środa, 2 października 2019

[418]. Niechwała

Co sprawia, że tak strasznie przeklinamy będąc tutaj?
Bo muszę się przyznać do czegoś.
Na początku irytowało mnie, że od razu słyszę gdzie są rodacy. I na przykład takie ewenementy: przyszedł, mówi po angielskiemu co się stało, ale co trzecie słowo kurwa. Na początku myślałam, że się przesłyszałam. Irytowało mnie strasznie, kiedy słyszałam wózkowców, drących się na pół hali, w soczystych słowach.
Aż nastał ten dzień.
Kiedy trafiłam na zmianę, której nie lubię. Ludzi znaczy niektórych nie lubię. Tak się składa, że Pakistańczyków, ale nie przykładam jakby nielubienia do narodowości.
Ludzie ci są leniwi (mowa o trzech jeźdźcach apokalipsy, trzech muszkieterach, albo trzech trąbach jerychońskich, jak to wczoraj wymyśliłyśmy z koleżanką), niesympatyczni, wredni i nie lubię ich za to bardzo. Wcześniej pracowałam na drugiej zmianie i w wolnych chwilach szykowało się rzeczy, które będą potrzebne kolejnej zmianie. Zwyczajnie - masz chwilę - robisz. Kiedy przeszłam na tę, na której jestem, okazało się, że oni nie robią dla drugiej zmiany, bo nie. I faktycznie, kiedy przychodziliśmy, wszystko było puste, nieprzygotowane.
Ale to nie wszystko. Nie masz ani grama pomocy od tych trzech, kiedy robisz w ciągu i nie masz czasu zwyczajnie przygotować czegoś. Moja Sue, albo Linda z daleka śledziły co masz, czego nie i dokładały, przynosiły, pomagały. Oni nie. Ani razu.
I tak zaczęłam przeklinać.
Oni rozumieją podstawowe przekleństwa, więc stosuję bardziej wyrafinowane wiązanki językowe. Oraz miny mówiące nie zbliżaj się, jeśli chcesz pożyć do końca zmiany.
Czemu jeźdźcy apokalipsy i muszkieterowie? Małe kurduple. Niskie dziady, o szczurowatym wyglądzie, mendowate spojrzenia i wredne osoby. Rzadko kogoś oceniam, ale pluję jadem na samą myśl, a już na widok to mam skręt organów wewnętrznych.
I co robię ja? Na złość tym pomiotom przygotowuję w przestojach wszystko, co się przyda drugiej zmianie. Bo liczę na to, że tam wrócę. Bo lubię tamtych ludzi. Bo są sympatyczni, rozmawiają ze mną, przytulają się jak się widzimy i są pomocni. Marzę więc o dniu, kiedy będę z nimi pracować znów.

A z innych wieści to zapisałam się do biblioteki, zapisałam się (prawie) do przychodni - jutro dokończę, bo muszę nasikać i zanieść, ale papiery już wypełniłam.
Oraz kupiłam czytnik, czekam na dostawę, a na razie maltretuję książki na telefonie i jestem zakochana. Dojrzałam do czytnika, w końcu. Dojrzewałam długo, bo lubię papierowe książki. Ale kiedy moja koleżanka, zagorzała książkoholiczka i polonistka, oraz mój kolega, maniakalny mol książkowy pochwalili się czytnikami, stwierdziłam, że to czas. Te pozycje, które uznam za ważne i wartościowe kupię w wersji klasycznej. A tak mogę odsiać to co warte przeczytania tylko raz.
No i za nieograniczony dostęp do książek bez limitu płacę tyle co za 1,5 książki papierowej. I nie muszę czekać, aż mi ją przyślą!
Ha!
Rozpoczęłam też sezon grzewczy, bo okazało się, że kilka razy niepotrzebnie zmarzłam, bo wystarczyło odkręcić jeden zawór w moim centrum składowania, a ciepło popłynie po domu.
No to zostawiam Was tu samych, ja idę poczytać, a potem do pracy.

4 komentarze:

  1. czytnik fajna sprawa. lubię i mam tak samo, tylko te wartościowe w papierze inne niekoniecznie mogą być na kindlu. Oraz cieszę sie, że się rozsiadasz coraz wygodniej )0 uśmiecham się do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja musiałam dojrzeć do czytnika. Zajęło mi to kilka lat. I cieszę się z tego. I rozsiadam się, zakorzeniam i jest mi tu dobrze. Uśmiecham się i przytulam. To na jesień zawsze się przydaje :*

      Usuń
  2. :) opis tych pakistańskich człowiekopodobnych stworów bardzo podziałał na moją wyobraźnię - musieli Ci okropnie zaleźć za skórę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okropnie ich nie lubię. oni chyba wiedzą i wyczuwają, że ich nie znoszę. I dobrze, schodzą mi z drogi :)

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.