środa, 26 grudnia 2018

[393]. Szczęście

Są takie momenty w życiu, że opadają ręce.
Mi opadły pewnej mroźnej, grudniowej środy, kiedy odebrałam receptę, a wraz z nią usłyszałam, że:
- nie wiem jak pani to zdobędzie, bo jest ogromny problem z tym.
Zdziwiłam się, ale jeszcze nie przeraziłam.
Sęk w tym, że nie można sobie zamienić na coś innego, bo to szczepionka. Do odczulania.
Rozpoczął się wyścig z czasem, bo muszę mieć ją na początek stycznia, a po drodze święta.
Jeszcze na spokojnie zadzwoniłam do mojej ulubionej apteki, gdzie dowiedziałam się, że:
- Nie nie nie. Nie ma szans. Przychodzi 10, a realizowane są dopiero recepty z września.
Hm. Pomyślałam w swej niewiedzy, że zobaczę w necie. Jest! Jedna sztuka! Popędziłam zadowolona z siebie do apteki, a tam wkurzony pan magister:
- Nie wiem skąd te wiadomości mają na tym portalu, ale nie mamy tej szczepionki od września, nie wiadomo kiedy będziemy mieć.
O innych sugestiach, dlaczego jest taki problem, nie wspomnę nawet.
No to telefon do mamy, bo przecież w tym małym, fajnym miasteczku może jedna gdzieś jest.
Nie ma. Ściana. Nawet zamówić nie można.
W akcie rozpaczy napisałam na swojej wirtualnej ścianie, że szukam.
I wiecie co?
Mam szczepionkę. A nawet dwie. Bo tyle było na recepcie.
Ruszyła taka lawina pomocy, że do teraz nie wierzę, że to się zadziało.
Zaangażowało się tyle osób, części nie znam zupełnie.
Szczepionka przyjechała do mnie z innego miejsca w kraju, przebyła drogę w pięciu częściach, a brało w tym udział siedem osób, sześć lodówek, plus turystyczna.
Druga szczepionka przyjechała z bliższego miejsca, ale to też była kombinacja alpejska, bo tu znam tylko ostatnią osobę, a reszty nie. Do niedawna nie wiedziałam nawet, że taka miejscowość istnieje, o aptece w tej pipidówce nie wspomnę.
Do dzisiaj nie wierzę, że się udało.
Szczególnie, najmocniej, najbardziej, najserdeczniej, naj naj naj dziękuję Dreamu.
Kocham Cię tak, że aż!!!!!!!

8 komentarzy:

  1. A mnie interesuje, co to jest ta prywatna wirtualna ściana. Bo może też by mi się coś udało?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dupsztal. W tej materii jestem niereformowalna. Nawet gdy mój brat wyjechał do Norwegii, założyłam konto specjalnie, żeby być z nim w kontakcie, ale mnie przerosło. To jakiś chaos i masakra! Zlikwidowałam po dwóch dniach prób zorientowania się w tym zamęcie. Stary, poczciwy telefon i Skype okazały się wobec mnie daleko bardziej życzliwe :)

      Usuń
    2. Każdy lubi/robi/używa to, co lubi/robi/używa. Jak widać, przydało mi się. Ale innym nie musi :)

      Usuń
    3. A ja myślę, że posiadanie takiego konta i używanie go mogłoby być użyteczne, tylko że jakiś tajemniczy defekt umysłu nie pozwala mi się w tym odnaleźć :)

      Usuń
  2. Bo tak naprawdę ludzie mają Ogromne serca i lubią pomagać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nat spełnienia we wszystkim co sobie zaplanujesz życzę noworocznie i zdrowia zdrowia zdrowia.
    Co do Dremu nie mam żadnej wątpliwości, że niezwykła jest ))
    Niech ci będzie dobrze w nowym roku.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.