czwartek, 23 września 2021

[475]. Pouczanie.

 Staram się nie wypowiadać. Nie szukać, nie czytać, nie cierpieć. Wszystko najważniejsze mam tutaj. No dobra, brakuje mi tu mojej Sis i kotów, ale z różnych przyczyn nie mogę ich tu mieć.

Ale czasem, gdzieś, w przelocie, u Was, przeczytam to i owo. Czasem pojawią mi się na fb różne posty i riposty. I wtedy siedzę i myślę. 

Co, do chuja, dzieje się z ludźmi?
Wojenki, podchody, brak rozmowy, ujadanie, szczucie, moje jest mojsze, ja wiem lepiej co chciałeś napisać/powiedzieć/myślisz/czujesz, niż ty! Kiedyś to było, a teraz już nie ma!
I nie będzie o sytuacji katastrofalnej tamtejszego państwa, co go już nie mogę nazwać ojczyzną.
Będzie o..
No właśnie.
Nie wiem czy powinnam się wypowiedzieć, bo nie czytałam jeszcze książki Taty Maty.
Z twórczością samego Maty zetknęłam się gdzieś w okolicach 16 challenge. Czy mi się podoba? 
Tu właśnie zaczyna się moje zdziwienie.
Poszło oczywiście o felieton niejakiego Podsiadły. Nie znam gościa, przyznaję, nie mam zamiaru poznać, bo zwyczajnie liryka mi nie podchodzi, no chyba, że to Gałczyński, albo Szymborska. 
Tego gościa nie znam. Ale najpierw zobaczyłam twarz. Taki podstarzały pancur, anarchista, coś z klasy no future. Tak, to tylko moja ocena. Ale to, co napisał poeta (z tego co przeczytałam o nim) o innym tekście (tekście Maty), traktując literalnie słowo i przekaz (nie wnikam w wyjaśnienia Profesora Matczaka), zaskoczyło mnie, zniesmaczyło i zaczęło telepać się w głowie jedno pytanie: 
QUO VADIS literaturo! Umyśle literacki! Gdzież teraz będzie miejsce na co autor miał na myśli? Gdzie aluzje, sarkazm, symbolika, gdzie podteksty?? 
Podsiadło wpadł w, przepraszam za wyrażenie, gówniane poczucie utraty pozycji i bycia wyrocznią (nie wiem czy nią był, ale takie wrażenie odniosłam z jego słów. Chociaż może nie powinnam szukać tam drugiego dna i przyjąć do wiadomości słowo, a brzmi ono: jak śmiesz gówniarzu!). Młody gówniarz umie, w sposób bardzo niewygodny dla staruchów (to przenośnia, jakby co) pokazać o co chodzi. A że tekst boli? Chyba właśnie ma boleć. Ma pokazać, wstrząsnąć i spowodować, że neurony będą znów przewodzić. A że nie truje dupy o wojence? O bohaterach? O polityce? 
Truje o czymś ważniejszym. O życiu. O tym co się dzieje niżej. O tym co nas czeka i gdzie jesteśmy.
Czy mi się podoba? Odwaga mi się podoba. Reszta po prostu daje do myślenia. Bo może właśnie to młodych trzeba posłuchać? Ba! Jestem przekonana, że bardzo trzeba! 
I tylko przerażające jest to, że coraz więcej ludzi czyta bez zrozumienia. Wtórny analfabetyzm boli mnie najbardziej. Ale szczerze przyznam, że nie spodziewałam się go w sferze literackiej, od gościa, który uzurpuje sobie prawo do publikacji gniota-felietonu w Tygodniku Powszechnym. 
I tenże rzeczony Tygodnik właśnie spadł z mojej listy tekstów czytanych.

7 komentarzy:

  1. Ale, że mówimy o DAWIDZIE Podsiadło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nigdy w życiu! O Jacku. Zbieżność nazwisk.

      Usuń
    2. Niestety to jego ojciec. Ale fstyd.

      Usuń
    3. No nie. On ma syna Dawida, ale to nie ten Dawid. Jego syn urodził się w 96, a Dawid piosenkarz w 93. Pierwszy mieszka w Opolu, drugi w Dąbrowie Górniczej (przynajmniej mieszkał). Nie strasz!

      Usuń
    4. Bo aż nie mogłam uwierzyć, że Dawid byłby w stanie potyrać jakiegoś innego artystę

      Usuń
    5. Raczej nie. Nie pasuje nawet do jego wizerunku i zachowania :)

      Usuń
    6. No to mi ulżyło. Przeczytałam odpowiedz matczaka. W punkt.

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.