środa, 27 lutego 2019

[399]. W pracy na imieninach.

Dwa dni w domu, bynajmniej nie przeleżane brzuchem do góry. Między aspiryną, a piekarnikiem, między sufitem a termometrem.
Wróciłam do pracy.
Wszyscy pytali jak Młody, czy wszystko ok, bo może jeszcze nie powinnam wracać.
W pewnym momencie zamieszanie się zrobiło, ja z głową w papierach, a tu podchodzi Szef i mówi:
- Ty sobie nie myśl, że się jakimiś chorymi dziećmi będziesz zasłaniać, my nie odpuścimy.
.
.
.
I wszyscy, łącznie z drugim szefem w słuchawce odśpiewali mi gromkie sto lat, wręczyli bukiet tulipanów i butelkę wina, wyściskali i życzyli tyle fajności, że musi się udać. Każdy też dostał od Szefów po pysznej babeczce.
Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy to się zaczęło, bo oni się śmiali ze mnie i sami byli zaskoczeni, że dałam się tak zaskoczyć.
Powiem Wam, że mam skarb.
Późniejsza rozmowa z szefem to wisienka na torcie, ale to już moja tajemnica.
W każdym razie wątkiem przewodnim jest:
- nie zostawiaj nas
- nie chcemy, żebyś odchodziła
Ale dzisiaj doszło do tego:
- jeśli coś pójdzie nie tak i wrócisz, to pamiętaj, że tu masz swoje miejsce zawsze i my cię chcemy jakby co.

Nie wierzę w to wszystko, a to się dzieje.

4 komentarze:

  1. Karma wraca. Pięknie wraca 💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Dreamu ma racje KARMA )))) ciesze sie.
    Poza tym do poprzedniego posta uprzejmie dodam, ze właśnie od dziesięciu lat poprawiamy po wujkach, szwagrach i budowlańcach domorosłych ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę. bo to znaczy, że mimo spieprzenia kilku rzeczy w swoim życiu, jednak więcej było tego dobrego. A ja się uczę, że nie ma po znajomości. To najgorszy układ.

      Usuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.