Trafił mi się, niestety, najbrzydszy, najgorszy układ, jaki mnie osobiście dotknął.
Lepszy niż ten spiskowy z wizji Macierewicza.
Lepszy niż ten od lub czasopisma.
Poraził mnie.
Odbijam się jak piłeczka, próbując zrozumieć jak to działa, dlaczego i po co.
Jak na razie robię w tym wszystkim za konkrecik, mam dwóch sprzymierzeńców. Zadaję konkretne pytania i oczekuję konkretnej odpowiedzi. Wstąpił we mnie duch wojownika (pewnie jakaś Wredna Squaw tudzież Squaw z Błyszczącym Okiem). Nic nie poradzę. Zmysł techniczny. Krótko i węzłowato. Bez upiększaczy i wypełniaczy zdań. Szkoda, że nie mogę zamieścić żadnego listu z mailingu, bo nie dość, że żenada, to jeszcze co niektórzy dostaliby epilepsji. Szczególnie poloniści. I wierzcie mi, błędy typu blogu czy bloga to naprawdę kosmetyczna sprawa...Nie wspomnę już o interpunkcyjnej rozwiązłości oraz krzyczeniu na mnie z caps lockiem w tle. Miałam ochotę napisać w post scriptum, że netykieta wymaga kultury. Ale stwierdziłam, że co ja będę wojować na słowa, skoro rozumie to jedna osoba i to nie ta, do której te słowa by poszły. Teraz z perspektywy kilku godzin dochodzę do wniosku, że mogłam napisać, że chyba przypadkowo szanownemu przewodniczącemu capsel się włączył.
Znów wyjdę na czepialską. Znów będzie, że jestem wredna. Znów będę musiała udowodnić, że jestem miła i sympatyczna.
No cóż.
Po prostu drażnią mnie takie przykładowe zdania: trzeba by pomyśleć, bo może, ..
Nie omieszkałam wytknąć tego, że nie może i nie trzeba by, ale należy działać konkretnie w konkretnej sprawie. I tak dzisiaj za swoje pyskowanie, zostałam niejako wystawiona do wiatru. Ja i kilka innych osób. Ktoś coś przeoczył, ktoś udał, że poinformował, ktoś załatwił. Ale udało się.
No i niestety, tak jak nigdy sobie nie nagrabiłam u żadnego dyrektora, nawet w liceum, kiedy to Robert Smith bratem mi był, tak dzisiaj pierwszy raz w życiu poczułam na sobie wzrok zza okularów. Za jedno niewinne konkretne pytanie. Dyrektor mnie zmierzył. Potem jeszcze kilkakrotnie udowodniłam, że mimo, iż kobietą jestem, znam się trochę, zyskałam u niektórych, ale i tak wiem, że jestem kosmitką. W każdym razie zorientowałam się, że partnera do rozmów to ja nie mam w dyrektorze szanownym. Oraz sprawiłam, że mężczyzna zaczerwienił się i spocił w mym towarzystwie i naprawdę ubrana byłam od stóp do głów!
Tak więc burzliwe będzie następne spotkanie rady rodziców. Ostrzę sobie pazurki. Na klikę.
Jeszcze poczytam co nieco. Rozeznam się. Porozmawiam ze sprzymierzeńcem.
I pozostanę wrogiem publicznym.
A co!
***
Na dzisiejszy nastrój potrzebowałam antidotum. Jakiegoś dopełnienia. Czegoś co zgagę po kontakcie z mdłą rzeczywistością mi zniweluje. Próbowałam U2 i Alanis Morisette, Mogwai był, i Jetro Tull.
W końcu padło na KoRn. I to był strzał w dziesiątkę. Doskonałe dopełnienie. Lubię kiedy wszystko jest domknięte.
Poza tym porozmawiałam sobie chwilkę :)
Na dziś:
KoRn - weźcie co chcecie. Ja się nie mogę zdecydować. Chociaż nie. Falling Away From Me
O ja. Mnie by się nie chciało.
OdpowiedzUsuń
UsuńA mnie się chce i naprawdę, będzie rozpierducha.
a w sumie to o co?
Usuńo niekonsekwencję, spolegliwość, czekanie na nie wiadomo co, a stołówki jak nie było tak nie ma...
UsuńKiedy proszę o konkrety dostaję pojękiwanie i wielokropki. I że się czepiam. Kiedy pytam jak mam coś zrobić kiedy nie znam szczegółów, to odpowiada mi się, że nie można naciskać dyra o informacje...
A potem debatuje się nad pierdołą, nie znając procedur technicznych i każde jedno moje konkretne pytanie zbija z pantałyku łebską RR.
Żenada.
Eeeeeee...
UsuńŻe co, nie powinnam się rzucać?
UsuńNie, raczej "że też ludzie nie mają lepszych zmartwień od zajmowania się pierdołami". Coś w ten deseń :)
UsuńO kochana, stołówka dla szkoły to nie pierdoła :)
UsuńA co to za szkoła, że nie ma stołówki? Nie wiedziałam, że są takie...
Usuńbył ajent, a teraz chcą swoją. O ajencie wolę milczeć...
UsuńPodziwiam i trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPrzydadzą się:)
Usuńbrawo, Natt... często sobie odpuszczamy jakąkolwiek działalność a potem mamy pretensję o to czy o tamto, że się dzieje bez naszego udziału i nie tak... bycia wrogiem publicznym nie zazdroszczę, wiem coś o tym, też próbowałam swego czasu... dużo siły życze i miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Nie mam czasu na odpuszczanie. A zauważyłam, że najwięcej szczekają ci, którzy nic nie robią. Każdy ma uwagi i dobre rady. Strasznie mnie to wkurza :)
UsuńPozagryzam ich tam :>
Wiem, że o moc muzy chodzi, ale tu by pasowali Pink Floyd z 'Another brick in the wall', bo oni chcą, żebyś została jeszcze jedną cegłą w ich skostniałej strukturze. Nie daj się!
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym, ale nie miałam nastroju włączyć sobie :)
UsuńBędzie jeszcze okazja, bo wymiana mailowa z resztą RR jest przebogata, a pluję jadem, że tak powiem.
Oraz nie będę żadną cegiełką. Chyba, że taką co wyp...li im okna w systemie :>
Jakby co wal między oczy ;)
OdpowiedzUsuńNie omieszkam. Nie lubię zachowawczości w niektórych sprawach. Lubię konkrety. Lubię jasne sytuacje i działanie. Nie lubię miałkości i wystawiania do wiatru :)
UsuńZ takim nastawieniem to masz przechlapane. Jak wszyscy, którzy wiedzą czego chcą i mówią o tym głośno. Nie zazdroszczę ale kciuki mocno za Ciebie trzymam. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńWiem, że mam. Ale trudno. Stać z boku z założonymi rękami nie mogę.
UsuńPozdrawiam.
Oj nie tylko Ty masz zgryzoty z dyrektorem, nie tylko Ty;P
OdpowiedzUsuńNie pociesza mnie to :)
UsuńTak to jest, że jak ktoś ma własne zdanie i nie omieszka z niego korzystać, to ma przerąbane :))) Ja tam trzymam kciuki za twoją działalność :)
OdpowiedzUsuńJa też trzymam. :)
UsuńDuch baby wojującej się w Tobie odzywa - i dobrze - ktoś musi, a jeszcze jak Tobie się chce, to tylko zazdrościć samozaparcia i siły :):)
OdpowiedzUsuńTaaaak. Chce mi się. Jeszcze. Mam nadzieję, że na coś się to przyda. Może przynajmniej ruszy ta nieszczęsna stołówka...
Usuń