wtorek, 3 lipca 2018

[376]. Nie-obecna

Nie to, że zapomniałam o Was. Nie. Ani nie obrażonam.
Czasu nie mam zwyczajnie.
Napierniczam całymi dniami, bywa, że 17 godzin na dobę, a zdarzyło się i prawie 19.
Oczywiście nie zawsze. Mam też czas na spanie, chociaż szybkie, żeby zdążyć.
Ale i na kino z młodym. I na lody. I na koncerty. I wycieczki do Krakowa, a propos koncertów.
I spotkania, choć też w biegu i niewyspaniu.
No ale co tam. Przyjdzie ten czas, że nic mnie nie będzie gonić.
No to teraz szybkie wieści:
- grono adoratorów rozszerzyło się.
... O Pana Arystokratę, który mnie dokarmia w środku nocy, czyli kupuje dwa wafelki, i jeden mi zostawia. Albo czekoladę. Albo mówi, że mi coś ugotuje. Ale Pana Arystokraty nie przedstawiałam jeszcze. To facet w moim wieku. Nie stoczony, aczkolwiek popijający. Z takich co to "moje włości, spadek, kupa kasy i jestem światowcem". Od początku go nie lubiłam. Za drugim razem dostał zjebkę ale taką, że wióry leciały. Bo kupił zapalniczkę, mimo że "ma setki zippo". I po 3 godzinach, czy nawet pięciu przynosi mi ją rozwaloną, że niby mu taką sprzedałam. Ożesztygnojuwmordękopany. Podziałało to na mnie jak płachta na byka. Wymiana zdań była mega ostra, ale tu mnie zastanawia jedno, bo najgorszym słowem, którego użyłam było "chamski", a z jego strony "impertynencka". Że niby ja. Ale następna wizyta jegomościa była całkowitym zaskoczeniem, gdyż zostałam przeproszona, ucałowana w rękę i dowiedziałam się, że tamta wymiana uprzejmości postawiła gościa na nogi oraz ukazała moją inteligencję. Oraz że mam w sobie coś. I że być może jest zakochany.
... O hydraulika Janusza "przyjmie pani buteleczki?". Powiedział, że się we mnie zakochał. I był trzeźwy. Ma mieszkanie własnościowe. Od tamtej chwili wszystkim mówię, że jestem zajęta. Żeby nikomu nie wpadło do głowy wyznawać mi miłość.
... O ..właściwie nie wiem jak ma na imię, ale powiedział, że jak wyjdzie z szoku, że jestem taka inteligentna, to po mnie przyjdzie i mnie zabierze i nie będę musiała w monopolu pracować. Tylko że następnym razem już tego nie pamiętał.
- Ludzie mi pokazują swoje grafiki. Jeden nawet pracuje 25 godzin na dobę. Nie pytałam co brał.
- Mam posłuch u żulerni. Szczególnie jeden stara się teraz mówić wyraźnie i zaczyna poproszę i dziękuję. A to dlatego, że stanęłam w jego obronie. Stał przy okienku, a ja liczyłam jego drobniaki, bo coś tam kupił. Przyszedł jakiś młody, nabuzowany, naćpany chyba, bo bardzo pobudzony, i drze się na gościa. Nie powiem jak, bo możecie to sobie wyobrazić. Więc wychylam się z okienka i niegrzecznie podnoszę głos w te słowa: czy mógłbyś się uspokoić, gdyż ten pan robi zakupy, a ja liczę pieniądze? Kolejka jest. Gdziekolwiek wstawicie brzydkie słowo będzie dobrze. Po drugim razie chłopak zamknął dziób, bo słyszeli mnie chyba po drugiej stronie ulicy.
- Praca w monopolu wyczuliła moje zmysły i mam alergię na podchmielonych ludzi. Agresor mi się włącza jak się na nich natykam poza pracą.

Lecę spać.
Jeszcze tu wrócę!


1 komentarz:

Jeśli zechcesz podzielić się swoim zdaniem - będę wdzięczna. Nie obrażaj nikogo, a Ciebie również nikt nie obrazi.