków zbyt trudny i nie zrozumieją.
Za to została wybrana książka pt.:"Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki".....
Kudłata zbuntowała się na tyle, że nawet nie pofatygowała się poszukać tego, a w bibliotekach nie było, jedyny dostępny egzemplarz miał kolega. Nie zgodziła się też obejrzeć filmu. Zarobiła jedynkę z premedytacją i wyraziła swe zdanie o nauczycielce i zadanej lekturze.
Ja rozumiem dowolność tematu, możliwość wyboru przez uczniów, ale chyba powinny być jakieś...granice?
Miałam ochotę pojechać do pani polonistki i z nią podyskutować, nawet w obecności dyrektora, ale stwierdziłyśmy, że szkoda zachodu.
W każdym razie jest mi niedobrze. Podejrzewam, że to po metforminie. Dodatkowo dopada mnie chyba ta cholerna wiosna z jej cholernym przesileniem. Jedyny plus jest taki, że dzisiaj zaniemogłam na krócej niż wczoraj, za chwilę osiągnę apogeum energetyczne, po to, żeby wieczorem zdechnąć.
Macie jakieś sposoby na blee? Bo nic nie działa. Co zjem, to jest mi niedobrze, zmiana smaków nie działa, nawet popełniłam przestępstwo i posłodziłam sobie herbatę, czego nie robię od kilku lat i to też nie było to. Już nie wiem co zrobić.
Idę poszukać miejsca do zdechnięcia.
Na dziś:
Bon Jovi - Runaway
Pierwsze płyty Bon Jovi świetnie nadają się do jazdy samochodem. Niosą, oj niosą....
ani mi się waż zdychać!!! ... mnie na takie blee czasami pomaga cola, gazowana oczywiście (bo niektórzy każą odgazować)... albo, dla odmiany, zimne mleko, prostu z lodówki... hmmm, przeczytałam, co napisałam i stwierdzam, że jestem dziwna... nie stosuj więc może moich rad... trzymaj się Natthi :)
OdpowiedzUsuńNie mam coli, może z mlekiem spróbuję...Dziwna? Mój kumpel leczy się aspiryną, którą popija odgazowaną i podgrzaną w mikrofali colą....
UsuńNie do końca umiem sobie wyobrazić co czujesz, bo bleeee jest obrazowe, ale nie do końca.
OdpowiedzUsuńCola to rzeczywiście świetny środek na mdłości i przeciwwymiotny.
Własnie doczytałam, że przy tym leku co go mam, to normalna. Mdłości w początkowym okresie przyjmowania. Zwyciężymy!
UsuńMi się przypomniało, że na mdłości to przegryzałam migdały. Z założenia znoszą zgagę, ale mi pomagały na mdłości. Niedużo, 2-3 sztuki tylko dobrze pogrzyzione
UsuńO, tego nie wiedziałam. Wypróbuję koniecznie, bo lubię migdały.
UsuńDaj znać czy był skutek po tych migdałach
UsuńZapomniałam kupić...
Usuńosz orzeszku jego mać .Taki komentarz popełniłam i okazało się że kogoś obraziłam i nie wiem kogo.
OdpowiedzUsuńA więc
cola faktycznie działa .Dawno temu opowiedział nam o tym człek który od zawsze po świecie jeździ i różne strawy je.
Gratuluję Pociechy , ta książka powinna się znaleźć w spisie lektury obowiązkowej
p.s. mam nadzieję że nikogo nie obraziłam swoim j.polskim i że w kosmos mój komentarz karnie nie poleci .
macham zimno , ale nie ozięble.
a teraz..adin.... dwa....tri komentarzu teraz ty
Nic w kosmos nie pójdzie, nie zgadzam się. Językiem polskim się nie przejmuj, rozumiem wszystko, więc luz.
UsuńDziękuję za gratulacje odnośnie pociechy.
Zaraz sprawdzę spam, bo może to jego sprawka...
:)
przybiegłam wieczorową porą , a żem kudłata za sprawa genów to i pozdrawiam wieczorowo .
UsuńPozdrawiam, pozdrawiam, nawet macham łapką, jeszcze daję radę..
UsuńU mnie to by był kocyk, podusia i mruczący Rudy. Cola też, zimna, może z delikatną wkładką :) A kiedyś, dawno temu, z takiego błeee uleczył mnie litr lodów zjedzony jednym ciągiem. Bakaliowe, mniam...
OdpowiedzUsuńNiestety, wyjątki zawsze mają pod górę, ale Kudłata da sobie radę. Wiem.
To blee zidentyfikowałam i od razu mi lepiej. Znaczy glucophage mi robi pod górę. Ale damy sobie radę. Z tym mamy sobie nie poradzić? Co prawda nie mogę przy tym alkoholu, ale normalnie gdzieś tam żeś poszczuła ajerkoniakiem...Ty niedobraaaaa....
UsuńMówiłam, że wyślę Ci spirta i se zrobisz, a Ty nic...
UsuńTo wyślij :) Z przepisem koniecznie :)))
UsuńNie ma sprawy.
UsuńJenyyyy, będzie chlańskoooo.....
UsuńZanim doszłam do drugie linijki, już po przeczytaniu tytułu pomyślałam: "jest w ciąży!". A tu d... blada.
OdpowiedzUsuńJeśli nie ciąża, to ja nie wiem co.
Tabletki. Glucophage. Ot i cała tajemnica, tylko kurna, czemu ja się tak muszę męczyć???
UsuńDwie ciąże mi ponadto wystarczą, jedna normalna druga z przebojami, więcej nie planuję :)
Błeeeeee!
UsuńA tam zaraz błeee, mi się podobało :P
UsuńCiąża sama w sobie to pan Pikuś, poród też, ale ciąg dalszy już nie jest taki wesoły.
Usuńbleeee musi samo przejść. Na bleee niewiele pomaga, co najwyżej ciche miejsce do zdychania i przeczekać bleeee :) 3m się kochana i nie bleeekaj
OdpowiedzUsuńWiesz, zastosowałam strategię rozpoznawczą, zidentyfikowałam gnoja i nie mam zamiaru się poddać. Miejsce mam, kocyk i ciepły lapek na brzuszek. Oraz się trzymam. I więcej nie będę bleeekać, obiecuję!
UsuńI brawo dla Kudłatej! Mocne własne zdanie, to bardzo ważny fundament:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że doskonale by się zgrały z moją Młodą, ten sam rys:)
A na blee może mięta coś zaradzi? Choć skoro od leków, to nie wiem...
Oby szybko minęło, ściskam!
Jutro zakupię miętówki. Może coś pomoże. A minąć minie, poddać się nie poddam :)
UsuńNadzieja jest, skoro więcej takich dzieciaków jest :) I bardzo dobrze. Młodego też uczę posiadania własnego zdania.
:o) Moje dziecko zamiast uczyć się do matury z matmy i sprawdzianu z francuskiego czyta "Śniadanie u Tiffaniego". Do obiadku po szkole (kiedy rodzice są w pracy) ogląda BBC World News, a wczoraj o śmierci Margaret Tacher poinformowała mnie po angielsku. Lubię takie dziewadła. Kudłata jest suuuper, a na bleeee jest Earl Grey
OdpowiedzUsuńNo widzisz. Dziwadła rządzą :) I bardzo się z tego cieszę.
UsuńHmmm, nie mam obecnie na stanie earl greya. Ale postanowiłam się nie dać i jakby lepiej. Przetrzymam :)
Może jesteś w ciąży?
OdpowiedzUsuńchyba raczej na pewno nie :)
UsuńJuż wiem, że to przez metforminę.
Natthi ale to "blee" to jakie? Takie "pawiate"? Bo jak tak to przesrane. Kiedy ja czuję się na ble to pomaga tylko jedno. Porządny paw:)Ale możesz spróbować też kefiru.Picia kefiru:) Kiedy mi jest "blee" to mogę przełknąć tylko to.
OdpowiedzUsuńMdli mnie, no. Do pawia jeszcze brakuje. I to mdlenie jest bleeee, bo całą sobą je czuję. Ale to od tabletek i minie. Musi :)
Usuńżadne zdechnięcie nie chodzi w rachubę, ja mam nadz. spełnić nasze plany;-) chociaż wiadomo, że plany lubią się zmieniać, to jednak nie z powodu bleeeeeeeee;-)
OdpowiedzUsuńNie no, plany wykonane być muszą, bezapelacyjnie. To nawet nie ma co. A zmiany tylko na lepsze uwzględniam.
Usuńi to jest dobra odpowiedź;-) u mnie właśnie zaświeciło słońce, hmmmm chyba jestem w szoku;-)
UsuńA u mnie dzisiaj szaro, ale może to mgła...obrzydzenia...
UsuńBidulka! Tylko, "nie zdychaj" jeszcze!.....
OdpowiedzUsuńKudłata rozumiem. Mądrą masz córę! Pozdrawiam!
Okej, postaram się:)
Usuńpodoba mi się stanowczość Kudłatej :))))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jej nie minie :)
Usuń