Oczywiście wszystkich chętnych zapraszam do częstowania się :)
Teraz muszę sobie przypomnieć siedem faktów z mojego życia, o których nie wiecie...będzie trudno, bo nie pamiętam, czy czasem nie pisałam o niektórych:
- zabrałam kiedyś moją Sis na spacer, który trwał cały dzień, bez jedzenia i picia, ona miała ze 2 lata i woziłam ją w wózku. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że spacer był na terenie....poligonu :D Nie! Nie chciałam się pozbyć siostry! Wtedy pierwszy raz smażyłam po powrocie kanie, które znalazłyśmy z moją przyjaciółką. Nikt też nie zwrócił uwagi na naszą nieobecność od rana do zmierzchu o 21...
- własnie odkryłam, że od września odsądzam od czci i wiary mój telefon, gdyż nie chce działać w nim wifirifi. Ale tak to jest, jak jest się święcie przekonanym o tym, że doskonale zapamiętało się hasło...dziś szukając zaczepki, bo mnie Kudłata letko podnerwiła, zerknęłam na walającą się na biurku kartkę i oniemiałam, gdyż okazało się, że nie zapamiętałam jednej cyferki na końcu hasła. Miało prawo nie działać, teraz śmiga i hula. Oczywiście powietrze zeszło ze mnie i sama się z siebie śmiałam. Co nie znaczy, że jutro Kudłatej nie oberwie się za zagrabienie mojej linijki!
- za rok planuję zjechać czarną trasą Paradiso w Tonale (w ramach walki w lękiem wysokości)
- nie trawię żeńskich końcówek, które na siłę są wciskane wszędzie w ramach nie wiadomo właściwie czego. Tak więc nie chodzę do ginekolożki, psycholozki i inych lożek (o, nawet kontrola pisowni nie przyjmuje tych bzdurnych wyrazów), nie wiem kim jest ministra, a sędzina to żona sędziego.
- uwielbiam marcepany, a nie znoszę curry.
- ślizgałam się dzisiaj na butach :) Nie powiem, zimy wciąż nie mam dość.
- na obiad zrobiłam spagetti :))))
Na dziś:
Metallica - One
Uwielbiam niezmiennie, bezapelacyjnie, bardzo.
No to wyszło szydło z worka!Uwielbiam ten kawałek!Tak samo jak marcepany.
OdpowiedzUsuńAle że co wyszło? :)
Usuńa ile miałaś lat, kiedy z siostrą po poligonie pomykałaś?
OdpowiedzUsuń11 :)
UsuńWnioskuję z opisu, że poligon był nieczynny... :D
OdpowiedzUsuńA otóż czynny tyle,że w innej części,wtedy nie było strzelań,ale działał :)
UsuńPogratulować odwagi... :D
UsuńWtedy nie myslalam o tym. Wiesz,dziecko żołnierza :)
UsuńA, to zwracam honor. :)
UsuńRaczej pukasz palcem w czoło, wyrażając co myślisz o takiej niefrasobliwości :)
UsuńA skąd wiesz? :D
UsuńTak myślę :)
UsuńMłoda głupia byłam:)
Jesteś pewna, że to coś na zielonym tle to nie jest jakaś obelga...? Na przykład ja nie wiem, co to znaczy ;))
OdpowiedzUsuńA czy to ważne? Czcionka mi się podoba :)
Usuńwedług mojego kulawego tłumaczenia to wszechstronny,bystry bloger. Jakoś tak :)
Nie wiem, czy dla Ciebie to ważna, ja tam wolę wiedzieć, co jest napisane i dlaczego nie po polsku.
UsuńA mi to nie przeszkadza. Może być po angielsku, francusku, nawet po chińsku.
Usuńz czarnego.... szacun dla Cię. Wielki szacun....
OdpowiedzUsuńMarzę o tym od kilku lat :) Ale nie miałam odwagi. Jak zjadę to wtedy :)
Usuńszacun już za to, że chcesz :)))
UsuńNo niesamowite, ale w dwóch punktach jesteśmy zbieżne zadziwiająco: uwielbiam marcepany i to chyba jedyne słodycze, które naprawdę lubię, nie lubię bardzo żarcia doprawianego curry oraz jak słyszę ministra to mnie śmieszy, jak słyszę biolożka czy kardiolożka to jakby ktoś styropianem dawał po szybie.
OdpowiedzUsuńNatomiast bardzo lubię swój lęk wysokości, a w każdym razie na pewno nie rozstanę się z nim w tak brutalny sposób.
No proszę :) Od curry mnie mdli.
UsuńNatomiast lęk wysokości mam, nie lubię uczucia z nim związanego i z chęcią bym się pozbyła gnoja :)
No ale metoda drastyczna;-))))
UsuńNo troszkę :)
UsuńPoligon? Mmmm a ile Ty, Córcia miałaś wtedy latek, że byłaś taka pomysłowa ;o)))
OdpowiedzUsuń11 :)
Usuńjak napisałaś o spacerze to mnie się przypomniał mój (lat 8) spacer z moim bratem (lat 2), jakoś tak niechcący zupełnie wrzuciłam go do .... fontanny, ha ha ha... mojego lęku wysokości też się raczej nie pozbędę, a już na pewno nie zjeżdżając na czymś tam skądś tam bo nie jeżdżę :) wyróżnienia gratuluję (bez względu na język) i ściskam ciepło :))))
OdpowiedzUsuńJa musiałam się siostrą zająć, więc im było bez różnicy gdzie jestem. A, jeszcze mi się przypomniało, że Sis była w chińskiej sukienusi, takiej jak to były modne wtedy :)))
UsuńJa się nie pozbędę pewnie też, ale może chociaż trochę oswoję.
i dziękuję za gratulacje :)
też mam lęk wysokości, a walczę z nim... unikając wysokości, i dla zdrowotności ogółu niech tak lepiej zostanie;-), 2 lata temu jadłam kanie w lesie, na żywca, ale nie, nie, nie zgubiliśmy się tylko kolega uświadamiał mi, że na surowo też są dobre, i ogólnie aby udowodnić, mi że to nie trujące szamał aż miło, no oczywiście też się skusiłam.. z cyferkami mam podobnie;-) za poczęstunek dziękuje, chyba powinnam przejść na dietę;-)
OdpowiedzUsuńhmmm na surowo to tylko pieczarki jadłam. Kiedyś spróbuję kani, a co.
UsuńZ cyferkami to pierwszy raz tak!
:)))
a ze mnie chaotyk, więc się zdarza;-) kiedyś słownie wyżywałam się na bankomacie, a dopiero po powrocie okazało się, że chciałam pobrać na kartę klienta.. no to jak miał pin pasować;-)
Usuń:)))) nieźle. Czeskie błędy to mi się też zdarzają.
UsuńI dlatego zima trzyma- przez wychwalających ją w niebogłosy blogerów! ;-))
OdpowiedzUsuńLuuuubię i nic nie poradzę :) Ale już odwilż. Tego to ja nieznoszę.
Usuń